Już 150 tysięcy Polaków ma w domu klimatyzację
Gwałtowny wzrost popularności klimatyzacji to namacalny efekt tropikalnych upałów, które coraz częściej nawiedzają Polskę. W ciągu trzech lat Polacy wyposażyli w te urządzenia ponad 86 tysięcy mieszkań - wynika z szacunków Open Finance opartych o dane GUS.
Lipiec obchodzi się z nami łagodnie. Choć tradycyjnie jest to najbardziej upalny miesiąc, to w bieżącym roku temperatury nie są aż tak ekstremalne. Wystarczy jednak kilka dni, w których temperatura powietrza dobijała w okolicę 30 stopni Celsjusza, aby właściciele domowych klimatyzatorów docenili swój zakup, a ze sklepowych półek zniknęły urządzenia dające choć trochę wytchnienia.
I choć klimatyzacja w domu coraz rzadziej uchodzi za ekstrawagancję, to urządzenia te pozostają mało popularne. "Nad Wisłą" trzydziestostopniowe upały trwają od kilku do 30 dni w roku. Trudno się więc dziwić, że większość osób uważa, że ten okres można po prostu przeczekać, unikając wydatków i całego zachodu związanego z uzyskiwaniem niezbędnych pozwoleń i samym montażem.
Nie zmienia to faktu, że w bieżącym roku liczba domów i mieszkań wyposażonych w klimatyzację mogła w 2016 roku przekroczyć 150 tysięcy - wynika z szacunków Open Finance. Dane GUS za rok wcześniejszy sugerowały, że takich nieruchomości było 134 tysiące. Dla porównania w 2012 roku mieszkań i domów wyposażonych w klimatyzację było tylko 48 tysięcy.
Skąd szybszy przyrost w ostatnich latach? Powody najpewniej są dwa. Polacy są coraz bardziej zamożni, a poza tym upały stają się coraz dotkliwsze. Szczególnie ten drugi czynnik potwierdzają dane portalu OGIMET. Wynika z nich, że rok 2015 był pod tym względem najbardziej ekstremalny od lat. Przynajmniej 30-stopniowe upały doskwierały nam przez 28 dni (dane dla Warszawy). Co więcej połowa tego okresu przypada na dwa tygodnie sierpnia. To może być bezpośrednia przyczyna gwałtownego wzrostu popularności klimatyzacji.
W związku z tym, że upały w Polsce trwają dość krótko, nie powinno dziwić, że rodacy wybierają przede wszystkim klimatyzatory przenośne (60 proc. przypadków według GUS). Ich atutem jest relatywnie niska cena (1-2 tys. zł) oraz fakt, że można je schować gdy tylko skończy się lato. Niestety do tej beczki miodu trzeba też dodać niemało dziegciu.
Przenośne klimatyzatory są bardzo głośne, są w stanie chłodzić powierzchnię od 15 do 35 metrów, a do tego są mało efektywne, czyli potrzebują sporo energii elektrycznej, aby zneutralizować upał w domu. Co więcej ciepłe powietrze z urządzenia jest odprowadzane na zewnątrz sporych rozmiarów rurą, którą przeważnie wystawia się za okno. Efekt? Przez otwarte okno dostaje się do mieszkania ciepłe powietrze z zewnątrz.
Nawet 2-3 razy mniej prądu zużyje klimatyzator typu "split". W tym przypadku klimatyzator składa się z dwóch urządzeń - skraplacza, czyli najgłośniejszej części oddającej ciepło, montowanej na zewnątrz budynku, i ze znajdującego się w mieszkaniu parownika, z którego wieje przyjemny chłód. Takie urządzenie chłodzące pojedyncze pomieszczenie to rozwiązanie, na które zdecydowało się 22 proc. posiadaczy klimatyzacji.
Klimatyzacja centralna, w której jeden skraplacz służy więcej niż jednemu parownikowi (część chłodząca), to najrzadziej spotykany przypadek. Na tego typu urządzenie zdecydowało się 24 tys. gospodarstw domowych - wynika z danych GUS za 2015 rok. Koszt instalacji dobrej jakości wraz z montażem dla 2-pokojowego mieszkania to około 5-10 tys. zł.
Na tym oczywiście nie koniec wydatków. Do kosztów trzeba też dodać wyższe rachunki za prąd. W przypadku 2-pokojowego mieszkania trzeba się liczyć z podniesieniem ich o przynajmniej 100-200 złotych miesięcznie. Wiele zależy od tego, jak dużo energii cieplnej chcemy zneutralizować i jak efektywne mamy urządzenie.
Niezależnie od tego trzeba też przygotować się na wydatki związane z regularnym serwisowaniem urządzenia, aby nie pozwolić na rozwój szkodliwych drobnoustrojów. Raz do roku oznacza to przeważnie koszt od 150 do 250 zł. W przypadku urządzeń przenośnych koszt powinien być niższy, o ile użytkownik sam zawiezie je do punktu serwisowego.
Chcesz skorzystać z dobrodziejstw klimatyzacji? Czeka cię nie tylko wybór najlepszej oferty, ale też przygotuj się na "papierkową robotę". Najgorzej mają mieszkańcy kamienic. Jeśli chcieliby zamontować skraplacz na zewnątrz elewacji, a budynek wpisany został do rejestru zabytków, to niezbędna jest zgoda konserwatora.
Przeważnie na pozytywną decyzję można mieć nadzieję, gdy skraplacz nie będzie oszpecał elewacji, czyli na przykład nie będzie zamontowany na froncie elewacji, tylko od strony podwórza. Wniosek do konserwatora podlega opłacie w wysokości 82 zł. Na wydanie decyzji czeka się miesiąc, a w przypadku spraw skomplikowanych do 2 miesięcy. W takim wypadku z uroków klimatyzacji przyjdzie się cieszyć dopiero latem 2018 roku.
Na tym nie koniec, bo na montaż czegokolwiek na elewacji musi się zgodzić wspólnota lub spółdzielnia mieszkaniowa. Niestety część z nich nie zgadza się na zawieszenie zewnętrznego elementu klimatyzacji typu "split". Trudno też o zgodę na montaż skraplacza na dachu. Najpewniej dlatego często skraplacz stawia się na płycie balkonowej. Za każdym razem, zanim podejmie się decyzję o zakupie urządzenia, należy więc najpierw sprawdzić, czy coś do powiedzenia ma konserwator zabytków oraz spółdzielnia lub wspólnota.
Problemy te nie występują w przypadku urządzeń przenośnych. Można je użytkować w mieszkaniu bez dodatkowych pozwoleń. Nie powinno nam jednak przychodzić do głowy, aby odprowadzać ciepłe powietrze z klimatyzatora do kratki wentylacyjnej - szczególnie jeśli w budynku jest wentylacja grawitacyjna. W takim wypadku ciepłe powietrze trafiałoby do lokali sąsiadów. Może być też problem z korzystaniem z klimatyzatora w trakcie ciszy nocnej.
Bartosz Turek