Inwestycje w OZE muszą być koordynowane
Przy realizacji jednocześnie kilku projektów związanych z budową wiatraków na morzu niezbędny jest koordynator, który usprawni i uporządkuje wydawanie decyzji administracyjnych i wyznaczy harmonogram tak, by rozłożyć w czasie dostawy choćby stali czy kabli na potrzeby konkretnych farm. Trzeba wcześniej rozbudować port, drogi, wybudować specjalistyczne statki. Bez centralnego ośrodka decyzyjnego to się nie uda - mówi Jarosław Dybowski z PKN Orlen.
Zapowiedziane przez premiera Mateusza Morawieckiego powołanie pełnomocnika ds. energii odnawialnej jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom branży - ocenia dyrektor wykonawczy ds. energetyki płockiego koncernu, który jako pierwszy już od dłuższego czasu wnioskował o powołanie koordynatora wspierającego prace inwestorów i organizującego przygotowania po stronie przemysłu.
Projekt offshorowy na Bałtyku jest częścią Polityki Energetycznej Polski związaną z rozwojem OZE. Może to być szansa dla polskich dostawców materiałów i usług, których udział w projektach powinien być jak największy. Moce krajowych producentów są jednak ograniczone. By wykorzystać je w możliwie największym stopniu, trzeba zaplanować działania poszczególnych podmiotów w czasie.
- W ramach energetyki wiatrowej na lądzie w Polsce powstało już sporo projektów, tu jest już wyrobiona ścieżka inwestycyjna, przygotowawcza. Natomiast na morzu zaczynamy od zera. Kwestie pozwoleń administracyjnych, zgód, terminów oczekiwania na pozwolenia, trybów uzyskiwania tych pozwoleń - wszystko to jest nową rzeczą. Proces ten można usprawnić już na etapie organizacyjno-prawnym - powiedział Interii Dybowski.
- Gdybyśmy wiedzieli, że decyzje środowiskowe i administracyjne otrzymamy w określonym czasie, moglibyśmy przewidzieć z dużą dokładnością, że na przykład w 2025 rozpoczniemy inwestycje. Wtedy moglibyśmy zgłaszać się do dostawców materiałów z zamówieniami, tak by mogli przygotować się do realizacji dostaw - dodał.
Jeśli kilka projektów ruszy w jednym czasie, nie będzie możliwy zakup od krajowych producentów choćby odpowiedniej ilości stali, z której powstaną wieże. Ich moce produkcyjne są bowiem ograniczone. Podobnie w przypadku kabli i wielu innych elementów farm wiarowych. Skoordynowanie inwestycji umożliwiłoby bardziej racjonalne wykorzystanie lokalnych zasobów.
Ale istotne są też kwestie związane z logistyką. - Przewozy kolejowe, wykorzystanie nabrzeży, portów morskich, ustalenie, który z nich powinien być portem instalacyjnym, rozbudowa dróg dojazdowych, wszystkie te działania powinny być skoordynowane - uważa Dybowski.
To samo dotyczy specjalistycznych statków wykorzystywanych przy budowie farm. Dzisiejsze jednostki mają nośność dźwigu pozwalającą na budowę wież pod turbiny o mocy 8 MW. Technika idzie do przodu i teraz zakładamy już wykorzystanie mocy 10 i 12 MW. - Takich statków jeszcze nie ma, trzeba je wybudować. Przy tak dużej licznie farm planowanych na Bałtyku statek mógłby być eksploatowany przez wiele lat - informuje dyrektor PKN Orlen.
Są firmy zainteresowane wyłożeniem pieniędzy na taką jednostkę, która potem byłaby wynajmowana przy budowie. To również szansa dla polskich stoczni, które chętnie podjęłyby pracę w tym obszarze. Żeby jednak ruszyć z produkcją, trzeba wiedzieć, kiedy pojawi się realne zapotrzebowanie na wykorzystanie statku.
Konieczna będzie też budowa mniejszych statków eksploatacyjnych. Po postawieniu farm każdy z inwestorów będzie potrzebował kilku takich jednostek do bieżącego serwisowania i obsługi wiatraków. To również jest dobra okazja do zdobycia kontraktów przez polskie stocznie. Jednak i w tym przypadku niezbędny jest harmonogram.
- Wszystko to wymaga dziesiątek uzgodnień w różnych obszarach gospodarki z poszczególnymi ministerstwami i firmami, skoordynowania tego w czasie i wolumenowo. Trzeba sprawdzić, czy polska gospodarka ma takie możliwości, by dostarczać sprzęt i usługi w zakładanych ilościach. Dlatego powołanie pełnomocnika jest tak istotne z naszego punktu widzenia - podsumował Dybowski. - Trudno jest z poziomu inwestora nadzorować te wszystkie procesy - dodał.
Orlen planuje budowę na morzu farm wiatrowych o mocy do 1200 MW. Obecnie trwa wybór partnera, z którym realizowana byłaby inwestycja. Poza Orlenem wiatraki na morzu chce stawiać m.in. PGE i joint venture Polenergii z Equinorem. Zgodnie z zeszłorocznym projektem polityki energetycznej Polski do 2040 roku, na morzu ma zostać zainstalowanych nawet 10 GW mocy wiatrowych. Koszty szacowane są w sumie na ok. 100 mld zł.
Monika Borkowska