Greckich problemów ciąg dalszy

Kwestie Grecji i Ukrainy wracają niczym bumerang i dzisiaj ponownie były one dla inwestorów ważne. Niestety większość informacji korzystnych nie była i stąd wykazywana przez inwestorów chęć do sprzedaży akcji. Nakładały się na to również gorsze dane z Chin, gdzie zwalnia już nie tylko import, ale również eksport.

Kwestie Grecji i Ukrainy wracają niczym bumerang i dzisiaj ponownie były one dla inwestorów ważne. Niestety większość informacji korzystnych nie była i stąd wykazywana przez inwestorów chęć do sprzedaży akcji. Nakładały się na to również gorsze dane z Chin, gdzie zwalnia już nie tylko import, ale również eksport.

W trakcie weekendu nowy premier Grecji przedstawił pierwsze ważne przemówienie przed parlamentem, w którym utrzymał swoją wcześniejszą retorykę. Hellada chce więc skończyć z polityką oszczędności i ubiega się o "pomostowe finansowanie" ze strefy euro. Na żadną z tych kwestii Troika specjalnie nie chce się zgodzić i wymaga trzymania się podpisanego przez poprzedni rząd programu pomocowego.

Bruksela jest nieugięta, gdyż każde ustępstwo wobec Aten szybko zostanie podchwycone przez inne państwa korzystające z europejskiej pomocy. Zapowiedział to już zresztą Dublin. Wygląda więc na to, że kolizyjny kurs Grecji z Troiką jest utrzymany, a coraz więcej prominentnych głosów wypowiada się w tonie potrzeby nieubłaganego opuszczeniu strefy euro przez Helladę. Dzisiaj zaczął się na taką ewentualność przygotowywać rząd Wielkiej Brytanii.

Reklama

Oprócz niekorzystnych wiadomości z południa, na parkiet napłynęły również słabe dane z Chin, gdzie styczniowy eksport oraz import zniżkowały w relacji rocznej. Ten ostatni zanotował regres aż o 19,9 proc., co wyraźnie minęło się z oczekiwaniami. Spadł również eksport, co było podobnie niemałym zaskoczeniem. Gospodarka Państwa Środka dalej więc zwalania, co dla niemieckich eksporterów dobrą wiadomością nie jest.

Indeks DAX znalazł się więc pod presją podaży i zniżkował o niemalże 2 proc. Na tym tle spadek krajowego indeksu WIG20 o 0,6 proc. nie wygląda strasznie, ale pamiętać trzeba o tym, że GPW wcześniej nie była specjalnie chętna do wzrostów. Teraz więc pozostaje równie bierna co do możliwości spadków. Można powiedzieć, że od początku lutego warszawski pakiet utrzymuje względnie stabilne poziomy i dzisiejsza sesja się w nie wpisywała. Dalej czekamy na wybicie, najchętniej przy większym obrocie, który dzisiaj nie przekroczył 700 mln zł i wrażenia nie mógł zrobić.

Łukasz Bugaj

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »