Interbrok: afera rzuca cień na BRE
Druga odsłona sprawy Interbrok Investment, która wstrząsnęła środowiskiem polskich VIP-ów. Rolę BRE Banku w sprawie Interbrok Investment wyjaśni prokuratura. My już dziś dotarliśmy do powiązań władz obu spółek.
Co łączy firmę, która - zdaniem organów ścigania - oszukała 900 VIP-ów co najmniej na 0,5 mld zł, z jednym z największych polskich banków? Czy tylko to, że rachunki inwestycyjne klientów Interbrok Investment prowadził właśnie BRE Bank? Na to pytanie odpowie prokuratura.
Prokurator sprawdzi
- W ramach prowadzonego postępowania sprawdzimy, na jakiej zasadzie Interbrok współpracował z BRE Bankiem. To wszystko, co mogę powiedzieć - ucina Jarosław Onyszczuk, zastępca prokuratora okręgowego Warszawa-Praga.
- Zapewniam, że chcielibyśmy wypowiadać się w tej sprawie. Ale ze względu na tajemnicę bankową nie możemy - wtóruje mu Paulina Rutkowska, rzecznik prasowy BRE Banku.
O czym chciałyby informować władze giełdowego banku? Może o doniesieniu, jakie przesłały do prokuratury. Jak ustaliliśmy, zarzucają w nim władzom Interbrok fałszowanie gwarancji bankowych. Zgodnie z tymi dokumentami, przedstawianymi klientom Interbrok, BRE Bank miał gwarantować aż 90 proc. ich środków.
- Może gwarancje były fałszowane, ale nawet jeśli, to skąd właściciele Interbrok mieli oficjalne druki banku? Czy to przypadek, że jeden z nich, wiceminister łączności w rządzie SLD, Andrzej K. był w latach 2002-04 członkiem rady nadzorczej BRE Banku - zżyma się jeden z klientów.
Ich wątpliwości wzmacnia fakt, że Emil D., inny z właścicieli, zapewniał, że wszystkie inwestycje (spółka działała na rynku forex, spekulując głównie na jenie) oparte są na zaleceniach i analizach BRE Banku, a członkowie władz tego banku sami są klientami Interbrok.
Bez zgody komisji
To nie koniec kontrowersji. Interbrok działał bez wymaganej licencji Komisji Nadzoru Finansowego. W przeciwieństwie do innych firm, handlujących kontraktami walutowymi (choćby X-Trade Brokers), w 2005 r. nie przekształcił się też w dom maklerski, choć wymagało tego prawo.
- BRE Bank wiedział o tym wszystkim, podobnie jak o stratach powstających na rachunkach. To, że to akceptował, jest co najmniej dziwne - mówi jeden ze specjalistów rynku forex.
Bank niekoniecznie jednak musiał wiedzieć, że - jak twierdzi prokuratura - swoim klientom Interbrok przekazywał fałszywe wyniki finansowe z ich indywidualnych kont.
Poszkodowani (są wśród nich poseł Samoobrony Janusz Wójcik, były prezydencki minister Marek Ungier, Małgorzata Niezabitowska, Tadeusz Drozda i jeden z byłych prezesów PKN Orlen) nie ukrywają, że liczą na odzyskanie swoich pieniędzy dzięki roszczeniom wobec BRE Banku.
- Docierają do nas różne informacje o uprzywilejowanej pozycji Interbrok w relacjach z BRE. Dlatego w prokuraturze złożymy wnioski o ujawnienie łączącej ich umowy oraz historii rachunków bankowych wszystkich klientów Interbrok - zapowiada jeden z prawników poszkodowanych.
Ludzie z fundacji
O dobrych relacjach BRE Banku ze spółką dla VIP-ów może świadczyć nie tylko to, że Andrzej K. przez dwa lata był członkiem rady nadzorczej banku. Do innych ciekawych powiązań dotarliśmy, zaglądając do akt Fundacji im. Jana Blocha. W grudniu 2004 r. założyli ją (fundusz założycielski wyniósł 300 tys. zł) dwaj wspólnicy Interbrok Investment: Andrzej K. i Emil D. oraz - Krzysztof Szwarc. Wieloletni prezes (w latach 1986-1998), potem szef i członek rady nadzorczej (1998-2007) BRE Banku?
Do dziś Krzysztof Szwarc jest szefem Rady Fundacji im. Jana Blocha, którą tworzy z Andrzejem K. i Emilem D. Instytucję tę, tak jak sam Interbrok, łączy z BRE Bankiem nie tylko to, że ma w nim otwarte konto bankowe. Swoją misję (tj. m.in. "popularyzowanie wartości, postaw i zachowań społecznych, a w szczególności przedsiębiorczości, pracowitości, kreatywności, gotowości do wysiłku i poświęcenia na rzecz ogółu") realizuje we współpracy z Fundacją BRE Banku, jak i samym bankiem.
I tak w sierpniu 2005 r. Fundacja BRE Banku wsparła wydanie książki "Figle historii" o Janie Blochu, wybitnym polskim bankierze i przemysłowcu XIX w. W grudniu 2005 r. Fundacja im. Jana Blocha i BRE Bank przekazały 20 komputerów i stacji CD dla Centralnej Biblioteki Wojskowej. Wreszcie we wrześniu 2006 r. obie fundacje dodrukowały 2 tys. egzemplarzy "Figlów historii" - w formie upominków wręczono je gościom bankietu z okazji 20-lecia BRE Banku.
- To nic wyjątkowego. Fundacja BRE Banku współpracuje z wieloma organizacjami. Kwoty przeznaczone na współpracę z Fundacją im. J. Blocha (8 tys. zł w 2005 r. i 28 tys. zł w 2006 r.) to zaledwie - odpowiednio - 0,57 proc. i 2 proc. wszystkich wydatków naszej fundacji - mówi Paulina Rutkowska.
Pytania pozostały
Zarówno ona, jak i władze Fundacji im. Jana Blocha nie umożliwiły nam kontaktu z Krzysztofem Szwarcem. A jedyny jego telefon, który mieliśmy, nie odpowiadał. Nie tylko dlatego wciąż jest znacznie więcej pytań niż odpowiedzi?
Złożył wyjaśnienia i wyszedł na wolność
Jeden sąd zdecyduje o upadłości Interbrok. Drugi o tym, czy Andrzej K., były wiceminister łączności, wróci do aresztu.
Już wiemy, dlaczego sąd różnie potraktował właścicieli Interbrok Investment: Emila D. umieścił w areszcie na trzy miesiące, Macieja S. na miesiąc, a Andrzeja K. wypuścił, zakazując mu jedynie opuszczania kraju. Tak jak pisaliśmy nieoficjalnie: wiceminister łączności w rządzie SLD udzielił wyjaśnień.
- O niezastosowaniu aresztu w stosunku do Andrzeja K. zdecydowało to, że sam zgłosił się do organów ścigania i zadeklarował współpracę. W przypadku Macieja S. sąd uznał, że wystarczy prokuraturze miesiąc na przeprowadzenie czynności, które uniemożliwią mu mataczenie. Gdy chodzi o Emila D., zakres koniecznych do przeprowadzenia ustaleń jest szerszy i stąd areszt na trzy miesiące - wyjaśnia Marcin Łochowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
Inaczej na sprawę patrzy prokuratura. Według niej, wszyscy trzej właściciele Interbrok, którzy mają takie same zarzuty (oszustwo na kwotę 100 mln zł i przywłaszczenie po 1 mln zł), powinni być w areszcie.
- Dlatego zażalenie w sprawie Andrzeja K. trafiło już do sądu. Za miesiąc wystąpimy też o przedłużenie aresztu Macieja S. - informuje Jarosław Onyszczuk, zastępca prokuratora okręgowego Warszawa-Praga.
Nie czekając na decyzję sądu, organy ścigania zajmują majątki trzech podejrzanych. Po samochodach i gotówce, zabezpieczonych przez policję, przyszła kolej na nieruchomości.
- Nie mogę mówić o szczegółach. To jednak majątek idący w miliony złotych, który może posłużyć do naprawienia szkód - mówi Jarosław Onyszczuk. Inna droga do odzyskania przez klientów przynajmniej części zainwestowanych kwot wiedzie przez sąd upadłościowy. Jak ustaliliśmy, wpłynął już do niego pierwszy wniosek o ogłoszenie bankructwa Interbrok Investment sp.j.
Dawid Tokarz