GUS opublikował ważne dane o inflacji

Ceny rosną dużo szybciej, niż oczekiwano - wynika z danych GUS o inflacji w styczniu. Inflacja w porównaniu ze styczniem zeszłego roku podskoczyła do 4,4 proc., a więc bardziej niż spodziewali się analitycy. W porównaniu z grudniem ceny wzrosły aż o 0,9 proc.

Dane GUS oznaczają, że mamy najwyższe wzrosty cen od ponad dziewięciu lat. Już w grudniu zeszłego roku okazało się, że ceny w Polsce galopują szybciej, niż oczekiwano. Ale styczeń znowu przyniósł dane o nadspodziewanym przyspieszeniu. Większość analityków oczekiwała, że w styczniu ich wzrost nie powinien przekroczyć 4 proc. a jeśli to niewiele. Przeciętna oczekiwań wynosiła 4,2 proc.
 
- Ekonomiści mylili się dużo mniej, niż pomyliła się cala Rada Polityki Pieniężnej - mówi jeden z analityków. Cel inflacyjny RPP to 2,5 proc. z odchyleniem od 1,5 do 3,5 proc.  Poziom wzrostu cen taki jak w styczniu był oczekiwany dopiero na marzec, który zresztą - według prognoz - ma być ostatnim miesiącem galopującej inflacji.  
 
W stosunku do poprzedniego miesiąca taki wyskok cen też nie był oczekiwany. Ostatni raz wielki skok nastąpił w kwietniu, gdy ceny w porównaniu z marcem wzrosły o 1,1 proc. Było to jednak zasługą głównie nowalijek, których było mało z powodu zaczynającej się suszy.

Reklama

Analitycy spodziewali się, że ceny w styczniu będą wyższe niż w grudniu o 0,5 proc., a wzrosły niemal dwa razy tyle. Teraz ceny rosną już pełną ławą. Analitycy liczą, że sama inflacja bazowa przekracza już górną granicę celu Rady Polityki Pieniężnej.

Piątkowe dane GUS dot. inflacji są wyższe od spodziewanych jednak w kolejnych miesiącach powinna ona zacząć spadać i na koniec roku wynieść ok. 3 proc. - ocenił w piątek Adam Antoniak z Banku Pekao w komentarzu do danych GUS.  Adam Antoniak z Banku Pekao przyznał w komentarzu dla PAP, że piątkowe dane GUS dot. inflacji są wyższe od oczekiwań banku. Bank spodziewał się styczniowej inflacji na poziomie 4,2 proc.

Wskazał jednak, że piątkowe dane GUS są na razie wstępne. "Jak na razie mamy ograniczony zestaw danych (żywność, napoje bezalkoholowe i alkoholowe oraz wyroby tytoniowe; mieszkania; transport). Wzrost cen żywności jest zbliżony do naszych oczekiwań. Mocniej z kolei rosła inflacja bazowa (nie obejmuje cen energii i żywności - PAP) szacujemy, że może być ona na poziomie 3,4 proc. Inflacja jest wyższa od naszych oczekiwań. Spodziewamy się jednak, że będzie ona spadać i na koniec roku może wynieść ok. 3 proc." - powiedział analityk.

Ekspert ocenił, że styczniowy odczyt inflacji nie powinien przekonać Rady Polityki Pieniężnej do zmian stóp procentowych. Zespół analiz banku Pekao zwrócili ponadto uwagę, że styczniowa inflacja jest na poziomie wyraźnie wyższym niż sugerował wcześniej prezes Narodowego Banku Polskiego.

Na początku stycznia prezes NBP Adam Glapiński mówił, że RPP nie podziela poglądu, że inflacja może przebić 4 proc. i utrwalić się na tym poziomie na dłużej. "Nie podzielamy (tego poglądu - PAP). (...) Przewidujemy wzrost inflacji w pierwszym, drugim kwartale i potem obniżenie wskaźnika inflacji" - powiedział Glapiński podczas konferencji po posiedzeniu RPP, pytany o to, czy Rada podziela opinię części analityków, że inflacja może przebić poziom 4 proc. i utrwalić się na tym poziomie na dłużej. "Ceny rosły w najszybszym tempie od ośmiu lat. Pełne dane poznamy w marcu wraz z aktualizacją koszyka inflacyjnego" - dodali analitycy banku Pekao.

ram

BIEC: Producenci planują podwyżki, konsumenci obawiają się ich

Wskaźnik Przyszłej Inflacji wzrósł o 0,8 punktu. Był to trzeci z kolei i jak dotychczas najsilniejszy wzrost wskaźnika - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych w piątek. Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w lutym 2020 r. wzrósł o 0,8 punktu. Był to trzeci z kolei i jak dotychczas najsilniejszy wzrost wskaźnika.

Decydującymi czynnikami odpowiadającymi za tę tendencję jest znaczne nasilenie obaw zarówno konsumentów, jak i przedstawicieli biznesu o wzrost inflacji - wskazali w piątkowym komunikacie eksperci BIEC. "Po raz drugi z rzędu zwiększył się wśród firm sektora przemysłu przetwórczego odsetek tych przedsiębiorstw, które planują w najbliższym czasie podwyżki cen na swe wyroby" - stwierdzili analitycy.

Dodali, że przewaga odsetka firm planujących podwyżki nad odsetkiem firm zamierzających obniżyć ceny sięgnęła w styczniu br. 20 punktów procentowych (w grudniu 2019 r. przewaga ta wynosiła ok. 13 pp., a w listopadzie 2019 r. zaledwie 8 pp.). "Jednocześnie około 64 proc. ankietowanych przedsiębiorstw wskazuje na wzrost kosztów pracowniczych, jako istotną barierę prowadzenia działalności gospodarczej, zaś w grupie firm małych, zatrudniających od 10 do 49 pracowników wysokie koszty pracownicze stanowią problem dla blisko 75 proc. firm" - czytamy w analizie.

Analitycy dodali, że wśród pozostałych kosztów działalności gospodarczej zwrócić uwagę należy na wzrost obciążeń podatkowych: dla blisko 47 proc. badanych firm stanowi to istotny problem. "Rośnie również odsetek firm wskazujących na niespójność i niestabilność przepisów: 43 proc. badanych firm wobec 32 proc. przed rokiem.

Niespójność i niestabilność przepisów zdaniem badanych utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej i jednocześnie generuje dodatkowe koszty" - stwierdzili. Eksperci BIEC zauważyli, że wzrost kosztów dotyczy również utrzymania parku maszynowego. "Wykorzystanie mocy produkcyjnych jest nadal wysokie, przekraczające 80 proc., przy jednoczesnym wzroście cen usług naprawczych i konserwacyjnych. Wzrost kosztów najdotkliwiej odczuwają firmy małe, jednak nawet dla tych największych rosnące koszty, przy silnym ograniczeniu przychodów, stanowią problem" - napisali analitycy.

"W tej sytuacji wzrost cen planowany przez przedsiębiorców nie jest wynikiem braku równowagi popytowo-podażowej na poszczególnych rynkach towarowych lecz staje się dla nich koniecznością zapobiegającą utracie topniejących zysków" - dodali. BIEC wskazało, że znajduje to swe potwierdzenie w statystyce na temat malejącej rentowności przedsiębiorstw oraz danych nt. wskaźnika cen producentów (PPI). "O ile jeszcze w listopadzie ub. roku wzrost cen producentów dotyczył jedynie usług, takich jak: dostawa wody, energii, wywóz śmieci itp., o tyle w grudniu 2019 r. wzrost cen producenckich objął również przetwórstwo przemysłowe. Efekty tych podwyżek z pewnością odczujemy w postaci wzrostu cen towarów konsumpcyjnych" - czytamy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | GUS | dane makroekonomiczne | wzrost cen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »