Irak igra z ogniem

Iracki parlament jednogłośnie odrzucił wczoraj rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie rozbrojenia tego państwa. Administracja w Waszyngtonie nie traktuje głosu parlamentu poważnie. Wybuch wojny nadal zależy od decyzji prezydenta Saddama Husajna.

Iracki parlament jednogłośnie odrzucił wczoraj rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie rozbrojenia tego państwa. Administracja w Waszyngtonie nie traktuje głosu parlamentu poważnie. Wybuch wojny nadal zależy od decyzji prezydenta Saddama Husajna.

Wtorkowa decyzja irackich deputowanych nie była zaskoczeniem. Jak zapowiedział przed debatą przewodniczący parlamentu Saadun Hammadi, deputowani "zezwolą dowództwu na podjęcie środków, jakie uzna za konieczne, by bronić kraju". I tak się stało. "Parlament upoważnia prezydenta Saddama Husajna do podjęcia odpowiednich decyzji i poprze stanowisko kierownictwa, bez względu na to, jaka decyzja zapadnie" - podano w komunikacie, cytowanym przez agencję Reutersa.

Głos syna czy ojca

Zaskakujące było zachowanie tylko jednego deputowanego - Udaja Husajna, syna irackiego przywódcy. Jego idee mogą odzwierciedlać także stanowisko samego prezydenta. W liście otwartym, przesłanym wczoraj deputowanym i nagłośnionym przez media, Udaj stwierdza: "Od nas, jako zgromadzenia narodowego Iraku, wymaga się podjęcia jasnej decyzji. Powinniśmy, jako zgromadzenie narodowe, zaakceptować rezolucję ONZ, która jest przedmiotem debaty na tej sesji. Parlament winien zaakceptować rezolucję zgodnie z procedurami i bez ograniczeń, ponieważ inicjatywa nie znajduje się w naszych rękach" - stwierdza Udaj.

Reklama

Najstarszy syn Saddama Husajna dodaje także, że realizacja rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ "winna odbywać się pod egidą Ligi Arabskiej". Udaj żądał, by do misji rozbrojeniowej ONZ zostali zaproszeni arabscy eksperci od broni biologicznej i chemicznej. Syn irackiego przywódcy jednocześnie skrytykował niektóre "zaprzyjaźnione kraje", jak Syria, które mimo wcześniejszych obiekcji w ubiegły piątek w ONZ głosowały za dokumentem.

Uchwalona w piątek rezolucja ONZ przewiduje wysłanie do Iraku międzynarodowych inspektorów rozbrojeniowych i żąda nieograniczonego dostępu do irackich arsenałów wojskowych. W przeciwnym razie Irakowi grożą "poważne konsekwencje".

Teatr polityczny

Odrzucenie przez parlament w Bagdadzie ONZ-owskiej rezolucji w sprawie rozbrojenia Iraku to "teatr polityczny" - oznajmił rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa. - Nikt nie traktuje poważnie tego głosu irackiego parlamentu - powiedział Sean McCormack. - Jest tylko jeden głos, który się liczy w reżimie Saddama Husajna, to głos samego Husajna.

Administracja amerykańska oczekuje oficjalnej odpowiedzi irackich władz w tej sprawie. - Chcemy wiedzieć, czy Saddam Husajn skorzysta z tej ostatniej szansy na współpracę z Narodami Zjednoczonymi i rozbrojenie - powiedział McCormack.

Zgodnie z rezolucją RB ONZ, Saddam Husajn ma czas do najbliższego piątku na podjęcie ostatecznej decyzji.

Na rynkach spokojnie

Odrzucenie przez parlament iracki rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wywołało zaniepokojenie na giełdach papierów wartościowych w USA oraz Europie. Nie wpłynęło jednak w istotnym stopniu na zmiany notowań. Czołowe indeksy wzrosły, reagując na inne czynniki - m.in. dobre wyniki przedsiębiorstw zaawansowanych technologii.

Andrzej Krzemirski, Piotr Michalski

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: Irak | ONZ | parlament | administracja | płomień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »