Gwałtowne pogorszenie nastrojów w USA. Trumpa pogrąży wzrost inflacji?

Ledwo Donald Trump objął urząd prezydenta USA 20 stycznia, a już wstrząsnął całym światem. Gorzej dla niego, że wstrząsnął nastrojami amerykańskich konsumentów, którzy są przerażeni, iż jego polityka przyniesie drożyznę, z jaką jeszcze na dobre się nie pożegnali. To nie Ukraina, Rosja, Chiny czy Unia Europejska mogą Trumpowi wbić nóż w plecy. Mogą to zrobić zwykli Amerykanie, którzy na niego głosowali kilka miesięcy wcześniej.

University of Michigan w Ann Arbor bada od 1952 roku nastroje amerykańskich konsumentów, a od 1978 roku robi to co miesiąc. Są one jednym z najważniejszych wskaźników pokazujących, jak przeciętni Amerykanie postrzegają sytuację gospodarczą swojego kraju. Na Consumer Sentiment Index wzorowane są wszystkie badania koniunktury na całym świecie.  

Dodatkowo badacze pytają konsumentów, jaką inflację przewidują w krótkim terminie, czyli w ciągu najbliższego roku i za od pięciu do 10 lat, czyli długoterminowo. Oczekiwania inflacyjne amerykańskich konsumentów są jedną z najważniejszych przesłanek, jakie bierze pod uwagę bank centralny Fed przy podejmowaniu decyzji o stopach procentowych. 

Reklama

Badanie z lutego, ogłoszone w miesiąc po objęciu przez Donalda Trumpa urzędu prezydenta, pokazało gwałtowne załamanie nastrojów konsumentów w USA. Indeks nastrojów spadł w porównaniu ze styczniem o niemal 10 proc. do 64,7. Pogorszyły się nastroje we wszystkich grupach wiekowych, dochodowych i majątkowych. To był już drugi z kolei miesięczny spadek indeksu, który lokalną "górkę" osiągnął w grudniu z wynikiem 74, po okresie półrocznej, ciągłej poprawy nastrojów. 

Co gorsze, w lutym w dół poszło wszystkich pięć składników indeksu. Ocena warunków do zakupu dóbr trwałego użytku obniżyła się aż o 19 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem. W komunikacie uniwersytetu dyrektorka ds. badań konsumenckich Joanne Hsu nie ukrywa, że stało się tak z powodu obaw, że wprowadzane przez Donalda Trumpa cła spowodują nieuchronne podwyżki cen. W lutym o prawie 10 proc. w porównaniu do stycznia pogorszyły się oceny osobistej sytuacji finansowej oraz krótkoterminowych perspektyw gospodarczych. Oceny długoterminowych perspektyw dla gospodarki spadły o 6 proc. i są najgorsze od listopada 2023 roku.

Konsumenci oczekują wzrostu inflacji

Nastroje konsumenckie spadły w lutym zarówno wśród zwolenników demokratów, jak i osób neutralnych politycznie. Ci, którzy wierzyli w Trumpa, nadal w niego wierzą - wśród zwolenników republikanów nastroje nie zmieniły się. Pytanie tylko, jak długo ta wiara się utrzyma?

Przypomnijmy, że historycznie Consumer Sentiment Index osiągnął najniższą wartość w czerwcu 2022 roku (dane historyczne podajemy za Fed w St. Louis) Dlaczego? Szalała wówczas inflacja. Właśnie wtedy padł rekord, a roczny wzrost cen wyniósł 9,1 proc., czyli najwięcej od lat 80. zeszłego stulecia. Teraz oczekiwania inflacyjne znowu rosną.   

Amerykańscy konsumenci oczekują, że będzie drożej. W lutym niebotycznie podskoczyły krótkoterminowe oczekiwania inflacyjne, czyli wzrostu cen w ciągu najbliższego roku. Wzrosły one z 3,3 proc. w styczniu aż do 4,3 proc. 

"(To) najwyższy odczyt od listopada 2023 roku i oznacza dwa kolejne miesiące niezwykle dużych wzrostów. Obecny odczyt jest teraz znacznie powyżej przedziału 2,3-3,0 proc. obserwowanego w dwóch latach poprzedzających pandemię" - napisała w komunikacie Joanne Hsu.

Bank centralny przed wyzwaniem

Przypomnijmy, że w styczniu krótkoterminowe oczekiwania inflacyjne wzrosły do 3,3 proc. z 2,8 proc. w grudniu. Najniższe były w listopadzie, kiedy wynosiły 2,6 proc. Listopadowy odczyt był najniższy od niemal czterech lat, czyli od grudnia 2020 roku, i potwierdzał skuteczności zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed.

Równocześnie w styczniu czwarty miesiąc z rzędu wzrosła inflacja, do 3 proc. z 2,9 proc. w grudniu, a inflacja bazowa podskoczyła do 3,3 proc. Kolejny z rzędu niepokojący wzrost inflacji w połączeniu ze wzrostem oczekiwań inflacyjnych może kazać postawić pytanie, czy Fed nie zagalopował się za bardzo obniżając pod koniec zeszłego roku stopę funduszy federalnych w sumie o 100 punktów bazowych.

Przypomnijmy, że na konferencji prasowej po styczniowym posiedzeniu prezes Fed Jerome Powell powiedział: "Nie będziemy nadinterpretować dwóch dobrych lub dwóch złych odczytów (inflacji)". Ale skoro kolejne złe odczyty są już cztery? Ile złych odczytów potrzeba, żeby świadczyły o zakończeniu dezinflacyjnego trendu? To powinno się wyjaśnić na posiedzeniu Fed 19 marca. Bank centralny będzie znał wtedy wyniki marcowych badań Uniwersytetu Michigan.  

Gorzej, że równocześnie rosną długoterminowe oczekiwania inflacyjne, które w lutym podskoczyły do 3,5 proc. z 3,2 proc. w styczniu. Był to równocześnie największy wzrost  miesięczny od maja 2021 roku. Co więcej, zarówno w przypadku krótkoterminowych, jak i długoterminowych oczekiwań inflacyjnych wzrosty w lutym nastąpiły we wszystkich badanych grupach dochodowych i wiekowych, a to znaczy, że jest powszechny.

Wzrost inflacji może pogrążyć Trumpa

Wzrost długoterminowych oczekiwań inflacyjnych stawia bank centralny w skrajnie niekomfortowej sytuacji. Przypomnijmy, że na konferencji prasowej po styczniowym posiedzeniu Jerome Powell był pytany o wzrost oczekiwań inflacyjnych. Odpowiedział na to, że wprawdzie oczekiwania krótkoterminowe wzrosły (po raz pierwszy w grudniu, potem znowu w styczniu, ale Fed na posiedzeniu nie znał jeszcze wyników styczniowych badań), jednak długoterminowe oczekiwania są stabilne, a one są najważniejsze. I oto właśnie luty przyniósł wzrost oczekiwań długoterminowych.   

Jest oczywiste, że zapowiedzi Donalda Trumpa - a po objęciu przez niego urzędu - kolejne decyzje o nakładaniu taryf celnych są powodem wzrostu oczekiwań inflacyjnych. Teraz, kiedy nastąpił wzrost oczekiwań długoterminowych Fed będzie miał prawdziwy orzech do zgryzienia. Ale powód do obaw może mieć także prezydent, który na konferencji konserwatystów CPAC w miniony weekend upajał się w swoim przemówieniu tym, jak ludzie go kochają.

Przypomnijmy, że inflacja i wzrost kosztów utrzymania były najważniejszym powodem, dla którego Trump wygrał wybory w listopadzie zeszłego roku. Choć w okresie poprzedzającym wybory można było jeszcze mówić o utrzymującym się trendzie dezinflacji, amerykańscy konsumenci dotknięciu byli bardzo mocno skumulowanym w ciągu minionych ponad trzech lat wzrostem kosztów życia i niedostępnością drogiego kredytu. To mu dało zwycięstwo.

Badania Uniwersytetu Michigan są pierwszymi, które pokazują, że prawdopodobnie Trumpowi udało się uwolnić z butelki dżina oczekiwań inflacyjnych. Pytanie - czy uwolni też dżina inflacji. To mogłoby przekreślić całą jego prezydenturę, a ledwo się ona zaczęła.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | Donald Trump
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »