Joe Biden zrezygnował. Miliony dolarów zaczęły płynąć na kampanię Kamali Harris
Po tym, gdy Joe Biden ogłosił rezygnację i poparł Kamalę Harris w staraniach o nominację demokratów na kandydata w wyborach prezydenckich w USA, darowizny na rzecz kampanii zaczęły płynąć szerokim strumieniem. W ciągu 12 godzin wpłaty przekroczył 50 mln dol. Demokratom może udać się pobić rekord ustanowiony przez zwolenników Donalda Trumpa po procesie, w którym były prezydent został skazany.
Joe Biden w niedzielę poinformował, że wycofuje się z kandydowania na urząd prezydenta USA. Jednocześnie zapewnił, że swoje obowiązki będzie wykonywać do końca kadencji.
"Moją pierwszą decyzją jako kandydata partii w 2020 roku było wybranie Kamali Harris na mojego wiceprezydenta. I była to najlepsza decyzja. Dziś chcę zaoferować moje pełne wsparcie i poparcie dla Kamali jako kandydata naszej partii w tym roku" - napisał Biden w drugim oświadczeniu na platformie X.
Po tym, jak Joe Biden ogłosił rezygnację i wskazał Kamalę Harris jako kandydatkę na urząd prezydenta USA darowizny na kampanię wyborczą przekroczyły 50 mln dol. To był rekordowy dzień dla demokratów w tej kampanii wyborczej - podał Bloomberg.
Jak podała ActBlue, strona internetowa służąca do zbierania darowizn na kampanię wyborczą demokratów, w ciągu pierwszych 5 godzin udało się zebrać ponad 27,5 mln dol. dzięki wsparciu oddolnemu ze strony wyborców.
Po tym, jak kwota ta przekroczyła 30 mln dol., "New York Times" podał, że "jest to największa liczba wpłat online na rzecz partii od wyborów w 2020 roku".
Z kolei z analizy "Timesa" wynika, że przed ogłoszeniem decyzji Bidena o rezygnacji z udziału w wyborach, średnia darowizna na godzinę wynosiła 200 tys. dol. Natomiast po wycofaniu się urzędującego prezydenta z wyścigu wyborczego, w ciągu jednej godziny gwałtownie wzrosła do 7,5 mln dol.
Jak podkreślił Bloomberg, "oczywiste jest, że decyzja Bidena o wycofaniu się uwalnia wiele wsparcia finansowego, z którym w ostatnich tygodniach był problem".
"Według stanu na g. 21. - jak podaje ActBlue - drobne wpłaty urosły do ponad 46,7 mln dol. od momentu inauguracji kampanii prezydenckiej wiceprezydent Kamali Harris. Jest to wzrost o ponad 19 mln dol. w porównaniu do zaledwie dwóch godzin wcześniej - kiedy podano, że zebrano 27,5 mln dol. - poinformowała na platformie X dziennikarka CNN Pamela Brown.
Nad ranem kwota na kampanią demokratów przekroczyła już 50 mln dol.
Tymczasem 12 godzin po decyzji Bidena, darowizny nadal napływały do organizacji. Na koncie demokratów jest już ponad 56 mln dol. Jak podają amerykańskie media, ten rezultat może okazać się lepszy od rekordu, jaki ustanowiła kampania Donalda Trumpa po skazaniu byłego prezydenta.
Według danych podawanych przez współpracowników Trumpa po procesie zebrano 141 mln dol., przy czym na koniec maja na ich kontach w banku znajdowało się ponad 170 mln dol.
Co ważne, w przypadku, gdyby demokraci zdecydowali się wystawić innego kandydata niż Harris, wszystkie środki wpłacone na kampanię tej dwójki (jako kandydata na prezydenta i kandydata na wiceprezydenta) musiałyby zostać zwrócone darczyńcom. Cały proces zbierania środków musiałby się wtedy rozpocząć od nowa.
Joe Biden w opublikowanym przez Biały Dom oświadczeniu ws. rezygnacji z wyścigu o drugą kadencję w fotelu prezydenta USA, napisał, że Amerykanie "w ciągu ostatnich trzech i pół roku poczynili ogromne postępy jako naród".
"Dziś Ameryka ma najsilniejszą gospodarkę na świecie. Dokonaliśmy historycznych inwestycji w odbudowę naszego narodu, obniżenie kosztów leków na receptę dla seniorów oraz udostępnienie niedrogiej opieki zdrowotnej rekordowej liczbie Amerykanów. Zapewniliśmy krytycznie potrzebną opiekę milionowi weteranów narażonych na działanie substancji toksycznych" - wymienił.
Biden podkreślił, że "razem pokonaliśmy pandemię zdarzającą się raz na sto lat i najgorszy kryzys gospodarczy od czasu Wielkiego Kryzysu".