Imperialistyczne zakusy Trumpa. USA ma odzyskać kanał i przejąć wyspę
Przejęcie przez Stany Zjednoczone Grenlandii i odzyskanie Kanału Panamskiego - takie zapowiedzi złożył podczas minionego weekendu na platformie Truth Social prezydent elekt USA Donalda Trump. Na jego groźby odpowiedział już prezydent Panamy Jose Raul Mulino. Oświadczył, że każdy metr kwadratowy kanału należy do jego kraju “i tak pozostanie”.
"Rodacy, jako prezydent chcę jasno wyrazić, że każdy metr kwadratowy Kanału Panamskiego i jego stref przyległych należy do Panamy i tak pozostanie. Suwerenność i niepodległość naszego państwa nie podlegają negocjacjom" – zapewnił cytowany przez agencję PAP Rafael Mulino w wystąpieniu transmitowanym w panamskiej telewizji.
Była to odpowiedź prezydenta na sobotnie groźby Donalda Trumpa, że Waszyngton odzyska kontrolę nad łączącym Atlantyk z Pacyfikiem Kanałem Panamskim. Dojdzie do tego - zapowiadał prezydent elekt - jeśli Stany Zjednoczone uznają, ze Panama nie przestrzega warunków zawartego przed 25 laty traktatu, na mocy którego Stany Zjednoczone zrzekły się kontroli nad tym szlakiem.
Pas ziemi o szerokości 16 km na którym wybudowano kanał został na początku XX wieku wydzierżawiony Stanom Zjednoczonym przez Panamę. Zgodnie z zawartą w latach siedemdziesiątych umową, jeden z najważniejszych wodnych szlaków handlowych pozostawał pod amerykańską administracją do 1999 r.
Według Trumpa, kanał wróci pod nadzór USA, “jeśli nie będą przestrzegane zasady moralne i prawne tego wspaniałomyślnego gestu darowizny”. Prezydent elekt wyraził też opinię, że Panama pobiera zbyt wysokie opłaty a wpływ na zarządzanie szlakiem mają Chiny. Mimo suszy ograniczającej przepustowość, tegoroczne przychody z kanału wyniosły prawie 5 mld dolarów.
W wystąpieniu telewizyjnym Mulino oficjalnie odrzucił stawiane Panamie zarzuty. - Kanał nie jest pod bezpośrednią ani pośrednią kontrolą ani Chin, ani Unii Europejskiej, ani Stanów Zjednoczonych ani żadnego innego mocarstwa - zapewniał prezydent. Odpowiedzią na jego deklaracje były kolejne wpisy Trumpa na Truth Social. Jeden z nich brzmiał: "Witamy na Kanale Stanów Zjednoczonych!".
To nie koniec terytorialnych zakusów prezydenta elekta USA. Wczoraj oświadczył on, że Stany Zjednoczone powinny wejść w posiadanie i przejąć kontrolę nad Grenlandią. We wpisie na Truth Social Trump uzasadnił działanie celami bezpieczeństwa narodowego i wolnością na całym świecie. Wyraził opinię, że kontrola nad największą wyspą świata jest dla Waszyngtonu “absolutną koniecznością". Obecność Stanów Zjednoczonych na Grenlandii miałaby ograniczyć wpływy Rosji i Chin na Arktykę.
Kwestia przejęcia przez USA zależnego od Danii autonomicznego terytorium była poruszana przez Trumpa podczas pierwszej kadencji w Białym Domu. Wtedy prezydent złożył Kopenhadze ofertę odkupienia liczącej 2 mln km kwadratowych wyspy. Zdaniem amerykańskich mediów, m.in. The Wall Street Journal, pomocnikiem w realizacji tego planu ma być Ken Howery - przyszły ambasador USA w Danii, wspólnik biznesowy Elona Muska i założyciel Paypala.
Licząca 56 tysięcy mieszkańców wyspa posiada złoża naturalne, m.in. rudę żelaza, ołów, cynk, diamenty i złoto. Ma być też bogata w pierwiastki ziem rzadkich, uran, a także ropę naftową. Ponieważ blisko 80 proc. kraju jest pokryta lodem, większość ze złóż jest niewykorzystywana.