Glasgow, Turów, recykling. Zadania dla nowej minister klimatu i środowiska

Szczyt Klimatyczny COP26 w Glasgow, skuteczne negocjacje z Czechami w sprawie kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w Turowie oraz wdrożenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów za odpady opakowaniowe - oto pierwsze wyzwania nowej minister klimatu i środowiska Anny Moskwy.

Moskwa to była wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, a ostatnio członek zarządu Baltic Power, spółki PKN Orlen i Northland Power.

Swoistym "Dzień dobry" dla nowej minister klimatu będzie Szczyt Klimatyczny COP26 w Glasgow (1-12 listopada). Jak niedawno napisała Zielona Interia Polska jedzie na szczyt bez zapowiedzi krajowych zobowiązań wobec neutralności klimatycznej, za to z wodorem i deklarowanym spadkiem węgla w miksie energetycznym. Raczej wręcz, żeby pilnować by Unia Europejska nie przyjęła na siebie zbyt ambitnych wyzwań klimatycznych.

Reklama

Czekanie na kolejne rozmowy o Turowie

Odchodzącemu ministrowi klimatu i środowiska Michałowi Kurtyce nie sprzyjał spór z Czechami o kopalnię odkrywkową węgla brunatnego w Turowie, którego do tej pory nie udało się rozwiązać. Pojawiały się zarzuty, że sprawa Turowa nie była odpowiednio naświetlona zanim zrobił się wokół niej tak duży szum medialny.

Na początku marca Czechy wniosły do TSUE skargę przeciwko Polsce dotyczącą rozbudowy kopalni. Argumentowali, że kopalnia ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, wskazują na zapylenie, hałas i zmniejszenie poziomu wód gruntowych. Trybunał nakazał zawieszenie wydobycia w kopalni do czasu rozstrzygnięcia sporu. Polska strona odmówiła zamknięcia zakładu, powołując się na skutki społeczne i ekonomiczne takiej decyzji (Turów odpowiada za ok. 7 proc. energii w systemie i zatrudnia wraz z elektrownią ok. 3,6 tys. osób). Trybunał zasądził więc karę 500 tys. euro dziennie za każdy dzień niewykonania postanowienia.

Od decyzji Trybunału nie było odwołania. Od problemów mogła nas jedynie uchronić decyzja Czech o wycofaniu skargi. Rozpoczęły się więc rozmowy ze stroną czeską. Ale te do dziś nie przyniosły rozstrzygnięć. Przedstawiciele PiS przekonywali początkowo, że sprawa jest polityczna i jest elementem rozgrywki przed wyborami parlamentarnymi w Czechach. Że do czasu wyborów nic się nie zmieni. Faktycznie, do wyborów nie udało się zrobić kroku do przodu, ale i po tkwimy w patowej sytuacji.

W ramach dwustronnych rozmów odbyło się 17 spotkań przedstawicieli resortów ochrony środowiska i spraw zagranicznych. Rozmawiali także eksperci i przedstawiciele samorządów oraz kierownictwo kopalni. 30 września minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka poinformował, że rozmowy polsko-czeskie ws. kopalni Turów zakończyły się fiaskiem.

Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk zapewnia, że rozmowy z Czechami zostaną wznowione w najbliższych dniach, maksymalnie w ciągu dwóch tygodni. Tymczasem kwota kary narasta nieustannie. Do zapłaty jest już 18 mln euro, czyli ok. 75 mln zł. Wysoki rangą urzędnik UE przekazał Polsat News, że Polska otrzyma wezwanie do zapłaty. A jeśli nie - zostaną nam potrącone ze środków unijnych.

W ostatni piątek w Luksemburgu ok. 2 tysiące polskich związkowców protestowało przeciwko decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazującej wstrzymanie wydobycia w Turowie. Minister klimatu i środowiska przekonywał wcześniej, że strona polska wykazywała, że środek tymczasowy w postaci zamknięcia kopalni jest "absolutnie nieproporcjonalny w stosunku do sytuacji".

Polska zbyt uległa Unii w sprawie klimatu?

Fiasko rozmów w sprawie Turowa miało być głównym argumentem za odwołaniem Kurtyki, ale nie jedynym. Pojawiały się też zarzuty, że zbyt łatwo przystaje on na coraz surowsze wymogi klimatyczne, a nawet że nie zdołał zatrzymać podwyżek cen prądu. Pytany o swoją potencjalną dymisję jeszcze jakiś czas temu mówił, że "robi, co może" i podkreślał, że wszelkie decyzje personalne zależą od premiera Mateusza Morawieckiego.

W kręgach politycznych zaczęły krążyć tezy, że drożyzna na rynku energii to efekt zielonej rewolucji. Sam prezes PiS Jarosław Kaczyński zaczął dosadniej wyrażać swoje sądy na temat unijnej polityki klimatycznej. - Myślę, iż ten przygotowany przez Moskwę zimny prysznic (windowanie cen gazu - red.) otrzeźwił przywódców kilku państw i skłonił do racjonalności. Tym bardziej że przynajmniej część tej tzw. zielonej polityki to szaleństwo, a w innych przypadkach teorie bez dowodów. Nie da się stwierdzić, że Europa, która emituje 8 proc. gazów, zmienia klimat - mówił Kaczyński "Gazecie Polskiej".

W tej sytuacji jeszcze przed weekendem resort klimatu opublikował informację prasową, że w dniach 20-21 października Kurtyka rozmawiał z przedstawicielami unijnych instytucji o rosnących cenach energii i o transformacji. Wskazywał w ich trakcie, że elementy opublikowanego w lipcu unijnego pakietu Fit for 55, który ma pomóc Unii osiągnąć redukcję emisji o minimum 55 proc. do 2030 r., powinny zostać zrewidowane, by nie pogarszać i tak bardzo trudnej sytuacji na rynku energii.

Będą dopłaty do prądu

Kurtyka wskazywał, że należy jeszcze raz przeanalizować wszystkie elementy pakietu, które mogą negatywnie wpłynąć na cenę energii i rozważyć ich rewizję lub przesunięcie. Weryfikacji miałby zostać poddany nowy system handlu uprawnieniami do emisji dla transportu drogowego i budownictwa. Minister zaznaczał, że obciąży on mniej zamożne grupy społeczne, co grozi pogłębieniem ubóstwa energetycznego.

W trakcie wtorkowej pożegnalnej konferencji zwracał uwagę, że na ceny energii wpływa w dużej mierze bezprecedensowy wzrost cen gazu, za odpowiada m.in. polityka Rosji, która nie wyraża chęci zwiększania dostaw, co z kolei łączone jest z uruchomieniem gazociągu Nord Stream 2.

Przywołał przy tej okazji złożony niedawno w rządzie projekt ustawy o ochronie odbiorcy wrażliwego, który przewiduje dopłaty dla najuboższych konsumentów energii elektrycznej w związku z jej rosnącymi cenami. Na ten cel miałoby trafić ok. 1,5 mld zł. Teraz to nowej minister przyjdzie przeprowadzić projekt przez parlament.

- Mówimy o skokowym zwiększeniu skali zaangażowania państwa na rzecz odbiorcy wrażliwego - o wsparciu osób w gorszej sytuacji dochodowej, emerytach, rencistach, rodzinach wielodzietnych, tych, którzy pobierają zasiłki, którzy mieszkają w domach samotnie. To wsparcie (...) rzędu kilkuset złotych rocznie, dochodzące w niektórych przypadkach do ponad 800 zł rocznie - przypominał dziś Kurtyka.

Nowe opłaty, kaucje, recykling

Nową szefową resortu klimatu czeka wyzwanie, jakim jest wdrożenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów za odpady opakowaniowe (ROP). Projekt ustawy, która ma wprowadzić ROP od 1 stycznia 2023 roku, przeszedł konsultacje publiczne i znajduje się obecnie na etapie opiniowania. Problem w tym, że propozycja resortu spotkała się z niezbyt ciepłym przyjęciem uczestników rynku, a interesariusze proponują - miejscami - sprzeczne ze sobą rozwiązania.

Biznes sugeruje, że całą ustawę trzeba napisać od nowa. Producenci opakowań punktują słabe strony projektu, wskazując, że ministerstwo nakłada na przedsiębiorców kolejny podatek, zamiast przygotować sprawnie funkcjonujący model ROP. Chodzi o opłatę opakowaniową, która zgodnie z projektem ustawy ma wynosić maksymalnie 2 zł za kilogram opakowań z tworzyw sztucznych wprowadzonego na rynek. Szczegółowe stawki dla poszczególnych rodzajów opakowań zostaną wskazane w rozporządzeniu, przy czym nie wiadomo, według jakich kryteriów zostaną one ustalone, co - zdaniem przedsiębiorców - pogłębia niepewność. W ocenie biznesu wiele do życzenia pozostawia również model redystrybucji środków pochodzących z opłaty opakowaniowej.

Własne propozycję dotyczące ROP zgłosiła również strona społeczna, która pogania resort i przestrzega przed kolejnymi opóźnieniami we wdrażaniu systemu, a biznes - przed wywróceniem stolika negocjacyjnego. Opóźnieniom niechętna jest także branża recyklingu, która dodatkowo postuluje podniesienie maksymalnej stawki opłaty opakowaniowej.

Nowy minister klimatu i środowiska będzie musiał stawić czoła sprzecznym żądaniom interesariuszy. W tle rysują się jeszcze problemy samorządów i nierówny poziom przygotowania gmin do realizacji zadań w zakresie gospodarki odpadami komunalnymi. Część samorządów w ostatnich latach przeznaczyła pieniądze na przygotowanie odpowiedniej infrastruktury, np. na wybudowanie sortowni; w innych zieje ogromna luka inwestycyjna, którą może, ale nie musi, zasypać ROP.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska czeka w najbliższym czasie jeszcze jedna premiera legislacyjna, która niejako stanowi uzupełnienie ROP-u. Mowa o projekcie ustawy wprowadzającej w Polsce system kaucyjny. Na razie znamy założenia do projektu ustawy, zgodnie z którymi kaucję zapłacimy od butelek z tworzyw sztucznych do 3 litrów oraz butelek szklanych wielokrotnego użytku. Zdaniem części interesariuszy do systemu należy włączyć również puszki aluminiowe i jednorazowe butelki szklane. Do doprecyzowania pozostają jeszcze takie elementy, jak chociażby kwestia wysokości kaucji. Resort zaplanował, że projekt zostanie uchwalony przez Radę Ministrów w pierwszym kwartale 2022 roku.

Od skuteczności przygotowanego modelu ROP oraz systemu kaucyjnego zależeć będzie, czy Polska wypełni poziomy recyklingu, przewidziane w unijnych przepisach. Na państwach członkowskich UE ciąży bowiem obowiązek zapewnienia selektywnej zbiórki odpadów opakowaniowych powstałych z butelek na napoje o pojemności do 3l wraz z ich zakrętkami i wieczkami na poziomie 77 proc. w 2025 r. oraz 90 proc. w 2029 r. Do tego dochodzą ogólne poziomy recyklingu, czyli co najmniej 55 proc. odpadów komunalnych poddawanych recyklingowi do 2025 roku, 60 proc. do 2030 roku oraz 65 proc. do 2035 roku.

Ze wszystkim tym wiąże się szereg istotnych decyzji do podjęcia, których trafność zaważy nie tylko na tym, czy w Polsce uda się wprowadzić w życie koncepcję gospodarki o obiegu zamkniętym, ale też na tym, jakie kwoty będą widniały na rachunkach Polaków za wywóz śmieci. 

Monika Borkowska, Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »