Indie rosną szybciej niż Chiny
Indie Narendry Modiego są na dobrej drodze, by trwale wyprzedzić Chiny w zakresie wzrostu gospodarczego. Zanim to jednak nastąpi muszą zmierzyć się z szeregiem problemów strukturalnych.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
- Pod względem wielkości gospodarki Indie plasują się na 6. miejscu w skali świata
- Charakterystyczną cechą Indii, której wpływ sięga poza gospodarkę, jest preferowanie przez społeczeństwo dzieci płci męskiej
- Indie będą musiały poczynić kroki w celu zwiększenia konkurencyjności i ułatwienia prowadzenia działalności gospodarczej
Spowolnienie chińskiej gospodarki to szansa dla drugiego azjatyckiego giganta - Indii. Czynna zawodowo populacja tego kraju wzrośnie z 470 mln obecnie do 640 mln w 2030 r. W ciągu ostatnich kilku lat rząd rozpoczął poważne reformy strukturalne w celu poprawy długoterminowych perspektyw gospodarczych. Z oceną MFW w zakresie wzrostu gospodarczego na poziomie 9 proc. w 2022 r. i 7,1 proc. w 2023 r. Indie są na dobrej drodze, by istotnie przerosnąć Chiny (z projekcją wzrostu odpowiednio 4,8 proc. w 2022 r. i 5,2 proc. w 2023 r.).
Pod względem wielkości gospodarki Indie plasują się na 6. miejscu w skali świata (za: USA, Chinami, Japonią, Niemcami i Wielką Brytanią, a przed: Francją, Kanadą, Włochami, Brazylią i Rosją). Indyjska wersja chińskiej polityki reform i otwarcia na świat zwiększyła wzrost PKB na mieszkańca o prawie 5 proc. rocznie w latach 1992-2017. Według niektórych prognoz indyjski PKB per capita będzie się podwajał co 12 lat. Doprowadziłoby to do głębokiej transformacji kraju, którego populacja według prognoz ONZ urośnie w perspektywie 2040 r. do 1,6 mld (17 proc. światowej populacji).
Charakterystyczną cechą Indii, której wpływ sięga daleko poza gospodarkę, jest preferowanie przez społeczeństwo dzieci płci męskiej. Przez to występuje nierównowaga demograficzna między mężczyznami i kobietami - liczba kobiet, które powinny się urodzić, a nie urodziły się, szacowana jest obecnie na 63 mln.
Rok temu Indie obchodziły 30-lecie deregulacji gospodarki. Nastąpiła ona pod naciskiem MFW i Banku Światowego w obliczu dramatycznego kryzysu bilansu płatniczego, który doprowadził niemalże do bankructwa kraju. Przed 1991 r. gospodarka Indii, skrępowana licencjami i kwotami, nie stwarzała warunków do rozwoju przedsiębiorczości. O ile jednak liberalizacja z 1991 r. uchroniła Indie przed bezpośrednią katastrofą, o tyle zawiodła pokładane w niej nadzieje w sensie skoku rozwojowego na miarę tego, który stał się udziałem Chin w tym samym czasie.
Zwycięstwo wyborcze Narendry Modiego w 2014 r. bez wątpienia otworzyło nową epokę w historii Indii. Przywódca Indyjskiej Partii Ludowej prowadził kampanię o silnie nacjonalistycznym zabarwieniu, co budziło zaniepokojenie, ale gdy został wybrany, wykazał się niezwykle pragmatycznym podejściem. Optuje on za scenariuszem, opisanym przez grupę ekspertów w 2005 r. pod hasłem "Pahle India" (w języku hindi "pahle" znaczy "pierwszy"). Stara się urzeczywistnić sukces, jaki odniósł stojąc na czele Gujaratu, indyjskiego stanu, z którego pochodzi.
Modi zmienił trajektorię gospodarczą Indii. W 1980 r. PKB Indii i Chin były niemal na tym samym poziomie; 30 lat później indyjski był trzy razy mniejszy niż chiński. Ale to już przeszłość. Indie są międzynarodowym potentatem w dziedzinie rolnictwa, produkcji substancji czynnych leków oraz - co mniej znane - czempionem outsourcingu IT. Lokalny rynek giełdowy bije rekordy. Zagraniczni producenci poszukują zarówno rynków zbytu, jak i obszarów produkcyjnych. Indie oferują obie te szanse, a stopy zwrotu są tam dwukrotnie wyższe niż w Chinach. Rząd Modiego zwiększył maksymalny próg uczestnictwa inwestorów zagranicznych, zwłaszcza w infrastrukturze kolejowej i sektorze finansowym.
Na szczególną uwagę zasługują wysiłki na rzecz upodmiotowienia cyfrowego obywateli i integracji finansowej. Dzięki wspieranemu przez rząd systemowi płatności cyfrowych miliony ubogich rodzin zyskały dostęp do podstawowych usług finansowych.
Przede wszystkim jednak Modiemu należy przypisać stabilizację makroekonomiczną. Odwieczne problemy, takie jak dwucyfrowa inflacja i potężny deficyt na rachunku bieżącym, zniknęły. Według projekcji MFW Indie czeka w kolejnych latach wyższy wzrost PKB niż wszystkie pozostałe gospodarki wschodzące.
Krytycy Modiego podnoszą, że jako premier leczy raczej objawy aniżeli chorobę; że skupił się na małych projektach kosztem wielkich reform i okazał się bardziej skuteczny w przeciwdziałaniu skutkom złej polityki niż w projektowaniu dobrej polityki.
Państwo ma nadal dominującą pozycję w gospodarce i nie chce z niej zrezygnować. Banki zobowiązane są do inwestowania co najmniej 40 proc. kredytów w "sektory priorytetowe", takie jak gospodarstwa rolne i MŚP. Natomiast rząd wykorzystuje na własne potrzeby około jedną piątą zdolności pożyczkowych banków.
Potencjał kraju jest ogromny, lecz jego problemy także. Scenariusze, których można się obawiać, to zaostrzenie napięć między hinduistami a muzułmanami, między separatystami a nacjonalistami, między bogatymi a biednymi.
Indie będą musiały poczynić dalsze kroki w celu zwiększenia konkurencyjności i ułatwienia prowadzenia działalności gospodarczej. Upraszczanie zasad prowadzenia biznesu dla firm postępuje powoli. Mimo efektownej kampanii "Make in India", której celem jest przyciągnięcie zagranicznych przemysłowców, Indie zajmują dopiero 130. miejsce na 189 w rankingu Banku Światowego pod względem łatwości prowadzenia biznesu.
Podobnie rzecz ma się pod względem wskaźnika egzekwowania umów. Kontrakty handlowe zawierają klauzule arbitrażowe, a ponieważ indyjskie orzecznictwo jest w tym zakresie niekorzystne, to firmy niechętnie wybierają Indie jako miejsce arbitrażu czy w ogóle jakiejkolwiek transakcji. Sądownictwo interpretuje spory w sposób niespójny i błędny w porównaniu z jurysdykcjami zagranicznymi. Mają też miejsce nieuzasadnione opóźnienia w rozstrzyganiu spraw.
Działalność gospodarcza w większości wciąż odbywa się w szarej strefie. Według firmy konsultingowej McKinsey, w kraju jest tylko 270 firm o obrotach przekraczających 125 mln dol. - wobec 1295 w Brazylii, 3430 w Rosji i 7680 w Chinach.
Trzeba będzie również zwiększyć wysiłek infrastrukturalny, nie tylko w zakresie budowy dróg i mostów, ale także opieki zdrowotnej i edukacji. Ta ostatnia jest nadal zbyt elitarna, co będzie negatywnie przekładać się na jakość siły roboczej przez wiele dziesięcioleci.
Ponadto kraj będzie musiał poradzić sobie z wpływem zmian klimatycznych na wydajność rolnictwa oraz radykalnie podnieść inwestycje w badania i rozwój. Wreszcie zmierzyć się z pytaniem, jak sprawić, by przewaga demograficzna stała się atutem, a nie obciążeniem.
Grażyna Śleszyńska
Analizuje zjawiska makroekonomiczne i polityczne. Współtworzyła Forum Ekonomiczne w Krynicy
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
***