Grozi nam cenzura w internecie? To możliwe
W Brukseli przedstawiciele krajów UE porozumieli się ws. kontrowersyjnych regulacji dot. prawa autorskiego. Dotyczy ona treści w internecie. Nowa dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie.
"Prezydencja rumuńska otrzymała mandat do negocjacji przepisów z Parlamentem Europejskim na podstawie kompromisowej propozycji. Trilog rozpocznie się w najbliższy wtorek i jeśli będzie to potrzebne potrwa też w środę" - powiedziało PAP w środę wieczorem źródło w Radzie UE.
Służby prasowe Rady UE ani prezydencji rumuńskiej nie poinformowały, jakie są szczegóły kompromisowej propozycji.
Europoseł Michał Boni (PO) napisał późnym wieczorem na Twitterze, ze kraje UE przyjęły "najgorszą wersję art. 13 dyrektywy". To jeden z dwóch wzbudzających największe kontrowersje artykułów projektu.
- Kilka krajów: Holandia, Malta, Szwecja, Luksemburg, i m.in. Polska były przeciwne. Rada tego nie uwzględniła! Walka musi trwać - dodał Boni w następnym wpisie na Twitterze.
Wiceszef KE Andrus Ansip napisał natomiast, że cieszy się, iż kraje UE po raz kolejny znajdują wspólny głos w sprawie reformy prawa autorskiego.
- Dziękuję rumuńskiej prezydencji za pracę i mam nadzieję na ostateczne porozumienie w przyszłym tygodniu. Europejczycy zasługują na prawa autorskie odpowiadające epoce cyfrowej. Jest to dobre dla twórców, platform i zwykłych użytkowników Internetu - dodał Ansip.
Przyjęcie mandatu przez kraje członkowskie oznacza, że w następnym kroku mogą rozpocząć się negocjacje z Parlamentem Europejskim nad ostatecznym kształtem nowych regulacji. Te negocjacje określane są właśnie jako trilog. Jeśli obie strony porozumieją się, wówczas przepisy będą mogły wejść w życie.
Parlament Europejski ma już mandat do negocjacji, po tym jak we wrześniu ub.r. poparł projekt dyrektywy o prawie autorskim. Za propozycją opowiedziało się wtedy 438 europosłów, przeciw było 226, a 39 wstrzymało się od głosu.
Nowa dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Przepisy wzbudzają sporo kontrowersji. Przeciwnicy tych regulacji ostrzegają przed cenzurą w internecie i końcem wolności w sieci, zwolennicy wskazują natomiast, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości.
Szczególne zastrzeżenia budzą dwa artykuły projektu. Chodzi o art. 13, który wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, oraz art. 11, dotyczący tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
Proponowane przepisy przewidują, że giganci internetowi, np. platformy takie jak Facebook, będą musiały płacić, jeśli korzystają z pracy artystów i dziennikarzy.
PE podkreśla, że wiele wprowadzonych przez niego zmian ma na celu zagwarantowanie, że artyści, zwłaszcza muzycy, wykonawcy i autorzy scenariuszy, a także wydawcy wiadomości i dziennikarze, otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform jak YouTube lub Facebook oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News.
Stanowisko europarlamentu zaostrzyło proponowane przez Komisję Europejską rozwiązania w sprawie odpowiedzialności platform internetowych i agregatorów za naruszenia praw autorskich. Dotyczyć ma to również fragmentów, gdzie wyświetlana jest tylko niewielka część tekstu wydawcy wiadomości.
W tekście uściślono również, że niekomercyjne encyklopedie online, takie jak Wikipedia, oraz platformy oprogramowania open source, takie jak GitHub, będą automatycznie wyłączone z wymogu przestrzegania praw autorskich.
Europosłowie opowiedzieli się też za wzmocnieniem pozycji autorów i wykonawców, umożliwiając im żądanie dodatkowego wynagrodzenia od strony wykorzystującej ich prawa, jeśli początkowo uzgodnione wynagrodzenie stało się "nieproporcjonalnie" niskie w stosunku do generowanych wpływów.
W tekście dodano również, że korzyści powinny obejmować "przychody pośrednie". Umożliwiłoby to również autorom i wykonawcom cofnięcie lub wypowiedzenie wyłączności licencji na eksploatację ich utworów, jeżeli uznaje się, że strona posiadająca prawa do eksploatacji nie respektuje ich praw.