Ile zapłacimy za prąd? „Nie ma obawy, że ceny energii uderzą po kieszeni”
- Każdy megawat odnawialnych źródeł energii plus magazyn plus inwestycja w sieci to jest niższa cena energii i dzisiaj widzimy, że na pewno nie dojdzie do żadnych wzrostów. Nie ma obawy, że ceny energii uderzą mocno po kieszeni – twierdził w rozmowie z Interią Biznes wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka podczas Impact’25. Wyjaśniał, że prognozy mówią o poziomie cen około 500 zł za MWh w ostatnim kwartale br. Wskazywał na potrzebę rewizji zapisów ETS 1, a także jak widzi implementację ETS2 do polskich przepisów.
Ceny energii elektrycznej zostały zamrożone do końca III kwartału br. O taryfy w kolejnych kwartałach pytaliśmy podczas konferencji Impact'25 w Poznaniu wiceministra klimatu i środowiska Miłosza Motykę. Jego zdaniem nie można wykluczyć dalszego mrożenia, choć decyzja będzie zależała od sytuacji rynkowej. W tym względzie Motyka jest jednak optymistą.
- Będzie na pewno lepiej niż jeszcze w ciągu ostatnich miesięcy i lat. Ceny na rynkach spadają. (...) Już dzisiaj słyszymy ze strony przedsiębiorstw energetycznych, że one będą się kształtowały na poziomie około 500 zł/MWh, więc to jest cena akceptowalna. To jest cena, która dzisiaj też jest na poziomie podobnym do ceny zamrożonej, ale też wreszcie damy impuls rynkowi do tego, że te ceny mogą być niższe niż ta mrożona - powiedział.
Podkreślił, że mrożenie cen energii wiąże się z drugiej strony z dopłatami z budżetu państwa.
- My do ceny energii dopłacamy. To jest blisko 5 mld zł, które są z kieszeni wszystkich obywateli (...) wyciągnięte po to, żeby do tego dopłacić, więc wreszcie będzie tak, że te blisko 5 mld zł będzie można przesunąć na inne inwestycje, także w transformację energetyczną - wskazywał.
Wiceszef MKiŚ zwracał uwagę, że inwestycje w OZE przyczynią się do kolejnych spadków cen.
- Każdy megawat odnawialnych źródeł energii plus magazyn plus inwestycja w sieci to jest niższa cena energii i dzisiaj widzimy, że na pewno nie dojdzie do żadnych wzrostów. Nie ma obawy, że ceny energii uderzą mocno po kieszeni - podkreślał.
Pytany o przyszłość ustawy odległościowej, mającej zwiększyć potencjał energetyki wiatrowej na lądzie, Motyka ocenił, że zostanie ona podpisana jesienią przez kolejnego prezydenta. Wskazał, że kwestia repoweringu, która znalazła się w finalnej wersji projektu, jest tu kluczowa, bowiem modernizacja istniejących turbin pozwoli na zwiększenie mocy w systemie bez konieczności stawiania nowych elektrowni.
Wiceminister podkreślał, że nie boi się blackoutu.
- Polski system jest bezpieczny, bo jest zdywersyfikowany i bardzo mocno na to stawiamy. (...) Zawsze może dojść do sytuacji nieprzewidzianego zdarzenia, ale na którym musimy być gotowi. (...) Jestem przekonany, że nie dojdzie do takiego scenariusza, w razie czego jesteśmy na to oczywiście gotowi, natomiast robimy wszystko każdego dnia (...), żeby zniwelować przyczyny, a nie tylko mówić o skutkach - powiedział.
Odnosząc się do kwestii planowanego kształtu wdrożenia ETS2 do polskiego prawa wyjaśnił, że jest to obecnie jeden z tematów rozmów z Brukselą.
- Dzisiaj obłożenie pełnymi obowiązkami polskiego przemysłu czy polskiego sektora transportu doprowadziłoby do znacznego podniesienia cen surowców, przede wszystkim, które później rzutowałyby na cenę energii, także na ceny paliwa. To dzisiaj jest zagrożenie dla naszej gospodarki, dlatego będziemy tutaj szukali derogacji i też przesunięcia w czasie - wskazał, dodając, że rząd pracuje obecnie nad rewizją ETS1.
Pytany o wsparcie dla firm energochłonnych zwrócił uwagę głównie na stalownie, walcownie czy hutnictwo - a więc te związane z obronnością. Z przedstawicielami tych branż trwają obecnie rozmowy o możliwych rozwiązaniach.
Paulina Błaziak