Grecja będzie musiała poczekać

Pomimo ostrych protestów w całym kraju grecki parlament poparł w środę wieczorem plan radykalnych oszczędności budżetowych. Decyzja parlamentarzystów daje Grecji szanse na dalsze wsparcie międzynarodowe w zwalczaniu kryzysu zadłużeniowego.

Kierowanej przez premiera Antonisa Samarasa koalicji centroprawicy i socjalistów udało się pozyskać ponad 150 głosów niezbędnych do zatwierdzenia pakietu cięć, podwyżek podatków i reform na rynku pracy. Planowi sprzeciwili się deputowani radykalnej lewicy SYRIZA.

Przed głosowaniem premier Samaras ostrzegł, że bez pakietu Grecja zbankrutuje do końca tego miesiąca i będzie musiała zmierzyć się z "katastrofą".

Rządowy pakiet ustaw przewiduje cięcia i oszczędności na sumę 13,5 mld euro w latach 2013-14. Odrzucenie go oznaczałoby dla Grecji bankructwo, ponieważ jest on warunkiem dalszego korzystania przez Ateny z międzynarodowego pakietu ratunkowego. Od wyniku głosowania zależało więc, czy Ateny otrzymają kolejną transzę, czy nie.

Reklama

Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Świat utknął w kryzysie finansowym"

Pakiet dotyczy redukcji rent i emerytur, zniesienia dodatkowych wypłat z okazji Bożego Narodzenia, zmniejszenie aż o 20 proc. pensji dyrektorów państwowych przedsiębiorstw, skrócenie okresu wypowiedzenia umów o pracę i redukcję odpraw dla zwalnianych pracowników. Zmniejszone mają być także wynagrodzenia sędziów i wojskowych. Wiek emerytalny ma zostać podwyższony z 65 do 67 lat.

Grecja ma nadzieję, że na spotkaniu ministrów finansów strefy euro 12 listopada w Brukseli dostanie zielone światło dla dalszego korzystania z pomocy finansowej.

W czasie debaty i głosowania przed gmachem parlamentu w Atenach demonstrowało około 70 tys. ludzi; doszło do starć z policją.

Od wtorku Grecję paraliżuje również strajk generalny. Nie kursują metro i tramwaje. Z Pireusu nie wypływają promy. Większość banków i urzędów pocztowych jest zamknięta. Lekarze zajmują się tylko nagłymi przypadkami. Strajkują pracownicy muzeów.

Mimo przyjęcia pakietu oszczędnościowego, Grecja będzie musiała poczekać na kolejną transzę międzynarodowej pomocy finansowej w wysokości 31 miliardów euro. Minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble nie spodziewa się szybkiej decyzji w tej sprawie. A bez zielonego światła z Berlina, wypłata tych pieniędzy nie jest możliwa. Niemieckie władze z zadowoleniem zareagowały, na fakt przyjęcia przez Grecję pakietu oszczędnościowego. Minister finansów Wolfgang Schaeuble zastrzegł jednak, że nie można jeszcze odwołać "greckiego alarmu". Jego zdaniem jest też mało realne, iż niemiecki parlament zajmie się pomocą dla Grecji już w przyszłym tygodniu. Oznacza to, że rząd w Atenach będzie musiał dłużej poczekać na kolejne miliardy euro wsparcia. Bez zgody Berlina wypłata jest bowiem niemożliwa. Grecja ma otrzymać 31 miliardów euro pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej. Greccy politycy ostrzegają, że jeśli nie dostaną tych środków do połowy listopada, to w krajowym budżecie skończą się pieniądze.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Grecja | mus | kryzys gospodarczy | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »