Kiedy budżet rodzinny przypomina budżet państwa
Lodówka na raty bez wizyty w banku, potem karta kredytowa w ramach promocji dla stałych klientów. W rodzinnym budżecie musi się znaleźć miejsce na raty za lodówkę, spłatę karty i wcześniej zaciągnięte pożyczki na święta, wakacje i inne przyjemności.
A co robi klient, kiedy budżet rodzinny zaczyna przypominać budżet państwa? Wybiera spośród sterty rachunków te, które może zapłacić, a pozostałe odkłada na potem. Długi rosną, w Biurze Informacji Kredytowej pojawiają się pierwsze notatki o zaległościach i szybko okazuje się, że na kolejne pożyczki w bankach nie można już liczyć. Gdyby nie ostrzeżenie w BIK o zaległościach, wiele osób mogłoby jeszcze starać się o konsolidację zadłużenia. Zwykle jednak pętla zadłużenia zaciska się zbyt szybko, nie pozostawiając dłużnikowi czasu na reakcję. Takich klientów banki już nie lubią, ale lubią ich firmy, które Biuro Informacji Kredytowej wykorzystują jak własną reklamę.
Łatwe pieniądze
W porannej pogoni za tramwajem na mojej drodze staje dziewczyna i wręcza ulotkę - Pożyczka Mandarynka. Pomarańczowa karteczka nic konkretnego nie mówi, poza tym, że mogę wziąć pożyczkę. Kilka przecznic dalej dostaję następną ulotkę, czarno-białą. I też pożyczka, bez BIK! I również żadnych danych, tylko 0 801- Mogę pożyczyć nawet 5 tysięcy, co ja mówię! 7 tysięcy złotych i to bez względu na moją kondycję finansową i historię kredytową przechowywaną w Biurze Informacji Kredytowej. Podobne ulotki znajduję w osiedlowym sklepie spożywczym, hipermarkecie, na słupach ogłoszeniowych, a nawet poprzypinane pineskami do drzew.
Wyłącznie dla klientów
Telefon w firmie Profireal odbiera pani Anita (upiera się, że jej nazwisko do niczego mi się nie przyda), pracownik firmy, która według zapewnień pani (również bezimiennej) pracującej na infolinii 0 801- z bezbarwnej ulotki, miała być osobą odpowiedzialną za kontakty z mediami. Pani Anita jest zdziwiona, a nawet zła, że zawracam jej głowę, bo "to nie jest telefon dla pismaków tylko dla klientów firmy". Tym bardziej chcę rozmawiać, dodzwoniłam się dopiero po kilku dniach ciągłych prób. Pani Anita twierdzi jednak, że oferta to tajemnica, dostępna wyłącznie dla osób, które wyrażą zainteresowanie pożyczką w Profirealu. Wyrażam zainteresowanie?
- Oprocentowanie jest ustalane indywidualnie - wyjaśnia pracownica Profirealu.
- Kwota pożyczki i oprocentowanie zostanie ustalone dopiero po złożeniu odpowiednich dokumentów i uiszczeniu koniecznych do rozpatrzenia wniosku opłat. Dla ułatwienia nasz doradca odwiedzi panią w domu - dodaje z dobrze wyćwiczoną uprzejmością.
Mam więcej pytań, ale mój czas się skończył i pani Anita odkłada słuchawkę. Nie wiem na podstawie czego zostanie ustalone oprocentowanie, ani nawet w jakich granicach może się znajdować. Nie wiem, ile dokładnie wynosi opłata (kilkaset złotych), którą muszę wnieść, żeby ktoś zechciał pochylić się nad moim wnioskiem. Nie wiem, jak Profireal wyobraża sobie egzekucję należności. Te informacje są zastrzeżone wyłącznie dla klientów firmy.
Jak czeski film
Profireal ma siedzibę na Słowacji, polski oddział mieści się w Bielsku-Białej. Wszelkie informacje na temat działalności firmy w Polsce i władz spółki są objęte tajemnicą. Pani Anita dzielnie strzeże numerów telefonów do sekretariatu i proponuje w końcu adres mejlowy, "bo jak sobie pani napisze mejla, to może ktoś odpowie".
Negocjuję dalej, aż kobieta podaje nie tylko adres mejlowy, ale i telefon do pani Bożenki z sekretariatu, uprzednio ściszając głos. Robi przecież straszną rzecz, naraża firmę na atak z zewnątrz i może przez to stracić pracę, a w Bielsku-Białej o nową będzie bardzo trudno.
