Inwestowanie w lego. Kupują klocki, nie otwierają pudełek, czekają na wzrost ceny
Jedni natychmiast otwierają nowe pudełko klocków lego, by zbudować makietę. Inni pozostawiają zestaw w stanie nienaruszonym i dbają, by na pudełku nie pojawiła się nawet jedna rysa. Dla nich klocki to wielka inwestycja. Szczególnie cenne są zestawy kolekcjonerskie produkowane w krótkich seriach.
- Czasami po kilku-, kilkunastu latach cierpliwego czekania można osiągnąć nawet kilkukrotny wzrost ceny nieotwartego zestawu klocków
- Nie wszystkie zestawy są atrakcyjne - trzeba być prawdziwym fanem klocków lego, by zrozumieć niuanse rynkowe i dostrzec potencjał inwestycyjny
- Kto miał szczęście, ten za 3 dolary kupował figurkę "Mr. Gold" - teraz jej cena jest dużo wyższa niż 1-uncjowej sztabki złota i wynosi kilkanaście tysięcy złotych
Klocki lego to nic innego jak towar, który charakteryzuje się ograniczoną ilością. Po zakończeniu produkcji określonego “setu" liczba zestawów pozostających w obiegu stopniowo maleje. Kolejne pudełka znikają w wyprzedażach. Kolekcjonerzy wykupują stare egzemplarze, gdyż do budowy dużych makiet potrzebują wycofanych zestawów. Szczególnie cenne są zestawy kolekcjonerskie produkowane w krótkich seriach - szybko stają się coraz rzadsze i przez to ich cena wzrasta w myśl rynkowego prawa podaży i popytu.
Jak wynika z badania "Lego - the Toy of Smart Investors", prowadzonego przez prawie 40 lat, przeciętny zestaw klocków lego zapewnił stopę zwrotu na poziomie 11 proc. To więcej niż w tym samym okresie przyniosło złoto czy amerykańskie akcje. Zdarza się, że inwestor osiąga zyski w granicach od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent w stosunkowo krótkim terminie. Przy czym długość trwania takiej inwestycji ma niebagatelne znaczenie. Czasami po kilku-kilkunastu latach cierpliwego czekania można osiągnąć nawet kilkukrotny wzrost ceny nieotwartego zestawu.
Na polskim rynku mamy teraz kilkaset zestawów z kilkudziesięciu kategorii. Ich katalogowe ceny zaczynają się od 40 zł, a kończą na 3500 zł. Pod koniec każdego roku Duńczycy oficjalnie ogłaszają listę zestawów, które schodzą z taśmy. To jest ostatni moment, by kupić upatrzone klocki w umiarkowanych cenach. Zazwyczaj kilka miesięcy po zakończeniu produkcji, w miarę znikania zestawów ze sklepowych magazynów, cena zaczyna rosnąć.
Ceny wycofanych zestawów klocków śledzić można np. na stronie Brick Economy. Dostępne są tam informacje o składzie zestawów, a także zmiany cen na wykresie czasowym. Trochę przypomina to notowania giełdowe, choć ujednoliconego rynku dla klocków lego w zasadzie nie ma.
Aby zestaw duńskich klocków mógł zwiększyć swoją wartość, wymagane są nienaganne warunki przechowywania - pudełko musi być w idealnym stanie. Każde załamanie, rysa, dziurka czy naderwanie potencjalnie zmniejsza wartość. Rzecz jasna, otworzenie pudełka w celu sprawdzenia zawartości nie wchodzi w grę. Istotna jest także ochrona przed promieniowaniem UV, które wytrawia barwniki, przez co opakowanie płowieje.
Nie każdy zestaw lego zyskuje na wartości. Niektóre tracą, gdyż inwestowanie zawsze związane jest z ryzykiem. Zazwyczaj trudno przewidzieć, który zestaw stanie się droższy w przyszłości. Są jednak pewne cechy, które mogą sugerować, że tak się stanie. Najbardziej atrakcyjna kategoria obejmuje zestawy, które zostały wydane w limitowanych edycjach lub były rozdawane na imprezach promocyjnych - rzadkość zwiększa ich wartość z perspektywy kolekcjonerów.
Warto skupiać się na niszach czy seriach. Popularną opcją są zestawy tematyczne, np. "Lord of the Rings", "Star Wars", czy "Harry Potter", ale także serie takie jak "Architecture". Ceny zestawów tematycznych poświęconych słynnym budynkom, stylowym kamieniczkom, zamkom, popularnym filmom czy sezonowym świętom mają tendencję do największego wzrostu na rynku wtórnym. Klientami, którzy będą prawdopodobnie gotowi zapłacić dużo za brakujące im zestawy, są także kolekcjonerzy zabytkowych aut, statków pirackich, statków kosmicznych, pociągów i samolotów.
Ograniczenie podaży jest kluczowym elementem w przypadku dóbr kolekcjonerskich. Istotne jest to, jak duży był nakład i czy możliwa jest reedycja.
Często okazuje się, że inwestycja była nietrafiona z uwagi na to, że firma postanowiła wznowić produkcję zestawu bądź zaoferowała nową, ale tylko nieznacznie zmienioną serię. Zestaw 21309 rakiety Saturn V produkowany w latach 2017-19, został niemal natychmiast wznowiony jako 92176, co sprawiło, że 21309 “trzyma" swoją cenę katalogową z momentu wycofania.
Zgoła odmienny jest los zestawu z 2013 roku o numerze katalogowym 71001-19. Dziewięć lat temu Grupa Lego przygotowała kolejne minikomplety w ramach serii "Minifigures". Każdy z nich zawierał jedną figurkę z akcesoriami i czarną podstawkę. Jako że była to już 10. edycja tej serii, postanowiono ją uczcić i dodano do oferty jubileuszową, złotą figurkę w limitowanej liczbie 5 tysięcy sztuk. Każdy taki "Mr. Gold" ma osobny, unikatowy numer.
Zakupienie "Pana Złotego" nie było jednak proste. Był on umieszczany losowo w opakowaniach zawierających postacie z 10. serii "Minifigures". W odróżnieniu od pozostałych figurek nie można było kupić go osobno - konieczne było nabywanie "randomowych" zestawów i otwieranie ich z nadzieją, że zawierają złotą postać. Najbardziej zdeterminowani poszukiwacze starali się wymacać charakterystyczny kształt przez foliowe opakowanie. Cena takiego zestawu wynosiła skromne 3 dolary. Teraz "Mr. Gold" kosztuje znacznie więcej niż 1-uncjowa sztabka prawdziwego złota, czyli kilkanaście tysięcy złotych.
Jacek Brzeski
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami