Hiszpanie szykują się do utraty pracy

Grupowe zwolnienia w Hiszpanii. Z powodu osłabienia gospodarczego wywołanego koronawirusem redukcję zatrudnionych zapowiedziały m.in.: Ikea, SEAT i Iberia. W kraju z powodu COVID-19 zmarło 309 osób, a ponad 9 tys. zostało zarażonych. Gorszą sytuację w Europie mają tylko Włosi.

W Hiszpanii obowiązuje tzw. stan alarmowy, pierwszy stopień stanu wyjątkowego. Zakazano wychodzenia z domów, zamknięto sklepy, kina i teatry, połączono prywatną i publiczną służbę zdrowia. Porządku w miastach pilnuje policja i wojsko. Mimo tych obostrzeń, liczba chorych wzrasta średnio o 25 proc. w ciągu doby - szybciej niż we Włoszech.   

Sytuacja w kraju odbija się na sytuacji przedsiębiorstw. Pierwsza o zwolnieniach z pracy poinformowała w Hiszpanii Air Europa - linie lotnicze, które zatrudniają 3400 osób i obsługują 44 trasy, m.in. do Afryki i Ameryki Południowej. Przewoźnik z Balearów zapowiedział, że w tym tygodniu powstanie tam sztab kryzysowy, który pokieruje zwolnieniami. Decyzję uzasadniono "wyjątkową sytuacją wywołaną koronawirusem".  

Reklama

- Zmniejszenie kosztów operacyjnych i poprawa płynności finansowej w związku z sytuacją wywołaną przez COVID-19 - tak argumentuje decyzję o zwolnieniach korporacja lotnicza IAG i należąca do niej Iberia (również British Airways, Vueling i Aer Lingus). Oprócz redukcji etatów hiszpański przewoźnik zapowiada skrócenie godzin pracy i zachęca do wzięcia nieodpłatnego, dobrowolnego urlopu.

Grupa wstrzymała się z określeniem tegorocznych perspektyw dotyczących zysku. W wydanym dzisiaj komunikacie poinformowała, że w kwietniu i maju nie wyklucza zmniejszenia wydajności o co najmniej 75 proc.   

Od dzisiaj prace wstrzymał SEAT w Martorell - największa  w Hiszpanii i druga w Europie fabryka samochodów, która zatrudnia prawie 13 tysięcy osób. Jak poinformowała dyrekcja, zwolnienia dotknąć mają ponad 200 pracowników. Decyzję uzasadniono brakami w dostawach części i podzespołów. Do grupowego zwolnienia przygotowuje się Almussafes - fabryka Forda w Walencji, która zatrudnia 7 tys. osób i w której wykryto trzy przypadki koronawirusa.

Przed tygodniem dyrekcja zapowiadała, że pracę może stracić 410 osób. Dzisiaj w Walencji odbywa się spotkanie dyrekcji ze związkami zawodowymi.     O redukcji zatrudnienia zawiadomiła Ikea, która zgodnie z zaleceniami hiszpańskiego rządu zamknęła wszystkie swoje sklepy. Pod znakiem zapytania stoi byt miliona siedmiuset tysięcy zatrudnionych w hotelarstwie. Wiele z 315 tysięcy placówek zamieniono w improwizowane szpitale, pozostałe w większości stoją puste. Podobnie jak bary i restauracje, w których tysiące osób straciło już pracę. Cech hiszpańskich restauratorów wstrzymuje się na razie z podaniem danych.       O

rganizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) prognozuje, że "w najlepszym wypadku w 2020 roku hiszpański PKB nie zmieni się". Nie wyklucza jednak, że kraj popadnie w recesję. OECD przypomina, że 80 proc. wzrostu wypracowują na Półwyspie Iberyjskim małe i średnie firmy, które przez panującą pandemię będą ponosiły straty.   

Ewa Wysocka 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hiszpania | koronawirus | zwolnienia grupowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »