Grecja głosuje dziś nad planem oszczędnościowym
W greckim parlamencie rozpoczną się dziś, 29 czerwca, głosowania nad przyjęciem restrykcyjnego planu budżetowego, który ma przynieść 28 mld euro oszczędności i 50 mld euro z prywatyzacji.
Przyjęcia okrojonego o prawie 30 mld euro projektu budżetu na lata 2012-2015 żąda Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To warunek wypłacenia Atenom kolejnej transzy kredytu w wysokości 12 mld euro. Jeżeli tak się nie stanie, Grecji grozi bankructwo.
Rządzący socjalistyczny Pasok ma 155-osobową większość w 300-osobowym parlamencie. Dwóch deputowanych zapowiedziało jednak, że nie zagłosuje za przyjęciem planu. Ambasador Polski w Atenach Michał Klinger powiedział Polskiemu Radiu, że te obawy są nieuzasadnione. "Informacja o kruszeniu się większości parlamentarnej ostatnio pojawia się często i nigdy nie okazała się na tyle prawdziwa, żeby rzeczywiście rząd stracił większość" - powiedział dyplomata.
Zdaniem Michała Klingera, za przyjęciem planu oszczędnościowego przemawia również czynnik społeczny. "Społeczeństwo greckie zdaje sobie sprawę, że nie ma innej drogi, jak tylko drastyczne i dotkliwe cięcia" - powiedział Polskiemu Radiu.
Jednak z sondaży wynika, że planom oszczędnościowym rządu sprzeciwia się ponad dwie trzecie Greków, o czym świadczą także nieustanne manifestacje przed parlamentem w Atenach.
Jeśli posłowie uchwalą dziś lub jutro plan oszczędnościowy, dzień później zmiany wejdą w życie.
Plan oszczędnościowy zawiera m.in. wzrost podatku drogowego na rzecz walki z bezrobociem, VAT-u na usługi gastronomiczne z 13 do 23 proc., a także akcyzy na alkohol i papierosy o 25 proc. Projekt tworzy nowy podatek dla emerytów poniżej 60. roku życia, a także wydłuża tydzień pracy dla administracji publicznej z 37,5 do 40 godzin. Według wyliczeń ekonomistów, przeciętny Grek straci na zmianach ponad 2 tys. euro rocznie.
Oszczędności greckiemu rządowi ma przynieść również prywatyzacja, która powinna dać około 50 mld euro do 2015 roku. Pod młotek pójdą lotniska, koleje, porty, grecka telekomunikacja, a także banki, wodociągi, poczta.
Ekonomiści wyliczają trzy główne powody greckiego kryzysu - fałszowanie danych statystycznych, korupcję i unikanie płacenia podatków.
Od 2000 roku Ateny zaniżały wskaźniki deficytu budżetowego i długu publicznego, by wstąpić do strefy euro w 2001 roku. Natomiast systemowa korupcja i przyzwolenie na łapownictwo to podstawowa patologia greckiego państwa. Średnia wysokość łapówki w Grecji wynosi prawie 1400 euro na rodzinę rocznie - wylicza Transparency International.
Grecy unikają także płacenia podatków. Jak szacuje grecka skarbówka, nawet 25 proc. należnych podatków pozostaje w kieszeniach mieszkańców tego kraju.
Według prognozy Komisji Europejskiej, dług publiczny wzrośnie do 158 proc. PKB w tym roku i wyniesie około 364 mld euro. Żadne państwo unijne nie ma tak złych statystyk.