KE przyjrzy się nadwyżce handlowej Niemiec
Komisja Europejska zbada, czy nadwyżka rachunku obrotów bieżących Niemiec nie zakłóca równowagi gospodarczej w całej UE - poinformował w środę szef KE Jose Barroso.
Według danych KE od 2007 r. Niemcy, największa gospodarka UE, utrzymują nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących powyżej progu 6 proc. PKB. (w 2012 było to 7 proc.), dlatego znalazły się pod lupą Komisji.
- Wysoka nadwyżka (na rachunku bieżącym) niekoniecznie oznacza, że gospodarka jest w stanie nierównowagi. Ale musimy to przeanalizować i dowiedzieć się, jak wysoka nadwyżka Niemiec wpływa na całą gospodarkę UE - powiedział Barroso, prezentując przyjęte przez KE raporty o wzroście gospodarczym, sytuacji na rynku pracy oraz o potencjalnych ryzykach dla gospodarek 28 państw Unii.
Podkreślił, że celem KE nie jest krytykowanie Niemiec za to, że produkty tego kraju są konkurencyjne na globalnym rynku. - Konkurencyjność Niemiec jest raczej wielkim atutem dla Unii (...) Chcielibyśmy mieć więcej takich krajów w Unii - dodał.
W środę KE rozpoczęła tzw. pogłębioną analizę sytuacji gospodarczej 16 krajów UE, aby sprawdzić, czy ich gospodarki są w stanie nierównowagi, co może niekorzystnie odbić się na całej Unii. Działania te mają być mechanizmem wczesnego ostrzegania o zagrożeniach dla gospodarki unijnej. Opracowując raport Komisja bierze pod uwagę tzw. scoreboard, czyli 11 wskaźników makroekonomicznych, m.in. rachunek obrotów bieżących, jednostkowe koszty pracy, ceny na rynku nieruchomości, zadłużenie sektora prywatnego i publicznego oraz bezrobocie.
Poza Niemcami pod lupą Komisji znalazły się w środę: Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Luksemburg, Malta, Słowenia, Szwecja, Węgry, Wielka Brytania i Włochy.
Wyniki pogłębionych analiz znane będą wiosną. Komisja może wówczas wydać zalecenia dla państw, które będą w stanie nierównowagi makroekonomicznej. Za niewdrażanie zaleceń grożą sankcje nawet w wys. 0,1 proc. PKB.
Największe zainteresowanie wzbudziła decyzja dotycząca Niemiec, które od dawna krytykowane są przez niektóre kraje UE, głównie Francję i Belgię, za nadwyżkę w bilansie handlowym i względnie słaby popyt wewnętrzny, a nawet "dumping płacowy". Do grona krytyków dołączyły również USA. Amerykański Departament Skarbu ocenił pod koniec października, że "anemiczny wzrost popytu wewnętrznego" i uzależnienie od eksportu utrudniają innym krajom Eurolandu wyjście z kryzysu gospodarczego. Niemcy odrzucają krytykę, uznając swoją nadwyżkę eksportową raczej za dowód siły gospodarczej.
Zdaniem Barroso zasadne jest pytanie, "czy Niemcy, centrala siły gospodarczej UE, mogą zrobić coś więcej, aby pomóc w zapewnieniu równowagi europejskiej gospodarki". - Dlatego zalecamy od kilku lat, by Niemcy wspierały popyt wewnętrzny i inwestycje, na przykład poprzez otwarcie swojego sektora usług - powiedział.
Unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn wskazał, że utrzymująca się wysoka nadwyżka rachunku obrotów bieżących w Niemczech "oznacza również, że Niemcy ciągle lokują dużą część swoich oszczędności za granicą". Według KE, poziom oszczędności w Niemczech jest wyższy niż inwestycji w gospodarkę.
- Należy zapytać, czy to korzystne także z niemieckiej perspektywy - powiedział Rehn. - Sami Niemcy dyskutują o tym, czy wystarczająco dużo inwestują we własnym kraju". Komisarz przypomniał, że KE zaleciła Niemcom pobudzanie popytu wewnętrznego (w tym poprzez wzrost płac) oraz inwestycji prywatnych i publicznych.
KE oceniła w środę w swoim raporcie, że gospodarka UE osiągnęła "punkt zwrotny" i wychodzi z kryzysu, a wdrażanie trudnych reform i oszczędności zaczyna przynosić oczekiwane efekty. Deficyt w UE zmniejszył się o połowę od 2009 r., kiedy to osiągnął rekordowy poziom 7 proc. PKB. Zadłużenie nadal jest wysokie i w 2014 r. osiągnie 90 proc. PKB. Komisja odnotowuje pewien postęp, jeśli chodzi o reformę rynku pracy w krajach UE, ale bezrobocie - choć przestaje rosnąć - ciągle w wielu krajach jest bardzo wysokie, szczególnie wśród młodzieży. - Pogłębiają się też różnice między krajami UE, szczególnie w strefie euro, jeśli chodzi o sytuację socjalną i na rynku pracy - powiedział komisarz UE ds. zatrudnienia Laszlo Andor.