Karty warte grzechu
Programy rabatowe. Chociaż w zamyśle ich twórców mają pomóc złowić klientów zainteresowanych kartami kredytowymi, niektóre okazują się naprawdę atrakcyjne.
Gdy mBank wprowadzał na rynek kartę Radość Życia, zorganizował wówczas w jednym z warszawskich klubów wielką imprezę. Atrakcją wieczoru był kameralny koncert gwiazdy muzyki rozrywkowej - zespołu Myslovitz. Koszty - niemal 200 tys. zł - stanowiły zaledwie osiemnastą część tego, co wydano dotychczas na promocję karty (nie licząc kampanii prowadzonej na łamach magazynów wydawanych przez Gruner + Jahr Polska, partnera Radości Życia, m.in. "Claudii", "Gali", "Glamour", "Focusa" i "National Geographic").Rozmach i skala kampanii promocyjnej dobitnie pokazują, jak bardzo zmienia się rynek kart płatniczych.
I nie tylko ich - można by dodać. Konsument dawno już znudził się prostymi produktami. Jak samochód, to musi być z bogatym dodatkowym wyposażeniem, jak telefon komórkowy - to tylko z dostępem do internetu i aparatem fotograficznym. Nie inaczej jest w wypadku produktów finansowych, w tym kart kredytowych. Banki mają do dyspozycji cały arsenał wabików, po które chętnie sięgają, by przyciągnąć klienta. Ten czeka zaś na wszelkiego rodzaju promocje i zniżki, nawet gdy ich opłacalność jest czysto iluzoryczna. A cóż dopiero wtedy, gdy płacąc za zakupy, które i tak by zrobił, oszczędza 8 czy 10 procent...
Banki oferują więc na przykład prezenty rzeczowe, lojalnościowe karty co-brandowe pozwalające zbierać punkty zamieniane potem na nagrody lub też programy rabatowe. - Szukamy argumentów, którymi możemy się pochwalić klientowi, czegoś, co będzie wyróżniać kartę na tle konkurencji - przyznaje Ewa Grabarczyk, menedżer ds. rozwoju kart kredytowych BZ WBK. - Rabat jest właśnie takim rozwiązaniem.
Jest namacalny, a klienci to lubią. - O wprowadzeniu do oferty karty Radość Życia zadecydowały jak zwykle oczekiwania naszych klientów, którzy zgłaszali zapotrzebowanie na kartę ze zniżkami - potwierdza Joanna Chlebna, kierująca w mBanku wydziałem kart kredytowych. - Za pomocą produktu stosunkowo łatwo dostępnego, przyjaznego i z pakietem wartości dodanych chcieliśmy się też otworzyć na klientów zewnętrznych, którzy nie korzystali dotychczas z usług mBanku.Jednak Paweł Majtkowski, analityk Expandera, nie pozostawia złudzeń: programy rabatowe są przez klientów rzadko brane pod uwagę na etapie wyboru karty kredytowej.
- To wartość dodana, o której dowiadują się zwykle dopiero wtedy, gdy mają już w portfelach dany plastik - twierdzi i dodaje, że nierzadko klienci nawet nie zdają sobie sprawy z przywilejów, jakie zyskują dzięki posiadanym kartom płatniczym. - Niemniej jest grupa najbardziej świadomych klientów, która postępuje odmiennie i wybiera kartę właśnie ze względu na przypisane jej systemy rabatowe - uzupełnia Majtkowski.
- Zdają sobie doskonale sprawę, że dzięki dobremu programowi mogą oszczędzić miesięcznie od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych. Wśród nich, co zrozumiałe, największym wzięciem cieszą się karty oferujące najszersze i najciekawsze programy rabatowe. I to właśnie te ostatnie karty - jednak tylko na poziomie Visa Classic - wzięliśmy pod lupę wraz z serwisem KartyOnLine.pl.W rankingu "Manager Magazin" oraz KartyOnLine.pl czołowe miejsce zdobyła karta kredytowa Radość Życia mBanku, lecz gdyby zestawienie powstawało kilka tygodni później, najprawdopodobniej zwycięzcą zostałby plastik popularnego Citibanku. - Połączyliśmy krajowy program partnerski z globalnym Citibank World Privileges - tłumaczy Waldemar Jarek, odpowiedzialny w Citibanku za marketing kart kredytowych.
- W efekcie liczba punktów, w których płacąc kartami Citibanku klient uzyskuje rabaty, wzrosła do 40 tys. na całym świecie.Trzeba przyznać, że konkurentom trudno przebić tę ofertę.Analizując nasz ranking, warto pamiętać, że karta kredytowa to produkt bardzo zindywidualizowany. To, co jest ważne dla jednego klienta, dla innego może mieć małe znaczenie. Dlatego przyjęte przez nas kryteria oceny i przypisane im wagi nie są uniwersalne.
Sprowadźmy rzecz do konkretów. Jeśli dla kogoś najważniejsze jest bezpieczeństwo, powinien przyjrzeć się kartom wydawanym przez Citibank, które mają rozszerzony program ochronny, czy BZ WBK, którego karty wyposażone są w chip. I nawet jeżeli ktoś przywiązuje największą wagę do rabatów i ich wysokości, to wcale nie musi oznaczać automatycznie, że najlepszą ofertą będzie dla niego zwycięska karta mBanku. Dla fana motoryzacji bowiem to propozycja mało atrakcyjna, ponieważ nie daje żadnych zniżek przy zakupie czy ubezpieczeniu auta. I nic dziwnego - Radość Życia powstała raczej z myślą o kobietach, o czym świadczy chociażby profil partnera tej karty - wydawnictwa G+J (m.in. "Claudia", "Gala" i "Glamour").
Ale już na przykład karty Citibanku pozwalają obniżyć ubezpieczenie auta (w Link4), a także taniej kupić części i akcesoria samochodowe.Wysokość rabatu zależy od oceny atrakcyjności programu przez sklep czy punkt usługowy. - Każdorazowo staramy się wynegocjować jak najwyższe rabaty, lecz zawsze była to decyzja partnera, uwzględniająca poziom opłacalności - wyjaśnia Joanna Chlebna.Jedno jest pewne: warto na bieżąco stale obserwować zarówno promocje, jak i zniżki, dlatego że nie wszyscy sprzedawcy o nich komunikują.
- Dwa razy do roku wysyłamy klientom pełną informację o programie rabatowym, ale najlepiej co jakiś czas odwiedzać stronę internetową banku, na której są najbardziej aktualne dane - radzi Waldemar Jarek.Z kolei ktoś, dla kogo liczy się przede wszystkim koszt użytkowania karty, powinien wiedzieć, że banki nagradzają klientów uciekających do konkurencji. Na przykład PKO BP kusi rekordowo niskim oprocentowaniem karty kredytowej (9,9 proc.) tych, którzy przenoszą kartę z innego banku. Raiffeisen przebija tę ofertę. Przez pół roku oprocentowanie wynosi 0 procent.Programy rabatowe w kartach kredytowych są urozmaiceniem proponowanych usług bankowych, a przy tym dają użytkownikom realną korzyść. Na agresywnym rynku może być to wyróżnik, który przekona klienta do wyboru oferty danej instytucji.
Marcin Krasoń