Już wkrótce 3,5 tysiąca zielonych autobusów wyjedzie na polskie drogi
Autobusy elektryczne w Polsce nie są wielką nowością. Chociażby rodzimy producent Solaris już od kilku lat produkuje takie pojazdy. Podobnie jak reszta jego produkcji, są to autobusy znane, doceniane nie tylko w Europie. W najbliższym czasie pojawi się ok. 3,5 tysiąca autobusów komunikacji miejskiej, nie tylko elektrycznych, ale napędzanych gazem, a być może nawet z zastosowaniem wodoru. Mimo że są one droższe od swoich odpowiedników, które są zasilane olejem napędowym, to istnieją na nie dopłaty - z Unii Europejskiej oraz krajowych funduszy związanych z ekologią.
- Kupowanie takich pojazdów jest opłacalne dla miast. Później, w okresie eksploatacji są one znacznie tańsze. W programie EBUS pokładane są - w przeciwieństwie do samochodów elektrycznych w Polsce - wielkie, ale realne nadzieje - powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes ZDG TOR.
- Bez zachęt finansowych Polaków jeszcze przez długi czas nie będzie stać na zakup aut elektrycznych. Nie ma szans, aby ich liczba wzrosła do 2025 roku do 1 miliona. Należy stawiać na takie formy rozwoju naszej motoryzacji, które będą pomagały walczyć ze smogiem w polskich miastach - gdzie komunikacja indywidualna jest dużym problemem. Konieczne jest zachęcanie do korzystania z transportu zbiorowego. Nawet jeżeli samochód jest na wodór albo elektryczny, nadal zajmuje on miejsce w przestrzeni publicznej i przyczynia się do tworzenia korków. Dobrze, jeżeli nie zanieczyszcza środowiska - ale trzeba pamiętać, że ulice naszych miast nie są z gumy. Oprócz czystej komunikacji indywidualnej, nie można rezygnować ze wsparcia jej zbiorowej formy - ocenił Furgalski.