Jest decyzja ws. paktu migracyjnego. "To kończy proces legislacyjny"
Pakt migracyjny został we wtorek zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej. "Rada UE przyjęła dziś przełomową reformę europejskiego systemu azylu i migracji. Ustanawia to zbiór zasad, które pomogą w uporządkowanym zarządzaniu przyjazdami, stworzą skuteczne i jednolite procedury oraz zapewnią sprawiedliwy podział obciążeń między państwami członkowskimi" - podano w komunikacie. Jak zaznaczono, to kończy proces legislacyjny.
Przyjęty pakiet migracyjny zawiera łącznie 10 tekstów legislacyjnych. 9 kwietnia zaakceptował go Parlament Europejski. Głosowanie ministrów finansów i gospodarki na posiedzeniu we wtorek w Brukseli kończy więc proces legislacyjny. Większość regulacji ma obowiązywać dopiero od 2026 r.
Nowe przepisy mają kompleksowo uregulować politykę migracyjną i azylową w Unii poprzez m.in. ujednolicenie przepisów i procedur na szczeblu krajowym. Reformę odkładano od 2016 r., kiedy Komisja Europejska zaproponowała obowiązkową relokację jako odpowiedź na kryzys migracyjny. Z powodu sprzeciwu części krajów w Radzie Unii, prace na kilka lat utknęły. Przełomem było zaproponowanie przez KE nowego pakietu przepisów ws. części migracyjnej (większość przepisów dotyczący azylu nie budziła sporów). W grudniu 2023 r. Rada Unii uzgodniła ostateczną wersję paktu migracyjnego z Parlamentem Europejskim.
Najbardziej kontrowersyjnym elementem paktu są mechanizmy, które mają wymusić na pozostałych krajach wsparcie państwa znajdującego się pod presją migracyjną. Zaakceptowany pakt przewiduje dwa takie mechanizmy - w obu z nich relokacja ma jednak pozostać dobrowolna.
Uruchomienie mechanizmu tzw. dobrowolnej solidarności, zapisanego w rozporządzeniu ws. zarządzania migracją, będzie wiązało się z rozdzielaniem między kraje członkowskie co najmniej 30 tys. osób rocznie. Państwa będą mogły alternatywnie wybrać zapłacenie ekwiwalentu finansowego w wysokości 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Będą miały też możliwość udzielenia wsparcia w zarządzaniu granicami zewnętrznymi Unii. Co roku wszystkie kraje będą zgłaszać swoje zobowiązania w ramach "puli solidarności", o którą państwo znajdujące się pod presją będzie mogło wnioskować.
Minister finansów Andrzej Domański przed wtorkowym głosowaniem w Radzie UE powiedział dziennikarzom, że Polska będzie głosować przeciwko paktowi, ponieważ poprzedni rząd PiS "zepsuł w tych negocjacjach wszystko, co było do zepsucia" i ostateczne rozwiązania nie satysfakcjonują obecnego rządu.
Wcześniej, tuż po zaakceptowaniu paktu przez PE, w takim samym tonie wypowiadał się premier Donald Tusk. - Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji; zobaczymy, jaka będzie ostateczna wersja paktu migracyjnego, ale z całą pewnością mechanizm relokacji albo płacenia za to, że nie przyjęło się migrantów, nie będą dotyczył Polski - zapewniał szef rządu.
- Ja mam pewne możliwości, czy zdolności budowania pewnych sojuszy i z całą pewnością mechanizm relokacji, albo płacenia za to, że nie przyjęło się (migrantów- red.), ten mechanizm Polski nie będzie dotyczył - podkreślił wówczas Donald Tusk.
Nie wykluczył, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego "też zmieni się trochę i struktura polityczna PE, i wrócimy tak czy inaczej do tego tematu". - Ale chcę wszystkich uspokoić. Znajdziemy - bo mamy to już jakby przepracowane w głowach - takie sposoby, że nawet jeśli ten pakt wejdzie w życie w mniej więcej takim kształcie, w jakim był dzisiaj głosowany w parlamencie, my Polskę ochronimy przed mechanizmem relokacji - dodał wówczas szef rządu.