Jak Kazachstan pomaga Rosji omijać sankcje
Handlarze w Kazachstanie bogacą się na sankcjach nałożonych na Rosję. Sami zamawiają towar i dostarczają go rosyjskim klientom.
Nowy system online ma pozwolić władzom w Kazachstanie na monitorowanie importu i eksportu towarów wyprodukowanych za granicą. Istnieje bowiem podejrzenie, że część kazachskich firm reeksportuje do Rosji towary, których nie wolno tam dostarczać z powodu sankcji Zachodu nałożonych na Moskwę.
Problem staje się na tyle widoczny, że przedstawiciele Demokratycznej Partii Kazachstanu "Ak Żoł" wezwali rząd w Astanie do zidentyfikowania i wskazania firm, które mogą być zaangażowane w obchodzenie sankcji.
"Międzynarodowi partnerzy mają wątpliwości co do 22-krotnego wzrostu wolumenu eksportu elektroniki z Kazachstanu do Rosji. Wzrost ten przypisują ukrytemu reeksportowi produktów objętych sankcjami z krajów trzecich w ramach tzw. importu równoległego, ale także pozorowanemu tranzytowi, w ramach którego towary z Europy nawet nie wjeżdżają do naszego kraju, ponieważ w połowie drogi są odsprzedawane do klientów końcowych, za którymi kryją się rosyjskie firmy" - napisali w interpelacji posłowie partii.
Pismo zaadresowane do premiera kraju Alichana Smajyłowa jest konsekwencją wizyty amerykańsko-brytyjskiej delegacji, która odwiedziła kraje Azji Centralnej pod koniec kwietnia bieżącego roku. Przewodniczyli jej amerykańscy politycy: asystentka sekretarza skarbu ds. zwalczania finansowania terroryzmu i przestępstw finansowych Elizabeth Rosenberg i asystent sekretarza handlu Matthew Axelrod.
Po zakończeniu rozmów z kazachskim rządem Rosenberg i Axelrod podkreślili, że przekazali w Astanie i innych stolicach Azji Centralnej, że za naruszenie kontroli eksportu oraz amerykańskich przepisów na ich państwa mogą zostać nałożone sankcje.
"Nie mówimy dziś o iPhone'ach albo o pralkach, ale o komponentach technologii komputerowej wykorzystywanych do zasilania i sterowania pociskami rakietowymi i dronami używanymi przez rosyjską machinę wojskową do zabijania cywilów i żołnierzy na terytorium Ukrainy. Od początku wojny obserwujemy gwałtowny wzrost dostaw niektórych towarów do Kazachstanu" - podkreślił Axelrod.
O wizycie delegacji, jak i planowanym monitoringu importu i eksportu słyszał 35-letni Andriej K. Mężczyzna przez 10 lat mieszkał w Nowosybirsku w Rosji, ale po ogłoszeniu przez Kreml częściowej mobilizacji rekrutów postanowił powrócić do rodzinnego Ust-Kamieniogorska na wschodzie Kazachstanu. W rozmowie z DW wątpi, aby "amerykańskie groźby i restrykcje" mogły w jakiś sposób wpłynąć na handel z Rosją.
- W jaki sposób zamknąć 7,5 tys. km granicy pomiędzy Kazachstanem a Rosją? To niemożliwe! - mówi Andriej K., który nie zgadza się na opublikowanie pełnego nazwiska i fotografii. - Tylko na wschodzie Kazachstanu tysiące ludzi żyją z handlu z rosyjską Republiką Ałtaju. Znów jest tylu drobnych handlarzy, co w latach 90. Przywożą stamtąd tańszą żywność, a stąd transportują wszelkiego rodzaju sprzęty, które są tam teraz pilnie potrzebne - tłumaczy Andriej. Nasz rozmówca w weekendy również wsiada za kierownicę swojej wysłużonej łady i przewozi "specjalne zamówienia" do Barnaułu, stolicy Ałtaju.
- To tylko dwie godziny jazdy z Ust-Kamieniogorska do rosyjskiej granicy, nieco ponad 130 kilometrów, a potem kolejne cztery godziny do Barnauł. Droga jest dobra. Nie ma żadnych problemów z rosyjskimi celnikami, zwłaszcza jeśli przewozisz elektronikę lub części zamienne do samochodów - przekonuje. Andriej cieszy się, że ożywiona wymiana handlowa z Rosją pozwala mu podreperować stan domowych finansów.
Sabit prowadzi sklep i warsztat elektroniczny w centrum Ust-Kamieniogorska. Jak przyznaje w rozmowie z DW, liczba zamówień z Rosji zaczęła rosnąć ok. pół roku po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę.
- Na początku byli zainteresowani płytami głównymi i pamięcią do komputerów, kartami graficznymi i innym sprzętem. Teraz szukają dronów i kamer sportowych. Na topie są drony Mavic i Agras oraz kamery Xiaomi - mówi.
Podobnie jak Andriej, Sabit i jego pracownicy często sami przewożą zamówione towary do Rosji. Zdaje sobie sprawę, że elektronika to produkty podwójnego zastosowania, które podlegają sankcjom Zachodu. Dlatego też starannie planują trasę swojej podróży do Rosji.
- Doniesienia o systemie monitoringu online początkowo wystraszyły duże firmy, które transportują towary do Rosji dużymi tirami. Oni nie unikną kontroli granicznych. My, jako mali przedsiębiorcy, mamy łatwiej - przekonuje Sabit.
Swoim niewielkim samochodem może wybrać wiejskie drogi prowadzące przez lasy i góry, których nie brakuje w obwodzie pawłodarskim. W tej części kraju łatwo podróżować bez zwracania na siebie uwagi. - To jest biznes! I to dobry biznes dla wielu ludzi, biorąc pod uwagę, że we wschodnim Kazachstanie dochody są znacznie niższe niż w Astanie lub Ałmatach - mówi handlarz.
Rozmówcy DW twierdzą jednogłośnie, że prawie wszystkie towary, na które obecnie jest duży popyt w Rosji, stały się również znacznie droższe w Kazachstanie.
Dron produkcji chińskiej "do użytku w rolnictwie" kosztował rok temu 600 tys. tenge (równowartość 5,5 tys. zł). Dziś jego cena wzrosła do 1,4 mln tenge (blisko 13 tys. zł). Znacznie podrożały komponenty do komputerów, laptopów, urządzeń domowych i biurowych.
- Jednak nasi rosyjscy klienci z Rosji nie wydają się być szczególnie zaniepokojeni tym wzrostem cen - mówi Andriej. - Ilość zapytań stamtąd się nie zmniejszyła. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej - można też zauważyć, że miejscowi kupują mniej, a to niedobrze - podkreśla.
Andriej wskazuje na jeszcze jedną kwestię: - We wschodnim Kazachstanie mieszka wielu ludzi, którzy wspierają Rosję. Wystarczy spojrzeć na "śpiewającą fontannę" w centrum Ust-Kamieniogorska, która "tańczy" do melodii "Kalinki", rosyjskiej pieśni ludowej. Andriej uważa, że jeśli Zachód nałoży sankcje na Kazachstan, liczba zwolenników Rosji w obwodzie pawłodarskim i północnym Kazachstanie może wzrosnąć.
Anatolij Weißkopf, Redakcja Polska Deutsche Welle