Gospodarka wodorowa potrzebuje OZE i jasnych reguł
Pod koniec tego roku pod obrady Sejmu ma trafić ustawa zwana Konstytucją dla wodoru. To furtka do rozwoju gospodarki wodorowej w kraju, przedsiębiorcy inwestujący swoje pieniądze w technologie wodorowe potrzebują bowiem jasnych, przejrzystych reguł. Polska musi też przyspieszyć rozwój OZE, bo to właśnie z zielonej energii i wody powstanie zielony wodór. Najwyższy czas odblokować inwestycje wiatrowe na lądzie - takie wnioski płyną z debaty, która odbyła się w ramach kongresu EEC Trends
- Pod koniec bieżącego roku, w październiku-listopadzie, Konstytucja wodorowa zostanie wprowadzona pod obrady Sejmu. Na przełomie roku, najdalej w pierwszym kwartale 2023 roku, stanie się ona częścią polskiego porządku prawnego - mówił Ireneusz Zyska, pełnomocnik rządu ds. OZE.
Przedstawiciele biznesu podkreślają, że to klucz do sukcesu. Przedsiębiorcy muszą znać reguły, według jakich będzie działał ten rynek, by inwestować swoje pieniądze w wodorowe technologie. - Będziemy obserwować prace nad prawem wodorowym, bo bez silnych regulacji prawnych ten rynek się nie rozwinie. Regulacje muszą wspierać rynek zielonego wodoru, bo tylko to da firmom gwarancje, że inwestycje będą opłacalne - mówił Piotr Woźny, prezes ZE PAK.
Zaznaczał też, że potrzeba również "gigantycznego" wsparcia dla rozwoju OZE. I nie chodzi tu tylko o morską energetykę wiatrową, ale także o możliwość stawiania wiatraków na lądzie. Inwestycje w lądowe farmy wiatrowe wstrzymała ustala 10H, wprowadzona w życie w 2016 roku, która wymaga, by odległość między elektrownią a najbliższymi zabudowaniami była nie mniejsza niż dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej.
Zyska poinformował, że trwają prace nad liberalizacją zasadu 10H. - Pracujemy nad tym projektem. Jego gospodarzem jest Ministerstwo Rozwoju, ale my go opiniujemy. Mam nadzieję, że do połowy roku projekt trafi pod obrady parlamentu - mówił.
Ale na blokadzie wiatraków na lądzie problemy sektora się nie kończą. Polskie sieci doszły do granic wydajności, problemem jest dopinanie do nich kolejnych mocy. Jeśli rozwój OZE przyspieszy, problem ten będzie się nasilał.
Tymczasem bez OZE nie będzie zeroemisyjnej gospodarki wodorowej. Tomoho Umeda, prezes firmy Hynfra, zaznaczał, że w 2050 roku powinniśmy być zeroemisyjni. To ogromne wyzwanie. - Dziś nasz rynek energii elektrycznej to 175 TWh rocznie, transportu 240 TWh, ciepłownictwa 170 TWh, przemysłu ponad 200 TWh. Gdy to wszystko zsumujemy, wychodzi prawie 800 TWh, które będą musiały być wyprodukowane w źródłach zeroemisyjnych. Dziś produkujemy zaledwie 30 TWh zeroemisyjnej energii - informował.
To bardzo trudne zadanie ze względu na poziom uzależnienia krajowej gospodarki od węgla, niedostateczny rozwój OZE, ale też stan infrastruktury przesyłowej. - Czy ta strategia próbuje odnieść się do tego problemu? To wyzwanie o wiele większe niż przemiany po 1989 roku. Tworzenie barier dla rozwoju OZE jest jak podcinanie sobie żył tępym nożem - mówił Umeda.
Krajowe władze zakładają, że dzięki zaktywizowaniu polskich naukowców i przedsiębiorców, do 2030 r. uda się osiągnąć przynajmniej 50-proc. krajowy wkład w inwestycjach związanych z wodorem. Agnieszka Marciniak z NCBiR podkreśla, że to cel ambitny. Duże koncerny podejmują już działania w kierunku rozwoju projektów wodorowych, ale to założenie wymaga też zaangażowania się mniejszych podmiotów. Nie jesteśmy jednak bez szans.
- Od 2016 w NCBiR zrealizowano 89 projektów związanych z wodorem na kwotę ok. 350 mln zł - mówiła. Dodała, że aplikujących jest coraz więcej. NCBiR, widząc potrzebę rozwoju i wsparcia badań w obszarze wodoru, uruchomił kilka programów. Większość projektów jest realizowana przez jednostki badawcze w konsorcjach z przemysłem, pojawiają się próby komercjalizowania pewnych rozwiązań.
Piotr Woźny także wierzy, że cel 50 proc. krajowego wkładu w inwestycjach związanych z wodorem jest do osiągnięcia. - Dla przedsiębiorców inwestujących pieniądze w ten rynek powinno pojawić się wsparcie taryfowe, regulacyjne. Wtedy objawi się potencjał i siła polskich przedsiębiorców, co niejednokrotnie mieliśmy już okazję w Polsce obserwować. Jestem przekonany, że jeśli do biznesu wysłany zostanie jasny sygnał, jakie są reguły gry, cel 50 proc. local content zostanie osiągnięty" - ocenił prezes ZE PAK.
Jarosław Wróbel, wiceprezes Lotosu, zakłada, że prawdziwa rewolucja wodorowa i wdrożenia projektów wodorowych na dużą skalę czekają nas w latach 2030-2040.
Monika Borkowska