Telefon milczy. Pod wskazanym adresem wysyłam prośbę o kontakt i przesłanie podstawowych danych o firmie - jej pochodzenia, siedziby, władz i zakresu działalności oraz oferty kierowanej do klientów. Jest 23 lutego. Mijają dwa tygodnie, a w mojej skrzynce pocztowej dalej nie ma odpowiedzi. Telefon w Profireal nie odpowiada. Firma zapadła się pod ziemię.
Profireal Polska jest częścią Profireal Group, do której należy również Profireal a. s. - spółka matka funkcjonująca od 12 lat w Czechach i Profireal Slovakia działająca na Słowacji od 6 lat. Na stronach internetowych czeskiej spółki znajduję obiecującą zakładkę: dane makroekonomiczne, a w niej liczbę ludności w Polsce, powierzchnię kraju, 3 największe miasta i kilka innych równie nieprzydatnych do weryfikacji firmy danych.
Post na forum
"Przeglądając forum gazety natknęliśmy się na potencjalnych klientów pragnących zaciągnąć pożyczkę na dowolny cel mających wpisy w BIK" czytam na forum poświęconym lokalnym problemom niewielkiej miejscowości położonej na północy Polski. "Jest instytucja umożliwiająca wypłaty kredytów, na podstawie regularnych wpłat rachunków za używane media, np. telefon, czynsz itp. (?).
W związku z tym wysyłamy krótkie info o istniejącej takiej możliwości. Zastrzegamy jednakże od razu, iż nie jest to żaden system argentyński ani tym bardziej Provident czy też Profireal. Oprocentowanie jest na poziomie bankowym (?)" - pisze Dariusz Sekuła, jak się później okaże, przedstawiciel Małopolskiej Agencji Finansowej (MAF).
Aby poznać kredytodawcę i warunki kredytowania muszę wysłać mejl i poczekać. Wysyłam, podając się za bezrobotną, z zapaskudzonym BIK-iem. Sekuła odpowiada jeszcze tego samego dnia. W liście czytam, że proces starania się o pożyczkę składa się z siedmiu etapów. Pierwszy z nich to przedstawienie produktu, "a mianowicie konkretne uściślenie rodzaju kredytu" - pisze Dariusz Sekuła. Firma proponuje pożyczki gotówkowe, samochodowe i hipoteczne.
To nie Argentyna?
Starając się o pożyczkę w MAF muszę najpierw wypełnić "kartę programową", czyli "zgłoszenie do kredytu", które nie jest jeszcze wnioskiem kredytowym. Teraz dopiero firma skontaktuje mnie z doradcą (za pomocą SMS-a) i poinformuje o maksymalnej możliwej kwocie pożyczki. "Kwota, jaka zostanie przyznana jest od analityków ryzyka kredytowego i tego, w jakiej wysokości będzie nikt nie wie" - pisze Sekuła.
Decyzję kredytową również dostanę SMS-em i będzie ona wiążąca. I tu niespodzianka, decyzję otrzymam gratis, nie muszę nic wpłacać. Mogę zatem przystąpić do wypełnienia wniosku kredytowego i zapłacić kaucję rejestracyjną w kwocie 750 zł. Niezbędnym warunkiem do uzyskania pożyczki w MAF jest zamieszkiwanie pod wskazanym we wniosku adresem przez co najmniej 6 miesięcy i przedstawienie rachunków za 2 media (np. wodę, gaz, energię elektryczną) wystawione niekoniecznie na moje nazwisko. Musi zgadzać się adres, to wszystko.
Dariusz Sekuła zapewnia mnie, że MAF zwróci mi opłatę rejestracyjną, jeśli zrezygnuję z pożyczki, bez względu na stopień zaawansowania prac.
Małopolska Agencja Finansowa proponuje mi pożyczkę w maksymalnej wysokości 15 tys. złotych, 80 proc. wartości nieruchomości lub samochodu. Pożyczka ma mnie kosztować 12 proc. rocznie, a spłacać ją mogę nawet przez sześć lat. "Wszystko jest gwarantowane umowami cywilnoprawnymi. W związku z bardzo dużą ilością pytań, e-maili, wniosków, oraz faktem niewyrabiania się w czasie, proszę o zwrotnego e-maila tylko i wyłącznie w przypadku zainteresowania dalszymi krokami" - czytam w mejlu od Dariusza Sekuły.
W anielskim stylu
Angielska firma Provident działa w Polsce od kilkunastu lat, a w Europie od 125. W ulotkach reklamowych i na stronie WWW zachwala swoje pożyczki jako szybkie, tanie i łatwe do spłaty. Problem w tym, że polskie realia różnią się od angielskich.
Polski pracownik dostaje wypłatę raz w miesiącu, a angielski raz w tygodniu, dlatego nad Wisłą system cotygodniowych rat nie ma żadnej, poza marketingową, wartości. Rata tygodniowa jest oczywiście mniejsza niż miesięczna, dlatego na pierwszy rzut oka pożyczka może wydawać się tania, co jest złudne po obliczeniu wszystkich kosztów.
Firma bardzo aktywnie działała przeciwko uchwaleniu ustawy antylichwiarskiej. W jej interesie wystąpił do polskich władz nawet ambasador Wielkiej Brytanii Charles Crawford, który twierdził, że ustalenie dopuszczalnego poziomu odsetek jest bardzo niekorzystne dla rynku.
W ubiegłym roku Provident powołał do życia dwie spółki: Rapidę, reklamowaną jako nowy sposób pożyczania pieniędzy i Mandarynkę, której hasłem jest "Pożyczka na każdy dzień" i "Pożyczam, bo lubię". Pytanie brzmi, kto lubi? Klient Mandarynki, czy Mandarynka? Sądząc po ofercie, pożyczanie w Mandarynce można lubić tylko za pierwszym razem, a i to nie do końca.
Provident i jego dzieci
Wszystkie trzy firmy charakteryzuje niezwykła lekkość podejmowania pozytywnych decyzji kredytowych i manipulowania informacjami o produktach. Provident ma w ofercie pożyczkę wypłacaną, a właściwie spłacaną na dwa sposoby. Każdy z nich zakłada niewielką cotygodniową ratę spłacaną bądź to do rąk przedstawiciela firmy (dla wygody klienta), bądź przelewem z rachunku. Ta druga opcja jest tańsza. Nieznacznie.
Zaciągając w Providencie pożyczkę w wysokości tysiąca złotych na rok, klient spłaca co tydzień ratę gotówkową w wysokości 34 złotych, co oznacza, że w efekcie odda spółce 1768 złotych. Dużo. Jednak nie oprocentowanie stanowi największy koszt pożyczki. Za 1 tys. pożyczonych pieniędzy Provident pobierze 123,42 złotych odsetek, 120 złotych opłaty za ubezpieczenie i 56 złotych opłaty przygotowawczej. To tylko część kosztów związanych z pożyczką, ponieważ udogodnienie polegające na wizytach przedstawiciela firmy w domu klienta kosztuje rocznie aż 468,58 złotych (kwota zależy od okresu spłaty i wysokości pożyczki).
Według Providenta Roczna Rzeczywista Stopa Oprocentowania (RRSO) takiej pożyczki wynosi 71,43 proc.
W Providencie można pożyczyć od 500 do 3000 złotych na 6 do 24 miesięcy (od 26 do 104 tygodni). Rapida i Mandarynka wypadają zatem przy Providencie jak elitarne firmy, ponieważ minimalne kwoty są znacznie wyższe - odpowiednio 1500 i 3000 złotych, a i koszty niższe. Jednocześnie na stronach Rapidy i Mandarynki nie ma tak szczegółowych informacji o kosztach pożyczek, jak na stronie Providenta, ponieważ kalkulatory podają jedynie wysokość raty. Za 1500 złotych pożyczonych na rok w Rapidzie na warunkach promocyjnych (9,75 proc.) trzeba zapłacić w sumie 159,24 złotych. Mandarynka natomiast za 3000 złotych (również na rok) zainkasuje 356,48 złotych. Wysokość oprocentowania pożyczki w Mandarynce jest owiana tajemnicą.
Winna historia
W pogoni za klientem banki udzielają coraz więcej kredytów. Śledząc wyniki finansowe banków można odnieść wrażenie, że społeczeństwo polskie ma nieograniczone możliwości kredytowe. Poniekąd tak, bo klienci, którzy sumiennie spłacają raty nie mają problemów z zaciągnięciem kolejnej pożyczki, historię kredytową wciąż traktując jak wroga.
W krajach, gdzie o historię kredytową zaczyna się dbać już we wczesnych latach młodzieńczych, ma ona zupełnie inny wymiar. Dobra historia kredytowa do świetna karta przetargowa w negocjacjach ceny za wynajmowane mieszkania, czy negocjacjach kredytów hipotecznych. W Polsce natomiast wciąż jest postrzegana - zarówno przez banki, jak i samych klientów - jak bilet do gotówki.
Małgorzata Alicja Dudek