Inflacja spadła do 1,5 proc.

W październiku inflacja spadła do 1,5-1,6 proc. i można się spodziewać, że na takim poziomie utrzyma się do końca roku. Przepychanki związane z powołaniem rządu nie podniosły cen.

W październiku inflacja spadła do 1,5-1,6 proc. i można się spodziewać, że na takim poziomie utrzyma się do końca roku. Przepychanki związane z powołaniem rządu nie podniosły cen.

Mamy zdecydowanie, bo aż o około 1 pkt proc., mniejszą inflację niż wynosi średni jej poziom w 25 krajach Unii Europejskiej. W październiku ceny nie zareagowały ani na kampanię prezydencką, ani na przepychanki związane z tworzeniem rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Według analityków inflacja spadła do 1,5-1,6 proc., z 1,8 proc. we wrześniu.

- Spadek inflacji to głównie efekt obniżek cen paliw, po zmniejszeniu akcyzy na produkty naftowe - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.

Ale jego zdaniem w końcu roku inflacja podskoczy do 1,7 proc. Między innymi dlatego, że złoty jest słabszy niż mógłby być, gdybyśmy mieli rząd z udziałem Platformy Obywatelskiej. Wtedy import byłby tańszy, co miałoby pewien korzystny wpływ na inflację. Jednak zapowiadane przez rząd K. Marcinkiewicza przedsięwzięcia nie powinny stwarzać w przyszłym roku zagrożenia inflacyjnego. Tego samego zdania jest Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku. A według niego spadek inflacji w październiku wynika z obniżki cen żywności, zwłaszcza mięsa.

Reklama

Inflacja może w końcu roku spaść do 1,3-1,4 proc. Jeśli Rosjanie utrzymają zakaz importu polskich wyrobów mięsnych, to można oczekiwać obniżki ich cen na naszym rynku.

- W exposé premiera Marcinkiewicza nie znalazły się zapowiedzi radykalnego rozluźnienia fiskalnego, które stwarzałyby niebezpieczeństwo wzrostu inflacji - ocenia Katarzyna Zajdel-Kurowska, główny ekonomista w Citibanku Handlowym.

Nie zgadza się z tym Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku. Jego zdaniem praktycznie wszystkie założenia gospodarcze przedstawione w exposé premiera Marcinkiewicza mogą przyczynić się w przyszłym roku do wzrostu inflacji.

Niemożliwe jest bowiem zapowiadane utrzymanie deficytu budżetowego na poziomie 30 mld zł przy projektowanych wydatkach, zwłaszcza socjalnych, co będzie wywoływało m.in. efekt popytowy i przyspieszony wzrost cen.

Janusz K. Kowalski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: ekonomista | przepychanki | proca | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »