Jak LOT wychodzi na Star Alliance

Sojusz to reklama dla marki i ułatwienia we współpracy. Nie da się też ukryć, że LOT w aliansie nie gra pierwszych skrzypiec.

Sojusz to reklama dla marki i ułatwienia we współpracy. Nie da się też ukryć, że LOT w aliansie nie gra pierwszych skrzypiec.

LOT zakończył drugi rok latania w ramach sojuszu Star Alliance. Można wiec pokusić się o ocenę konsekwencji decyzji o wstąpieniu w szeregi stowarzyszenia. Na pierwszy plan wysuwają się korzyści marketingowe. Nigdy nie bylibyśmy w stanie zapewnić sobie reklamy na taką skalę. Dzięki sojuszowi nasza linia jest znana na kilkuset lotniskach. Taka kampania kosztowałaby nas dziesiątki milionów dolarów mówi Krzysztof Ziębiński, dyrektor biura spraw międzynarodowych i strategii aliansowej LOT.

Lista zalet

Członkostwo w Star Alliance przynosi LOT spore korzyści za Atlantykiem, gównie dzięki współpracy z Air Kanada i United Airlines. Samodzielnie LOT wykonuje operacje rozkładowe do 50 portów w 33 krajach. Dzięki licznym umowom code-share, podpisanym z liniami sojuszu, LOT może oferować ponad 100 dodatkowych połączeń - wyjaśnia Marek Grabarek, prezes LOT. Liczy, że współpraca codeshare pozwoli obronić się przed agresywną ekspansją przewoźników niskokosztowych. To nie koniec zalet, jakie wymienia polski przewoźnik. Właśnie rozpoczynamy prace nad wspólną platformą IT. Koszt takiego przedsięwzięcia sięga milionów dolarów. Nasze wejście do systemu było o wiele tańsze, niż gdybyśmy próbowali robić to samodzielnie ? tłumaczy Krzysztof Ziębiński. Przyszły rok przyniesie też dodatkowe udogodnienia dla pasażerów. Równolegle z uruchomieniem terminalu 2 wprowadzimy grupowanie samolotów członków aliansu w wydzielonej części terminalu dodaje Krzysztof Ziębiński.

Reklama

Los małej linii

Członkowie aliansu współpracują przy rozbudowywaniu siatki połączeń. Tak dzieje się m.in. w ramach umowy z Lufthansą. To nasz główny partner w sojuszu - mówi Krzysztof Ziębiński. Współpraca z niemieckim przewoźnikiem jasno określiła pozycję naszej linii. LOT dowozi pasażerów Lufthansie, bo komu innemu miałby dowozić? Sam nie obsługuje tras do dalekiej Azji czy Ameryki Południowej. Na własną rękę nie byłby w stanie rozwinąć podobnych kierunków. Nie ma czym, a poza tym popyt z Polski nie wystarczyłby na utrzymanie takich tras - ocenia Tomasz Dziedzic, ekspert Instytutu Turystyki.

Rejestr minusów

Oprócz korzyści z obecności w sojuszu LOT widzi też gorsze strony takiego stowarzyszenia. Wszystkie decyzje zapadają wolniej. Ostateczne posunięcia to efekt kompromisu, a nie interesu poszczególnych linii. W aliansie w zasadzie mamy równy głos - mówi Krzysztof Ziębiński. W praktyce jednak równowaga może się zachwiać. Dysproporcje w wielkości przewoźników raczej nie pozwalają na zachowanie równej siły głosu - komentuje prof. Andrzej Ruciński z katedry polityki transportowej Uniwersytetu Gdańskiego.

Star Alliance nie daje też dowolności wyboru partnerów. Ten, kto jest w aliansie, jest przyjacielem, kto poza nim - automatycznie staje się przeciwnikiem. W aliansie nie jest mile widziana współpraca z przewoźnikami spoza stowarzyszenia - wyjaśnia Krzysztof Ziębiński. Na tej zasadzie LOT przerwał współpracę z British Airways na trasach do Wielkiej Brytanii i zaczął kooperować z bmi. To o wiele mniejsza linia, więc także możliwości współpracy są mniejsze - ocenia Krzysztof Ziębiński.

Marta Filipiak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: star | PLL LOT | korzyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »