IV RP ruszyła z kopyta

Premier Kazimierz Marcinkiewicz przewiduje, że nowa koalicja będzie stabilna, a zrekonstruowany rząd będzie skutecznie realizować program "Solidarne państwo".

Gdybym uważał inaczej, to byśmy takiej koalicji nie zawiązywali - powiedział premier w sobotę dziennikarzom w Krakowie. W jego opinii, 240 głosów w Sejmie to tyle, ile potrzeba do przyspieszenia zmian koniecznych zarówno w procesie naprawy państwa jak i modernizacji polskiej gospodarki. Musimy to robić, a program który podpisali liderzy Samoobrony i LPR, jest programem +Solidarnego państwa+, właśnie takich zmian dajcie nam szansę - dodał Marcinkiewicz.Premier liczy, że zrekonstruowany rząd szybko się "dotrze". Stworzymy z tego grona zgrany team i będziemy realizowali nasz program w sposób jak najbardziej skuteczny. Nie wyobrażam sobie, by miało być inaczej - ocenił. Marcinkiewicz poinformował też, że na początku przyszłego tygodnia wiadomo będzie kto będzie ministrem spraw zagranicznych.

Reklama

Idzie nowe ?

Przystąpienie LPR do koalicji rządowej nie spowoduje radykalnych zmian w polityce gospodarczej - poinformował wiceszef PiS i minister w kancelarii premiera Adam Lipiński. Samoobrona otrzyma kilkanaście stanowisk wiceministrów, a LPR kilka.LPR przystąpiło w piątek do koalicji rządowej tworzonej przez PiS i Samoobronę.Wcześniej LPR domagał się, aby rząd rozpoczął renegocjacje traktatu z UE oraz zadeklarował, że Polska nie przystąpi do strefy euro. "Nic z tych rzeczy nie ma" - powiedział Lipiński. Minister dodał, że Samoobrona otrzyma kilkanaście stanowisk wiceministrów, a LPR kilka. Nie wykluczył, że Samoobrona otrzyma wiceministra w resorcie finansów. "Od poniedziałku zacznie się rekonstrukcja poszczególnych ministerstw, gdyż Samoobrona może objąć kilkanaście stanowisk sekretarzy stanu, a LPR kilka." - powiedział. "Nie przewidujemy większych zmian w resorcie finansów. Być może Samoobrona otrzyma jednego wiceministra" - dodał.

Nic nowego

Analitycy uważają, że powstanie koalicji PiS- Samoobrona-LPR to nic nowego, nie spodziewają się reakcji rynków finansowych do czasu ewentualnego przegłosowania ustaw niekorzystnych dla finansów publicznych, czy banku centralnego. "Rynki finansowe nie boją się na razie Andrzeja Leppera jako wicepremiera. Dla rynków finansowych informacja o powstaniu koalicji oznacza stabilizację i odsunięcie groźby wcześniejszych wyborów" - powiedziała główna ekonomistka Citibanku Handlowego Katarzyna Zajdel-Kurowska. "Rynki finansowe odetchną trochę z ulgą, bo kończy się niepewność" - dodała. Podkreśliła, że nie oznacza to powitania z radością powstania koalicji, ale stabilizację sceny politycznej. Finansiści sceptycznie podchodzili do pomysłów gospodarczych Samoobrony. "Jednak na etapie zapowiedzi nie są one groźne. Na przestrzeni polskiej historii były rozmaite walki słowne i groźby. Jednak na koniec dnia okazywało się, że te pomysły są niezgodne z prawem UE lub są niemożliwe do udźwignięcia przez finanse publiczne" - powiedziała Zajdel-Kurowska. "Gdyby okazało się jednak, że parlament przegłosowuje np. ustawę oznaczającą skok na niezależność banku centralnego, to na pewno reakcja rynku będzie gwałtowna i niekorzystna" - dodała.

Analityk banku BPH Marcin Mrowiec ocenia, że zawiązanie koalicji nie oznacza istotnej zmiany sytuacji w stosunku do tego, co dzieje się obecnie. Przypomniał, że koalicja nie osiąga nadal decydującego o samodzielnym rządzeniu progu 231 głosów w Sejmie. Jego zdaniem spowoduje to, że jej powołanie "nie będzie miało specjalnego przełożenia na rynki finansowe". Analityk uważa, że najważniejsze dla rynków jest to, czy nowa koalicja zgłosi projekty, które pogarszałyby sytuację finansów publicznych. "Szkodliwe byłoby także manipulowanie przy banku centralnym" - stwierdził. Dodał, że brak takich projektów "byłby już dobrą nowiną, a gospodarka zareagowałaby pozytywnie na rozluźnienie gorsetu biurokracji, o co do tej pory starał się rząd".

Budżet pod presją

Niezależny analityk gospodarczy Richard Mbewe powiedział , że ze względu na udział w nowej koalicji Samoobrony i części Ligi Polskich Rodzin, możemy oczekiwać zwiększenia wydatków rządowych. Zaznaczył, że "o obniżeniu podatków i wszystkich innych projektach, które miały napędzić wzrost gospodarczy, możemy zapomnieć". Z kolei wysoki wzrost gospodarczy "może zachęcać polityków nie do reformy finansów publicznych, lecz do konsumowania owoców wzrostu" - dodał. Mbewe uważa, że koalicja w obecnym kształcie oddala również przystąpienie Polski od strefy euro, któremu sprzeciwiała się od dawna LPR. Oczekuje on "wzrostu wydatków na politykę społeczną i kolejnych awantur z Unią Europejską jeśli chodzi o kwestie rolnicze". To - jego zdaniem - będzie spowodowane przez przejęcie resortów polityki społecznej i rolnictwa przez Samoobronę. Analityk uważa także, iż planowana reforma wspólnej polityki rolnej i zmniejszenie wydatków Unii na politykę rolną może spowodować, iż Samoobrona rozpocznie kampanię na rzecz opuszczenia Unii przez Polskę. "Kolejny znak zapytania to pozycja w nowym zapleczu politycznym rządu wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej. Uważam, że ta sytuacja nie będzie najlepsza i może ona popaść szybko w konflikt z Samoobroną" - dodał. Zdaniem analityka, rynki finansowe nie będą reagować zbyt nerwowo na powołanie nowej koalicji. Mbewe przewiduje niewielkie osłabienie złotego, wynoszące od 2 do 5 gr., "z wyczekiwaniem na politykę gospodarczą nowego rządu". Jeśli będzie ona silnie socjalna, wówczas - według niego - złoty może ulec dalszemu osłabieniu. W opinii Mbewe, powołanie nowej koalicji nie spowoduje jednak wychodzenia z Polski inwestorów zagranicznych. Jak powiedział, inwestorzy "nauczyli się już odróżniać zapowiedzi polityczne od rzeczywistych faktów gospodarczych".

Ekspert Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych (NOBE) prof. Witold Orłowski ocenia, że gospodarka bardzo spokojnie reaguje na powstanie koalicji większościowej i zmiany w rządzie. Jego zdaniem, w powszechnej opinii przeważa pogląd, że polityka gospodarcza rządu nadal będzie prowadzona według zasad, które nią kierowały przez ostatnich kilkanaście lat.

Prezydent Lech Kaczyński dokonał w piątek zmian w składzie Rady Ministrów. Przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper został wicepremierem i ministrem rolnictwa, a szef LPR Roman Giertych - wicepremierem i szefem resortu edukacji. W skład rządu weszli ponadto przedstawiciele Samoobrony: Anna Kalata (praca i polityka społeczna) oraz Antoni Jaszczak (budownictwo), a także Rafał Wiechecki z LPR (gospodarka morska).

Zdaniem Orłowskiego, "filary, na których się opiera polska gospodarka, są tak mocne, że nawet kilku niezbyt chętnych rynkowi i liberalnej gospodarce polityków nie jest w stanie ich rozmontować i być może tak naprawdę nie będzie próbowało tego robić." "Uczestnicy rynku postanowili przyglądać się, czy za słowami, które mogły brzmieć groźnie, będą szły czyny" - powiedział Orłowski. Jego zdaniem, dominuje jednak przekonanie, że takich czynów nie będzie, a "polityka gospodarcza rządu nie będzie liberalnym ideałem, ale nie będzie też odejściem od zasad, które nią kierowały przez ostatnie kilkanaście lat" - ocenił.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »