Grożą protestem
Przewoźnicy ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych chcą rozmawiać z premierem Donaldem Tuskiem w sprawie kolejek na wschodniej granicy. Proponują, aby spotkanie odbyło się wkrótce po najbliższym weekendzie.
Jak poinformował we wtorek na konferencji prasowej Jan Buczek ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD), jeżeli sytuacja na granicy nie poprawi się, a premier będzie ignorował zaproszenie do rozmów, wówczas należy liczyć się z protestem przewoźników i kierowców.
Przestoje na granicy sięgają kilku dób, a kierowcy spędzają po kilkadziesiąt godzin w warunkach urągających podstawowym prawom pracy i odpoczynku - oceniają przewoźnicy.
-Determinacja przewoźników jest tak wielka, że nie jesteśmy w stanie już zapewnić spokoju. Codziennie rozmawiamy z kierowcami, którzy spontanicznie chcą blokować dojazd do granicy - powiedział Buczek.
Odmówił podania ewentualnych terminów i form protestów. Zapewnił natomiast, że nie będą to akcje, które "miałyby w jakikolwiek sposób utrudnić i tak niełatwe życie naszym rodakom".
Zorganizowaniem ewentualnych protestów zajmie się Porozumienie Białowieskie - powołane w kwietniu br. stowarzyszenie kilku regionalnych organizacji przewoźników.
Zdaniem przewoźników, kolejki na granicy uderzają nie tylko w transport, ale także w eksport. Podkreślają, że przestój na granicy oznacza stratę około 300 euro dziennie dla każdego przewoźnika. Natomiast eksporter, który nie jest w stanie dostarczyć w terminie towaru, może stracić cały kontrakt.
W styczniu br. kierowcy TIR-ów, stojący w gigantycznych kolejkach, zablokowali kilka przejść na wschodnich granicach.