Handel marihuaną - Polacy zatrzymani w Hiszpanii
Ponad półtorej tony marihuany i haszyszu skonfiskowała w Andaluzji i Walencji hiszpańska policja. Narkotyki miały trafić do Polski. Zatrzymano 63 osoby, w tym co najmniej dwóch Polaków. Akcję koordynowała hiszpańska policja sądowa, Gwardia Cywilna i polskie Centralne Biuro Śledcze Policji we współpracy z Europolem i Eurojustem.
Operacja pod kryptonimem “Przebudzenie Mocy" (w Hiszpanii tylko “Mocy") rozpoczęła się tydzień temu ale dopiero dzisiaj informuje o niej polska i hiszpańska policja.
W poniedziałek, 3 lutego o świcie, 550 funkcjonariuszy interweniowało w ponad 20 miejscowościach Granady, Malagi i Walencji. Wspierały ich drony i helikoptery. Równolegle dokonano 69 rewizji, podczas których zarekwirowano haszysz, marihuanę, kokainę a także 7 jednostek broni palnej, ponad 200 tysięcy euro, 100 tysięcy dolarów, luksusowe samochody, między innymi pięć Mercedesów 320, Audi R8 i BMW X6. Wśród zatrzymanych są obywatele Hiszpanii, Maroka, Litwy i Polski.
Zlikwidowano 18 plantacji na których rosło 14,5 tysiąca krzewów konopi. Znaleziono 270 kilogramów gotowego suszu marihuany, 25 kilogramów haszyszu oraz kokainę. Jak donosi w wydanym komunikacie Centralne Biuro Śledcze Policji, wszystkie zlokalizowane narkotyki warte byłyby w Polsce, w hurcie, około 90 mln złotych.
- Kilogram marihuany kosztuje w Granadzie między 1500 a 2500 euro. W Polsce - co najmniej 5000 euro. Dlatego proceder był bardzo opłacalny - wyjaśniał Interii dziennikarz śledczy z Andaluzji Jose Villalba. Poinformował, że tylko w Granadzie zarekwirowana marihuana warta jest 2,5 miliona euro. - Cena jej sprzedaży w Polsce to co najmniej 5,5 miliona euro - mówił hiszpański dziennikarz.
Jak donosi tamtejsza prasa, na ślad przemytu służby ścigania wpadły w zeszłym roku a operację przygotowywano od października. Poprzedziły ją spotkania polskiej i hiszpańskiej policji a także akcje operacyjne dzięki którym poznano trasę, jaką pokonywały ciężarówki przemycające narkotyki. Zlokalizowano też mieszkania, jakie w Granadzie wynajmowało dwóch Polaków, którzy pośredniczyli w handlu narkotykami. Oprócz nich w procederze brali udział m.in. taksówkarze i właściciele opuszczonych hal, gdzie przechowywano haszysz i marihuanę. - Podobno, żeby nie dochodziło do rywalizacji w przemycie do Polski, szajki hiszpańskich przemytników zawarły przymierze a potem dzieliły się pieniędzmi - twierdzi Vilallba.
W przemycie uczestniczyło też kilkadziesiąt rodzin, które użyczały do plantacji swoich mieszkań, zwykle komunalnych. Poziom bezrobocia w Andaluzji przekracza 20 proc. a w biednych osiedlach pod Granadą i Malagą dochodzi nawet do 40 proc. Za “wynajem" mieszkania pod plantację konopi rodzina dostawały do 5 tysięcy euro i często było to dla nich jedyne źródło dochodu. Jak informował Interię Jose Villalba, policja lokalizowała mieszkania dzięki kablom, jakie łączyły je ze słupami elektrycznymi. Sadzonki konopi rozwijają się pod sztucznym światłem i hodujący kradli prąd z oświetlenia ulicznego.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Najpóźniej w sobotę zatrzymani usłyszą zarzuty. Znajdą się wśród nich: przemyt narkotyków, przestępstwa przeciwko zdrowiu publicznemu, przynależność do organizacji kryminalnej, oszustwa, kradzież energii elektrycznej i prawdopodobnie pranie brudnych pieniędzy. Śledztwo wyjaśniające udział Polaków w sprawie prowadzi Prokuratura Krajowa - informuje Biuro Prasowe CBŚP.
Ewa Wysocka