Jedna piąta lekarzy już wyjechała
Polska jest krajem, gdzie nakłady na opiekę zdrowotną w przeliczeniu na jedną osobę są najniższe w całej Europie. Za nami są tylko Rumunia i Albania. Za te pieniądze, które są dostępne, nie ma możliwości zapewnienia powszechnego dostępu wszystkich obywateli do wszystkich usług medycznych - ocenia minister zdrowia Zbigniew Religa w rozmowie publikowanej przez "Nasz Dziennik".
Polska jest krajem, gdzie nakłady na opiekę zdrowotną w przeliczeniu na jedną osobę są najniższe w całej Europie. Za nami są tylko Rumunia i Albania. Za te pieniądze, które są dostępne, nie ma możliwości zapewnienia powszechnego dostępu wszystkich obywateli do wszystkich usług
Uważa on, że bez zmiany finansowania lepiej nie będzie, niezależnie od tego, kto będzie ministrem zdrowia i jaki będzie rząd. Sądzi też, że marnotrawstwa jako problemu w opiece zdrowotnej nie ma. Natomiast dzieją się cuda, że mając tak mało środków, ta służba jeszcze funkcjonuje.
Według Zbigniewa Religi, tak długo jak utrzyma się finansowanie na obecnym poziomie, limity będą. Nie ma mowy, żeby zostały zlikwidowane. Ponieważ jest wciąż za mało pieniędzy na powszechny dostęp do usług medycznych.
- W tym roku w Polsce na opiekę zdrowotną mamy ok. 40 mld zł. Musimy bardzo dokładnie określić, co obywatel może dostać w ramach tych pieniędzy. Polska jest krajem w przeważającej części biednych ludzi. Ale jest też grupa osób dobrze sytuowanych i ci, jeśli chcą dostać więcej, oprócz tego, czego mogą spodziewać się z pieniędzy publicznych, muszą wykupić dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne lub płacić bezpośrednio za wykonanie usługi medycznej z własnej kieszeni. Tak jest na całym świecie - przekonuje minister.
2007 zmiany
Zbigniew Religa przypomina, że w połowie przyszłego roku będzie przedstawiony koszyk świadczeń gwarantowanych. Uważa, że jest to rekord szybkości na świecie, by w ciągu półtora roku przygotować taki koszyk. Od 1 stycznia 2007 r. składka na ubezpieczenie zdrowotne wzrośnie do 9 proc.
Ucieczka lekarzy
Z danych Naczelnej Rady Lekarskiej wynika, iż do pracy za granicę wyjechała już jedna piąta lekarzy. Wskazywali na lepsze zarobki za granicą, na fakt, że specjalizację w Europie można zdobyć w krótszym czasie niż w Polsce, a ta którą młodzi lekarze robią w kraju jest tak nisko płatna, że nie starcza nawet na opłatę obowiązkowych szkoleń i kursów.
Zdanych Ministerstwa Zdrowia do tej pory do pracy za granicę wyjechał 1 proc. lekarzy, w większości - młodych. Przyznał, że zatrzymanie lekarzy będzie jedną z najtrudniejszych spraw, ponieważ stare kraje Unii Europejskiej jeszcze przez wiele lat będą stwarzały lepsze warunki płacowe.