Jeszcze Polska - mundialu - ekonomicznie nie przegrała!
Wielkie imprezy sportowe cyklicznie absorbują uwagę ekonomistów, starających się w skwantyfikowany sposób oszacować ich wpływ na gospodarkę kraju - organizatora. Chociaż reprezentacja Polski nie wystąpi na mundialu w Brazylii, to korzyści ekonomiczne dla polskiej gospodarki mogą być wymierne dzięki... reprezentacji Niemiec.
Przeprowadzony przez autora przed Euro 2008 przegląd badań literaturowych, zawierający dorobek różnych instytucji finansowych i naukowych, z HSBC oraz Massachusetts Institute of Technology włącznie, wskazywał, że skala bezpośredniego oddziaływania zawodów tej rangi na roczny PKB gospodarza może być dość szeroka i wahać się w przedziale od +0,02 proc. do +0,5 proc. W widełki te "wpisują się" też ostatnie wyniki prac podjętych przez analityków z Berenbanku oraz naukowców z Hamburga, a poczynione w kontekście brazylijskich mistrzostw.
Swój cenny wkład w tę problematykę mamy i my przy Euro 2012. Szczególnie ceniony powinien on być jednak nie tyle przez ekonometryków, co raczej przez socjologów gospodarki, gdzie cennych empirii dostarczył nasz szeroko rozumiany sektor budowlany i jego organizacyjny entourage.
Konstatując, rzeczona problematyka nie jest jednak tak łatwa, jak się to niestety często i w dość powierzchowny sposób przedstawia. Odnosi się to zarówno do chwytliwej medialnie "stadionowej kosztologii", jak i też tego, co zwykło się objaśniać w kategoriach marketingu narodowego stanowiącego skądinąd jeden z ważniejszych instrumentów współczesnej geoekonomii.
Dla porządku powinno się również dodać, iż badacza próbującego analizować rynek profesjonalnego sportu nigdy nie powinno opuszczać przeświadczenie, iż niejako per analogiam, tak jak na boisku, parkiecie czy lekkoatletycznej bieżni - tak i tutaj, granica między uznaniem dla trudu, a ośmieszeniem się - jest doprawdy wątła.
Wpływ przegranych i wygranych meczów krajowych reprezentacji na zachowanie, oraz decyzje inwestorów i konsumentów, został już w poprzedniej dekadzie behawioralnie przestudiowany oraz udowodniony przez uczonych wywodzących się m.in. z amerykańskich ośrodków akademickich, zaliczanych do tzw. Ligii Bluszczowej. Emocje i doznania wyniesione z kibicowania boiskowej rywalizacji - determinują ceny akcji, kursy walut czy wyceny na rynku nieruchomości. Idąc dalej tym tokiem, przyjmuje się, że sukcesy sportowców rodzą nadzieję i optymizm, klęska z kolei - zwiastuje przygnębienie, zachowawczość, redukcję skłonności do ryzyka. Im poważniejsza więc stawka meczu, tym większy proporcjonalnie rezonans uwidaczniany na giełdowych parkietach, przy sklepowych ladach i gastronomicznych bufetach.
Nieobecność ,,Biało - Czerwonych" na mundialu w Brazylii jest dla polskiej gospodarki stratą odciskającą swoje piętno na obrotach krajowej branży reklamowej. Na utratę potencjalnie sporych korzyści mogą narzekać też przedstawiciele sektora turystycznego. Tym bardziej, że bez względu na odległości (i związane z tym koszty), kibicowanie ,,na żywo" narodowej reprezentacji - stało się w ostatnich latach dla wielu naszych rodaków, zwłaszcza tych pracujących na co dzień poza granicami, czymś więcej niż tylko atrakcyjnym sposobem spędzania czasu.
Pewien mundialowy wzrost obrotów odczują może sprzedawcy sprzętu RTV oraz artykułów spożywczych czy gastronomicy. Swoje mogą też zarobić media, ale to i tak tylko część tego co dałby start Polski na World Cup 2014. Niemniej warto sobie uświadomić, że pozytywne impulsy koniunkturalne pochodzące bezpośrednio z murawy, mogą jednak nie być aż tak bardzo dla polskiej gospodarki niedostępne. Za sprawą skutecznie i efektownie grającej reprezentacji Niemiec, coś może i do nas napłynąć z zewnątrz. Innymi słowy to co ,,zabrali" nam nasi reprezentanci, postara się w jakimś stopniu zrekompensować jedenastka zza Odry. Tym bardziej, że i tam - jakby nie było mamy trochę ,,swoich" - Lukasa Podolskiego i ,,Miro" Klose.
