Japonia wraca do dyskusji o zadłużeniu
Japonii grozi kryzys finansowy porównywalny z greckim, jeżeli nie zostaną podjęte działania zmierzające do zmniejszenia jej kolosalnego zadłużenia - ostrzegł w ubiegły piątek nowy premier tego kraju, Naoto Kan, sygnalizując tym samym powrót do wysiłków na rzecz restrukturyzacji finansów państwa, które Tokio podejmuje w panującej na rynkach nerwowej atmosferze, wywołanej kondycją japońskiego budżetu.
Zaledwie kilka godzin przed wystąpieniem Naoto Kana do dymisji podał się minister ds. usług finansowych, a zarazem koalicyjny partner premiera, Shizuka Kamei - zwolennik podtrzymywania ożywienia gospodarczego poprzez zwiększanie wydatków. Wydaje się, że jego rezygnacja zwiększa szanse nowego rządu na przeforsowanie zmian w polityce fiskalnej.
"Trudno kontynuować taką politykę, która w zbyt dużym stopniu uzależniona jest od emisji długu państwowego" - mówił Naoto Kan w swoim pierwszym wystąpieniu przed Zgromadzeniem Narodowym. "Przykład finansowego chaosu we Wspólnocie Europejskiej, mającego swoje źródło w Grecji, pokazuje, że i nasz system finansowy może się załamać, jeśli inwestorzy stracą zaufanie do obligacji rządowych, a w kwestii rosnącego zadłużenia publicznego nie zostaną podjęte żadne działania".
Ekonomiści na całym świecie, zaniepokojeni greckim kryzysem, coraz mocniej alarmują o rosnącej skali rządowych wydatków na przestrzeni ostatnich dwóch lat.
Na początku ubiegłego tygodnia Ben Bernanke, prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej, ostrzegł, że finanse publiczne USA znalazły się na "niezrównoważonej ścieżce", przyznając jednak, że "wyjątkowe zwiększenie" deficytu było konieczne dla złagodzenia skutków recesji.
W 2009 roku japoński dług publiczny zbliżył się do poziomu dwukrotności PKB, najwyższego wśród wszystkich krajów uprzemysłowionych. Jednak, w przeciwieństwie do Grecji, na kwotę tę składa się głównie zadłużenie krajowe, co daje drugiej największej gospodarce świata (po amerykańskiej) pewniejszy punkt oparcia.
Mimo to niektórzy analitycy uważają, że Japonia musi zacząć redukować swoje zadłużenie, w przeciwnym wypadku ryzykuje bowiem spadek nastrojów na rynkach. Już w styczniu agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła perspektywę ratingu Japonii dla długu publicznego, argumentując tę decyzję wyraźnym brakiem pomysłów japońskiego rządu na opanowanie wzrostu zadłużenia.
Piątkowe oświadczenie premiera Kana wydaje się być początkiem realizacji strategii, którą on sam nazywa "trzecią drogą" dla gospodarki swojego kraju. - "Trzecia droga" wyklucza błędy popełnione przez poprzednie ekipy rządzące - tłumaczył Kan - ponieważ ogranicza masowe nakłady na inwestycje publiczne, które napędzały japońską gospodarkę w latach dziewięćdziesiątych, odchodząc jednocześnie od polityki deregulacji charakterystycznej dla ostatniej dekady.
Zamiast tego Naoto Kan - który objął tekę premiera po tym, jak ze stanowiska ustąpił jego poprzednik, Yukio Hatoyama - przewiduje podniesienie podatków i zwiększenie inwestycji w takie dziedziny gospodarki, jak ochrona zdrowia i ochrona środowiska. Zdaniem nowego szefa japońskiego rządu, zaowocuje to nowymi miejscami pracy, wzrostem wynagrodzeń, a w konsekwencji także wzrostem gospodarczym.
W swoim wystąpieniu Naoto Kan zaapelował o ponadpartyjną debatę nad zwiększeniem wynoszącego obecnie 5 procent podatku obrotowego, co miałoby pomóc w finansowaniu wydatków na opiekę społeczną, które w coraz bardziej starzejącym się japońskim społeczeństwie rosną w zawrotnym tempie.
"Stagnacja, której obecnie doświadczamy, ma swoje przyczyny głównie w trudnościach gospodarczych, rozrastającym się deficycie budżetowym i kryzysie zaufania do systemu opieki społecznej" - mówił premier. "Nowy rząd zbuduje silną gospodarkę, silny system finansów publicznych i silny system opieki społecznej".
Według danych japońskiego ministerstwa finansów z 31 marca, dług publiczny Japonii osiągnął rekordowy pułap 882,9 bln jenów, czyli 9,7 bln dolarów.
Satoshi Arai, nowy sekretarz stanu ds. strategii narodowej w gabinecie Kana, zapowiedział w ubiegły piątek, że do 22 czerwca rząd przygotuje średnio- lub długoterminowy plan walki z zadłużeniem. Ekipa Kana będzie dążyć do tego, by emisja obligacji rządowych w roku finansowym 2011/2012, nie przekroczyła wartości 44,3 bln jenów, zatwierdzonej na bieżący rok finansowy, który rozpoczął się w kwietniu.
Stopień agresywności, z jaką Kan będzie starał się realizować swoje plany, zależy od wyników wyborów do wyższej izby japońskiego parlamentu, które odbędą się 11 lipca. Wraz z objęciem przez Kana stanowiska, poparcie dla jego Partii Demokratycznej, której notowania spadły za rządów Yukio Hatayamy, znów wzrosło. Nowy gabinet cieszy się zaś 68-procentowym poparciem - wynika z sondażu przeprowadzonego w czwartek wśród 1497 respondentów na zlecenie dziennika Nikkei Business Daily.
Kan może również zyskać na rezygnacji ministra Kamei, który, jako aktywny lider niewielkiego ugrupowania współtworzącego koalicję rządzącą, często działał na szkodę Demokratów poprzez wypowiedzi i decyzje odbiegające od oficjalnej linii rządu.
Shizuka Kamei, znany ze swego poparcia dla idei stymulowania gospodarki poprzez zwiększanie wydatków i ataków na mechanizmy wolnego rynku, złożył dymisję w następstwie sporu o prywatyzację Japan Post. Demokraci wycofali swoje poparcie dla ustawy, która w praktyce oznaczałaby zahamowanie procesu prywatyzacji japońskiego systemu pocztowego, co spotkało się z gwałtowną reakcją ministra, zdeklarowanego przeciwnika tej prywatyzacji.
Nowym ministrem ds. usług finansowych mianowany został Shozaburo Jimi, polityk Kokumin Shinto (Nowej Partii Ludowej), której szefuje Kamei. O jego inklinacjach w kwestii polityki fiskalnej niewiele na razie wiadomo. Na swojej stronie internetowej nawołuje do redystrybucji bogactwa i przekonuje, że światowy kryzys gospodarczy obnażył słabość rynków i polityki deregulacji.
Hiroko Tabuchi
New York Times / International Herald Tribune
Tłum. Katarzyna Kasińska