Gospodarka Iranu na równi pochyłej
Przemówienie prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada zakłócili w poniedziałek Irańczycy domagający się pracy. Jak podkreśla agencja Associated Press był to jeden z niewielu otwartych przejawów niezadowolenia z pogarszającej się sytuacji gospodarczej w kraju.
Ahmadineżad przemawiał do kilkuset osób w położonym około 1000 km na południowy zachód od Teheranu portowym mieście Chorramszahr, kiedy jego wystąpienie zakłócili ludzie skandujący: "Jesteśmy bezrobotni!". Prezydent, którego wystąpienia są zazwyczaj starannie kontrolowane, spokojnie kontynuował i nie wyglądało na to, by okrzyki zrobiły na nim wrażenie. Później obiecał jednak, że w Chorramszahrze i w bogatej w ropę prowincji (ostanie) Chuzestan, rząd zmniejszy podatki na importowane towary nawet o 25 proc.
Zanim zaczęto mu przeszkadzać Ahmadineżad mówił, że "na barkach narodu irańskiego spoczywają dwa ważne zadania: odbudowa Iranu oraz skuteczny i silny udział w światowych wysiłkach mających na celu reformy i sprawiedliwość". Ahmadineżad pojechał do Chorramszahru, by uczcić rocznicę wyzwolenia miasta w 1982 roku po 18-miesięcznej irackiej okupacji podczas wojny między tymi państwami z lat 1980-88.
Gospodarka Iranu zmaga się z dwucyfrową inflacją, 25-procentowym bezrobociem i sankcjami ONZ nałożonymi w trzech etapach z powodu kontrowersyjnego programu nuklearnego Teheranu. Kraje zachodnie, które podejrzewają, że pod pozorem prowadzenia cywilnego programu atomowego Iran chce zbudować broń atomową, chcą nałożyć na niego kolejne sankcje.