Jan Truszczyński - główny negocjator w rozmowach z UE
Tomasz Skory: Czy pan wie, dlaczego unijni dyplomaci nie chcą się odnosić do znów zmienionego stanowiska Polski w sprawie okresów przejściowych na zakup polskiej ziemi?
Jan Truszczyński: To jest dla mnie nowość, żeby ktoś się nie chciał do tego odnosić. Wszystko musi przejść swoją drogę. Najpierw Komisja, potem państwa członkowskie i dopiero kiedy ta droga zostanie pokonana, na końcu tej drogi ambasadorowie wypowiadają się wspólnie.
Tomasz Skory: A anonimowo wypowiadając się, jeden z nich powiedział - nic nie powiem dopóki nie będę miał pewności, czy to na pewno ostatnia zmiana, bo Polska zmienia stanowisko co parę tygodni. Tak miał powiedzieć jeden z dyplomatów unijnych. Przyzna pan, że miał rację?
Jan Truszczyński Nie do końca. Rzeczywiście zaanonsowaliśmy trochę coś innego, to prawda, natomiast formalne stanowisko negocjacyjne, to jedyne, które się naprawdę liczy, przekazane jako tak zwany dokument konferencji akcesyjnej.
Tomasz Skory: To co anonsowaliśmy nie było dostarczone na piśmie, więc nie mogą się czepiać, tak?
Jan Truszczyński Było uzgodnieniem polityczną, było decyzją rządu i cały czas o tym pamiętajmy, że to nie była żadna koncesja polska, prezent Polski, który nie wiadomo skąd się wziął. Była to odpowiedź na żądanie partnera, który chciał i chce zresztą formalnie nadal, żeby rolnicy indywidualni, którzy chcą się u nas osiedlić, gospodarować na roli mogli to robić od momentu kiedy Polska przystąpi do Unii Europejskiej i to bez żadnych przeszkód i ograniczeń.
Tomasz Skory: Na części terytorium, w województwach zachodnich i północnych rolnicy Unii Europejskiej będą mogli kupować ziemię po 7 latach dzierżawy i uprawiania, a w reszcie województw po trzech latach - takie jest to polskie stanowisko. Potrafi pan powiedzieć, czym różni się działka w Warmińsko-Mazurskiem od działki w Małopolsce - oprócz tego właśnie, że po kilku latach, po trzech albo po siedmiu, będzie można wejść w jej posiadanie, z perspektywy rolnika Unii Europejskiej. Jak pan to uzasadni?
Jan Truszczyński Przede wszystkim różni się nie tyle działka ile struktura własnościowa. W województwach, w których proponujemy dłuższy okres obowiązkowej dzierżawy jest bardzo duża ilość ziemi po PGR-owskiej.
Tomasz Skory: Cóż to ma za znaczenie dla urzędników Unii Europejskiej?
Jan Truszczyński To nie koniec. W tych województwach, siłą rzeczy, wystąpiła bardzo wysoka koncentracja sprzedaży i dzierżawy cudzoziemcom i spółkom kapitału zagranicznego. W tych województwach w konsekwencji stan nastrojów społecznych i poziom obaw związanych z kupowaniem nieruchomości przez cudzoziemców, znacznie przekracza coś co byśmy nazwali średnią ogólnokrajową.
Tomasz Skory: To z jednej strony obawy, a z drugiej strony chęć wyzbywania się tej ziemi, bo jest jej tam mnóstwo po PGR-owskiej. Trochę niekonsekwentne to.
Jan Truszczyński Tego bym nie powiedział. Patrzymy na nastroje społeczne. Patrzymy na stan dyskusji, a przyzna pan, że dyskusja na ten temat przekroczyła wszelkie granice jeśli chodzi o jej temperaturę, intensywność, i powiem szczerze, poziom często histerii i demagogii. No ale są to rzeczy, których nie można lekceważyć.
Tomasz Skory: Czy nazwałby pan demagogią to co mówią eurosceptycy, czyli to, że podzieliliście panowie Polskę na lepsza i gorszą.
Jan Truszczyński Nie, dlatego że stan materialny sprawy różni się wyraźnie w województwach, dla których rząd proponuje dłuższy okres obowiązkowej dzierżawy. Różni się od stanu w innych województwach.
Tomasz Skory: Panie ambasadorze, od kiedy byłby liczony ten okres dzierżawy potrzebny do nabycia po trzech lub siedmiu latach polskiej ziemi? Od momentu przystąpienia do Unii, czy od momentu zawarcia umowy dzierżawnej?
Jan Truszczyński Nasze stanowisko negocjacyjne zakłada, że od dnia akcesji, od dnia przystąpienia.
Tomasz Skory: A co by pan powiedział obcokrajowcom, którzy już teraz dzierżawią polskie gospodarstwa, na przykład Holendrom, którzy to w tej chwili naradzają się w tej sprawie.
Jan Truszczyński Umowa dzierżawna, o ile została zawarta na piśmie, o ile została zarejestrowana w notariacie, albo w Urzędzie Skarbowym, że musi trwać co najmniej przez okres co najmniej trzech lat.
Tomasz Skory: Myśli pan, że to przekona kogokolwiek, że opłacać się mu będzie uprawianie polskiej ziemi jeśli w innych krajach kandydackich nie będzie musiał spełniać tych warunków?
Jan Truszczyński Wie pan, to nie jest moja sprawa do mojego myślenia. Ja w tej chwili radzę poczekać na decyzję partnera. Piętnastu partnerów musi coś powiedzieć, albo uznają, że to jest racjonalne, albo uznają, że trzeba negocjować dalej. Piłka jest w grze po prostu. W tej chwili wrzuciliśmy tą piłkę po prostu partnerowi na jego połowę boiska i czekamy aż ją nam odbije.
Tomasz Skory: Negocjacje w sprawie ziemi łączone były z dostępem Polaków do rynków pracy Unii Europejskiej. Łączone były dość publicznie, natomiast nie oficjalnie.
Jan Truszczyński Sprecyzujmy. Nie ma łączenia na zasadzie - ty mnie dasz coś, to ja ci dam coś innego. To nie na tej zasadzie. Natomiast w obu sprawach mamy do czynienia z dużym poziomem lęków, obaw, psychologii społecznej i psychologii masowej. I z tego punktu widzenia sensowne, racjonalne byłoby pokazanie, że można w obu kwestiach trudnych politycznie i psychologicznie dogadać się mniej więcej w tym samym czasie.
Tomasz Skory: W dziedzinie pracy, Polska przystała na ograniczenie ze strony Unii Europejskiej. To szczególne traktowanie polskiej ziemi ma być ceną jaką zapłaci Unia Europejska?
Jan Truszczyński Nie, nie, nie. Tu nie ma żadnego końskiego handlu. Tu nie o to chodzi. W dziedzinie pierwszej Polska przystała dlatego, że w najbliższych kilkunastu miesiącach nie udałoby się uzyskać innego rozwiązania niż to proponowane przez piętnaście krajów. A ponadto uzyskała deklarację od wielu państw członkowskich, co do momentów w jakich będą otwierać swoje rynki pracy.
Tomasz Skory: Czyli w sprawie ziemi nie musimy oczekiwać koniecznie rewanżu.
Jan Truszczyński Ja w ogóle nie używam takiego pojęcia - rewanż, czy prezent za prezent. Są racjonalne podstawy dla specyficznego polskiego stanowiska w sprawach ziemi, partner to rozumie, partner to zasadniczo akceptuje - trzeba się dogadać co do szczegółów po prostu.