Eksponowanie efektu oddziaływania niemieckiej gospodarki, wypracowującej ok. 30 proc. PKB strefy euro i prawie 1/5 unijnego PKB, na rodzimą koniunkturę (ok. 25 proc. naszego eksportu ogółem) jest wprawdzie truizmem lecz owa oczywistość stanowić może też punkt odniesienia do nieco bardziej wysublimowanych spostrzeżeń. Nie wchodząc jednak w tym miejscu w szczegóły, należy pamiętać, że próby precyzyjnej parametryzacji tych zależności same w sobie są zajęciem dość karkołomnych (m.in. ze względu na przewagę czynników koincydencjalnych nad prostymi związkami przyczynowo - skutkowymi). Nie wspominając już o niebagatelnym, a nie policzalnym dokładniej, II obiegu. Poza tym, nader często relacje te bywają nadinterpretowywane (jeśli nie demonizowane) wpływem kursu walutowego przy jednoczesnym bagatelizowaniu istoty poczynionych przez stronę niemiecką inwestycji bezpośrednich w Polsce. Aktualny kurs euro/złotego tak naprawdę jest sprawą często drugorzędną, bo dawno już skalkulowaną w założeniach decyzyjnych. Z formalnego niejako obowiązku powinno jeszcze wspomnieć, że nasze stosunki gospodarcze z RFN, to nie tylko imponująca liczba 173 niemieckich firm, wyszczególnionych przez PAIiIZ na koniec 2013 r. To również aktywność uwidaczniająca się w powiązaniach kapitałowych (udziałowych) wielu małych polsko-niemieckich spółek. Funkcjonują one na lokalnych rynkach, dając pracę i zarobek, dzięki szybkiemu i umiejętnemu dostosowywaniu się do pulsów gospodarek leżących po obu stronach zachodniej granicy.
W maju zeszłego roku ukazał się w ,,Rzeczpospolitej" znakomity esej Pawła Wilkowicza, pod inspirującym tytułem "Spieszmy się kochać Niemców..." (w dopowiedzeniu tegoż autora: ,,póki nie zaczną seryjnie wygrywać"). Akcentowana tam zmiana paradygmatu jaka dokonała się wśród zagranicznych kibiców - pod wpływem efektownie grającej w ostatnich turniejach - multikulturowej reprezentacji RFN, nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Jedyne z czym można się w rzeczonym tekście nie zgodzić, to posługiwanie się niezbyt uzasadnioną historycznie i sportowo paralelą, jakoby nowy piłkarski ,,Rzym" miał się właśnie przenieść do Niemiec, i do Monachium.
Z histograficznego punktu widzenia instytucja ,,Wiecznego Miasta" nie jest Niemcom obca, i to od bardzo dawna. Pod koniec XII w. powstało Święte Cesarstwo Rzymskie, a od połowy XV w. do 1806 r. mieliśmy Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Również pod względem czysto sportowym trzy tytuły mistrzów świata (1954, 1974, 1990) i kontynentu (1972, 1980, 1996), oraz ogrom laurów spoczywających w gablotach klubów z Bundesligi a wywalczonych w europejskich zmaganiach pucharowych, do prowincjonalnej narracji trochę nie pasuje. Nie pozostaje chyba nic innego, jak odwołać się do ,,konstruktu" dwoistości niemieckiej duszy. Gdzie z jednej strony bliżej jej do Hohenzollernów, z drugiej zaś - króluje duch Weimaru, z pełnią piękna, lotności i perfekcji dzieł: J. W. Goethego, F. Schillera czy F. Liszta. Te ,,weimarskie Niemcy" uosabia dziś właśnie ekipa Joachima Löwa.
Jeżeli chciałoby się już ,,piętnować" jakieś pradziejowe wątki romańsko - germańskich konotacji, to przede wszystkim powinno się mieć za złe dawnym mieszkańcom obecnego terytorium Niemiec, że w Teutoburskim Lesie zatrzymali pochód legionów na Wschód. Rezultaty ówczesnej klęski Winktyliusza Warusa, którego armia nie zdołała wtedy iść dalej i przekroczyć linię Odry, dostrzegamy niestety do dziś.
Spektrum sponsorskie Niemieckiego Związku Piłki Nożnej stanowić powinno poglądowy materiał dydaktyczny, tak dla profesjonalistów od marketingu (także tego narodowego), jak i decydentów futbolowych centrali. Jego istotę można też wyrazić jednym, zaczerpniętym z języka naszych sąsiadów, słowem: Streben (dążenie do czegoś). Tym ,,czymś" jest owo pragnienie egzemplifikacji konstytutywnych, jakościowych cech i wartości niemieckiej gospodarki. Ukazywanych w starannie dobranym spectrum branżowym, dla którego trudnym do przecenienia atutem jest piłkarska reprezentacja kraju. W jej blasku ,,grzeją się", i słono za to płacą, również zagraniczne korporacje: McDonald`s, Coca-Cola i Sony, te dwie ostatnie wraz z Adidasem wchodzą też do ścisłego kręgu biznesowych partnerów FIFA.
Od strony sprzętu sportowego - kadrę Niemiec przyodziewa tradycyjnie Adidas, zaś od strony logistycznej obsługiwana jest przez Mercedesa - Benza (tj. Daimlera) i Lufthansę. Łącznościową infrastrukturę sponsorską ,,domykają": komunikacyjnie Deutsche Post, a telekomunikacyjnie Deutsche Telekom. Z kolei bezpieczeństwo, stabilność i ochronę wyraża instytucja Allianzu, wraz ze swym ,,bankowym aktywem", tj. Commerzbankiem (choć skala zaangażowania kapitałowego ubezpieczyciela spadła ostatnimi czasy z kilkunastu do kilku procent).
Grono niemieckich koncernów oferujących dobra trwałego użytku oraz świadczące cywilizacyjnie niezbędne usługi, dopełniają producenci i dystrybutorzy tzw. artykułów szybko zbywalnych. Być może to oni właśnie traktują futbol w kategoriach najbardziej strategicznych. Statystyczny pasjonat tej gry to przecież osobnik będący synonimem lojalności, a zarazem wyraziciel osobliwego ,,dychotomicznego patriotyzmu". Tego naturalnego i piłkarskiego, gdzie ten drugi, zdaniem niektórych ludzi pióra - sięga jeszcze głębiej. I tak do blasku płynącego od kadry J. Löwa pośród browarników najbliżej teraz nadreńsko - palatyńskiemu Bitburgerowi. Co ciekawe, piwo wcale jednak nie jest tak wyrazistym atrybutem niemieckości, jak mogłoby to wynikać z powszechnego przekonania.
Pomijając, nawet i to, że w hymnie Niemiec wyraźnie mowa jest o ,,niemieckim winie" (deutscher Wein), to antropologiczny i literaturowy kontekst dość jednoznacznie (a dla wielu zapewne niespodziewanie) wskazuje na wyroby kosmetyczno - drogeryjne. Bernard Nuss, analizując na kartach "Syndromu Fausta", mentalność naszych zachodnich sąsiadów, w sposób dobitny stwierdza: ,,w dążeniu do doskonałości Niemcy mają obsesję czystości. Wszystko musi być idealnie czyste: ciało, ubranie, buty, mieszkanie, ogród, ulica samochód, pociąg, urząd, firma, środowisko naturalne. Sami uważają że są najczystszym narodem świata. Używają dużo mydła i kosmetyków". Stąd też w systemie społeczno - gospodarczym RFN, sektor ten stanowi coś na kształt osobnej kategorii socjoekonomicznej, będącej tematem na osobną opowieść. W aktualnym ,,rozdaniu" sponsorskim przy Deutscher Fussball Bund, branżę tę reprezentuje tożsama z koncernem Beiersdorfa - NIVEA. Pakiet kontrolny (tj. 50,47 proc. akcji) notowanej na giełdzie spółki spoczywa się w rękach rodziny Herzów, kojarzonych m.in. z marką Tchibo. Trzeba też nadmienić, że hamburska firma, której losy niemalże od samego początku silnie splecione są z historią gospodarczą Polski (kolejny temat na fascynującą opowieść), nie postrzega piłki nożnej jedynie przez pryzmat stricte komercyjnych relacji: B2C czy B2B. Od kilku lat w sposób instytucjonalny, we współpracy z akademią Ajaxu Amsterdam (legendarną kuźnią piłkarskich talentów), wspiera w Polsce futbol wśród najmłodszych.
W segmencie dystrybucyjnym walor kraju pochodzenia stara się poprzez sponsorowanie Nationalmannschaftu wykorzystać dla swego wizerunku Grupa REWE, trzecia siła handlowa RFN (po Metro i Schwarz), a zarazem piąty gracz detaliczny w Europie (prowadzi Carrefour, a nr 4 to Tesco). Interesującym jest, że REWE, w swym konceptowym portfolio również posiada ,,team" drogeryjno - kosmetyczny (sieć BIPA). Nie potyka się on jednak w krajowej rywalizacji z tzw. wielką czwórką (DM, Rossmannem, Müller i Budnikowsky), lecz występuje poza granicami. Na turystycznych, a równocześnie bogatych w piłkarskie tradycje rynkach: Austrii, Chorwacji oraz przede wszystkim w kraju 4-krotnych czempionów Globu - we Włoszech.
Oprócz trzymania kciuków za reprezentację Niemiec, rozsyłającej pozytywne bodźce koniunktury, musi być jednak choćby trochę miejsce - na wolną ekonomicznej od interesowności, dozę futbolowego romantyzmu. Niżej podpisanemu, marzy się zatem, aby wreszcie znalazło się na podium jakieś miejsce dla przedstawiciela Afryki. Kontynentu - kustosza podwórkowej radości z gry. ,,Gdy upał trochę zelżeje i cienie stają się dłuższe, chłopcy i mężczyźni zbierają się aby pograć (...). A potem grają i grają, aż wioskę spowiją ciemności, a z buszu odezwą się mocnym metalicznym dźwiękiem cyklady".
Wojciech Szymon Kowalski
Autor jest ekonomistą EFIX Dom Maklerski SA, prowadzi też prace badawcze z zakresu ekonomiki konsumpcji i sportu, przewodniczy Radzie Nadzorczej DELKO SA