Inflacja w Japonii najwyższa od 40 lat. Wynosi... niespełna 4 proc.
Japonia odnotowała najwyższy od 1982 roku poziom inflacji wynoszący 3,7 proc. w skali roku. Choć w porównaniu do krajów europejskich czy USA wydaje się być ona niska, Japończycy już czują się z nią niekomfortowo.
Inflacja w Japonii w listopadzie wyniosła 3,7 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. To najszybszy wzrost cen od początku lat 80. - ostatnio wyższy wskaźnik odnotowano tam w 1981 roku. Wynik jest efektem m.in. wyższych kosztów energii.
Podstawowe ceny, które nie obejmują najbardziej zmiennego czynnika - świeżej żywności - wzrosły w zeszłym miesiącu o 3,7 proc. rok do roku porównaniu z rokiem poprzednim - wynika z danych opublikowanych przez japońskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ceny wzrosły najbardziej w przypadku przetworzonej żywności, a także energii elektrycznej oraz urządzeń.
Japoński poziom inflacji znacznie odbiega od tych, z którymi muszą radzić sobie kraje europejskie czy Stany Zjednoczone, jednak przekracza on długoterminowy cel Banku Japonii wynoszący 2,0 proc. Nawet inflacja bazowa, czyli wskaźnik nieuwzględniający cen świeżej żywności i energii, wyniósł 2,8 proc.
- Chociaż niska, według międzynarodowych standardów, japońska inflacja wynosząca od 3 do 4 proc., jest wystarczająco wysoka, aby czuć się niekomfortowo z powodu stagnacji wzrostu płac - napisała Sarah Tan, ekonomistka z Moody's Analytics.
Koya Miyamae, starszy ekonomista w SMBC Nikko Securities jest zdania, że wyższe ceny prawdopodobnie utrzymają się w krótkim okresie.
- Bazowa inflacja wzrosła w listopadzie ze względu na wzrost cen żywności i gazu. Indeks prawdopodobnie będzie rósł, zbliżając się do 4 proc. lub nieznacznie wyższej wartości w grudniu - powiedział AFP ekspert. Dodał, że wzrost cen utrzyma się w przyszłym roku powyżej 2 proc., jednak tempo wzrostu płac nie nadąża już za inflacją.
Większość analityków spodziewa się, że wzrost cen w Japonii osiągnie szczyt pod koniec roku lub na początku 2023 roku. Ekonomiści oczekują, że inflacja zahamuje gdy wygasną zakłócenia w łańcuchach dostaw.
Główny bazowy wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) rośnie od początku roku. Wywiera to presję na japoński bank centralny, aby zmienił znaną dla siebie łagodną politykę pieniężną. Podczas gdy amerykański Fed, EBC i inne banki centralne z krajów europejskich podnoszą stopy procentowe w celu walki z rosnącymi cenami, w Japonii stopy są nadal ujemne i wynoszą -0.1 proc.
Utrzymująca się w tym kraju od lat 90. XX wieku niska inflacja, a okresami nawet deflacja, skłania rządzących do utrzymywania niskich stóp procentowych także i teraz. Zdaniem Banku Japonii ostatnie podwyżki cen są tymczasowe i nie jest to wystarczający powód do tego, aby zmienić politykę monetarną.
Różne podejścia przyjęte przez tę instytucję oraz Fed doprowadziły do obniżenia wartości japońskiego jena do dolara. W marcu za amerykańską walutę trzeba było zapłacić około 115 jenów, w październiku - już około 150 jenów. Jesienią kurs japońskiej waluty się umocnił. Tym bardziej, że w grudniu bank Japonii ogłosił, że przestaje bronić 0,25-proc. poziomu rentowności obligacji, zmieniając go na 0,5 proc.
Mimo że ta decyzja, zdaniem analityków, nie jest tak samo znacząca, jaką byłaby podwyżka stóp, być może uda się nią wpłynąć na zahamowanie utraty wartości waluty.
Oprac. PB
Zobacz również: