Kiedy koniec podwyżek stóp procentowych? Prezes NBP tłumaczy

- Działania RPP dadzą efekt, ale nie od razu - stwierdził w czwartek prezes NBP Adam Glapiński. Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła główną stopę procentową o 1 pkt proc. do 4,50 proc. - poziomu niewidzianego w Polsce od 2012 r. Glapiński dodał, że gdyby nie wpływ wojny Rosji z Ukrainą inflacja wynosiłaby 6-7 proc. - W czerwcu powinien być pik inflacji. (...) Stopy mają to do siebie, że raz idą w górę, raz w dół. (...) Jeśli sytuacja będzie zgodna z trendami to można przewidywać, że w końcu 2023 roku stopy będą się już zmniejszać - dodał.


RPP podniosła w środę 7. raz z rzędu stopy procentowe. Wczoraj o 1 pkt proc. - Działania te przyniosą oczekiwany rezultat choć nie od razu. Oddziaływanie polityki pieniężnej zajmuje zazwyczaj kilka kwartałów, najczęściej pięć - powiedział w czwartek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Glapiński pytany o spadek koniunktury w wyniku podwyżek stóp proc., powiedział, że "na razie główna stopa NBP wynosi 4,50 proc. - to nie jest wysoka stopa". - Można przewidywać, że w końcu 2023 r. stopy będą już zmniejszać się. Banki udzielając kredytów hipotecznych przy niskich stopach były zobowiązane każdego kredytobiorcę zbadać pod względem możliwości finansowych, możliwości spłacania kredytów. Ta stopa nie powinna nikogo zaskoczyć - powiedział prezes Glapiński i podkreślił, że NBP śledzi sytuację kredytobiorców. - Kontaktujemy się z KNF, w tej chwili żadnego niepokojącego wzrostu kredytów zagrożonych nie obserwujemy - dodał.

Reklama

Z kolei pytany o to czy podniesienie stóp proc. do 4,50 proc. wpłynie na ograniczenie udzielanych kredytów, stwierdził, że banki testują już poziom stóp NBP 6-7 proc. (przy udzielaniu kredytów - red.) - Te kredyty w tej chwili zostały zastopowane. Taki jest cel tego działania, by zdusić ilość pieniądza jaki wchodzi na rynek - mówił Glapiński.

Jaki jest bezpieczny poziom dla stopy referencyjnej? - Nie stawiamy sobie takiego pytania, reagujemy na bieżąco na sytuację. Jakiś czas temu mówiłem, że poziom 4,5-5 proc. nie będzie szkodliwy dla gospodarki. Wszystko się zmienia. Cykl może się wcześniej skończyć, może trwać dłużej. Na razie inflacja jest wysoka i ma tendencje do wzrostu: w czerwcu powinien być pik i potem powolny spadek - powiedział przewodniczący RPP i podkreślił, że żadnych pułapów dla stóp proc. RPP sobie nie wyznacza.

Przypomniał też, że inflacja jest silnie podbita w górę przez wojnę na Wschodzie. - O kilka punktów - dodał Glapiński.

Zwrócił również po raz kolejny uwagę, że inflacja rośnie nie tylko w Polsce, ale globalnie. - W części krajów unijnych inflacja jest jeszcze wyższa, na Litwie czy w Estonii blisko 15 proc., w Holandii inflacja skoczyła do 11,9 proc., w Belgii do 9,3 proc., na Słowacji do 9,5 proc. W ośmiu krajach unijnych inflacja jest wyższa niż w Polsce. Zwrócę uwagę na Czechy. W Czechach stopy zaczęły być podnoszone o wiele wcześniej a inflację mają wyższą. W Polsce początek cyklu podnoszenia stóp nastąpił w najbardziej właściwym momencie - powiedział Glapiński.

Droższy kredyt przez RPP? "Ktoś musi być skąpcem"

Prezes NBP na pytanie o sens tak luźnej polityki fiskalnej dzisiaj, przy coraz większych kosztach kredytów i zacieśnianiu polityki pieniężnej, zauważył, że "mamy klasyczną policy mix w Polsce".

- To jest czas wojny, zwiększonych wydatków, napływ uchodźców. A my nie dostaliśmy z UE ani euro. Sami to musimy opłacić. Czy Polska da radę to zrobić? Da, jesteśmy potężną, dużą gospodarką, zrównoważoną. Damy radę, wytrzymamy ten ciężar, jeśli się nam pozwoli i nie będzie przeszkadzać. Są trzy kraje, które udzielają wielkiej pomocy: USA, Wielka Brytania i Polska - zauważył Glapiński. Jak dodał, policy mix polega na tym, że rząd będzie musiał ponosić ogromne wydatki teraz. - Czekają nas duże wydatki. Odpowiednio do tego polityka pieniężna musi być zacieśniająca, zabezpieczać przed tym, żeby ten strumień wypływający, niezbędny, nie doprowadził do utraty kontroli nad inflacją. To jest klasyczna polityka, klasyczny policy mix - dodał.

- Polityka fiskalna powinna być hojna (w czasie wojny - red.) i do tego polityka NBP powinna być ciasna, żeby nie dopuścić do niekontrolowanego wzrostu inflacji - stwierdził Glapiński.

- Ktoś musi być skąpcem, który zacieśnia i ogranicza - dodał.

Glapiński poinformował, że "regularnie spotyka się z premierem, ministrami". - Mniej więcej raz na tydzień się informujemy. Decyzje nie mogą być nieskoordynowane - powiedział prezes NBP.

"Niech Unia nam nie przeszkadza"

Glapiński odniósł się także do tego, że konsumenci w Europie cierpią z powodu wzrostu cen surowców energetycznych.

- Nikt nie przewidział takiej wojny na Ukrainie, okrucieństw jak podczas II wojny światowej. Współpraca NBP z rządem jest najlepsza jaka może być. Potrzebne nam są duże środki z UE na uchodźców. Jak nie pomogą damy sobie radę, ale to będzie historyczna niewłaściwość. Potrzebne nam jest też by UE z definicji deficytu wyłączyła wydatki na obronność. Bronimy granicy UE, zapewniamy bezpieczeństwo i mamy płacić później jakieś kary z tytułu deficytu... Nie przeszkadzać nam, tylko tyle, finansowo damy sobie radę - apelował Glapiński.

Skoro sankcje na Rosję nie przynoszą skutków, co należałoby jeszcze zrobić? - został zapytany prezes NBP. - Wyłączyć banki, które obsługują płatności za ropę i gaz z systemu SWIFT. A po drugie zaprzestać importu gazu z Rosji - dwie rzeczy zmieniłyby sytuację - odpowiadał Glapiński na pytanie.

Wiele banków centralnych podnosi stopy

Glapiński wskazał także, że wiele banków centralnych na świecie podnosi stopy proc. - W Czechach stopa proc. sięga już 5 proc., na Węgrzech przekracza 6 proc. Na podwyżki decydują się też Rezerwa Federalna, która zmierza w kierunku zacieśniania polityki pieniężnej - dodał. W Polsce inflacja wyniosła w marcu 10,9 proc. Głównym powodem jest wojna na terytorium Ukrainy.

- Przyczyniła się ona do wzrostu cen surowców energetycznych. Od momentu ataku ceny gazu wzrosły niemal o połowę, a ceny ropy o ponad 10 proc. W efekcie ceny paliw w skali miesiąca wzrosły o 28 proc. w Polsce. Bez żadnych przyczyn wewnętrznych, bez udziału naszej polityki czy rządu, to przyszło z zewnątrz. Mamy wyraźny wzrost cen surowców rolnych - wyjaśnił prezes NBP.

- Nie jesteśmy w stanie precyzyjnie ocenić o ile czynniki geopolityczne podwyższyły inflację - zauważył prezes NBP. - Trudno to dokładnie wyliczyć. Ten wpływ może sięgać nawet 4-5 pkt proc. - podkreślił.

Jak się wyraził, gdyby nie te czynniki: "dynamika cen mogłaby się kształtować na poziomie 6-7 proc.".

Prezes NBP zauważył, że "ograniczone zostają istotnie (przez inflację) dochody realne gospodarstw domowych".

Fed może wspomóc NBP, ale nie ma takiej potrzeby

- Gospodarka musi się rozwijać przy znacznie wyższych kosztach podstawowych surowców i energii. Po deprecjacji złotego w ostatnich tygodniach kurs złotego umacnia się, zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Przyczyniła się do tego poprawa na rynkach finansowych a także działania NBP, w tym kontynuowanie podwyżek stóp proc. i wcześniejsze interwencje walutowe - wspiera także złotego - dodał - uruchomienie linii swapowej z EBC - mówił prezes NBP.

- Odbyłem rozmowę z prezesem Fed Powellem i oni też w każdej sytuacji są gotowi do wsparcia - poinformował Glapiński. Rezerwy walutowe Polski to 160 mld dol. - Są potężne - podkreślił szef NBP.

- Polska gospodarka ma bardzo silne fundamenty. Mamy tę sytuację, że nie jesteśmy niewolnikiem dostaw energetycznych (z Rosji). Ponadto polska gospodarka ma bardzo dużą odporność na szoki. Dowiedliśmy tego w 2009 r. a także po wybuchu pandemii Covid-19 - powiedział Glapiński i dodał, że to pozwala z optymizmem patrzeć na gospodarkę w przyszłości.

- Wzrost PKB w I kw. to jest ok. 7 proc. Rosło zatrudnienie, wyraźny wzrost wynagrodzeń. Praktycznie nie istnieje bezrobocie. Możliwości zatrudnienia są o wiele większe. Rosnąca liczba Ukraińców w Polsce będzie pozytywnym impulsem dla polskiego rynku pracy - zauważył Glapiński.

Napływ uchodźców, zdaniem szefa NBP, będzie także zwiększać popyt konsumpcyjny.

- Mamy kilka czynników, które będą negatywny wpływ wojny na Ukrainie ograniczać, chociaż wzrost gospodarczy niewątpliwie ucierpi. Nadal uważamy, że utrzymany zostanie solidny wzrost mimo silnego szoku podażowego, co spowoduje obniżenie koniunktury w krajach sąsiadujących - to ma dla nas ogromne znaczenie - wyjaśnił szef NBP.

Zbyt wysoka inflacja, RPP zdeterminowana. "Nie dopuścimy do wyrwania się inflacji spod kontroli"

Jak dodał Glapiński: nadal występuje silne ryzyko utrzymywania się inflacji poza celem NBP w horyzoncie 2 lat. Dobra koniunktura daje RPP "pełne uzasadnienie do tego, żeby biorąc pod uwagę dwucyfrowy wzrost cen, którego nie obserwowaliśmy w Polsce od ponad 20 lat, dokonać takiej reakcji jaka wczoraj miała miejsce".

Pomimo tego, że wzrost inflacji wynika z szoków zewnętrznych, to może przełożyć się na utrwalenie inflacji. - Uporczywość i wysokość inflacji, wojna i wreszcie - można łatwo przewidzieć że polityka fiskalna będzie musiała być luźna. Państwo musi ponieść cały szereg wielkich obciążeń, chociażby z przepływu 2 mln uchodźców, to są duże wydatki. Będą temu towarzyszyć inne - w perspektywie zbrojeniowe. Koniunktura jest mocna. Podejmując decyzje o podwyżce stóp proc. nie ryzykujemy, że zejdziemy do poziomu stagnacji - kontynuował, wyjaśniając co spowodowało, że wczoraj RPP podniosła stopy proc. o 1 pkt proc.

- To nie jest decyzja przyśpieszająca, aby szybciej ten wzrost stóp zakończyć. Zareagowaliśmy na napływające dane, to nie przesądza o tym w żaden sposób, że dalszych reakcji nie będzie - mówił Glapiński.

- Musimy nałożyć kaganiec, cugle, inflacji - dodał.

- RPP jest w pełni zdeterminowana żeby okiełznać inflację, żeby nie dopuścić by się rozlewała po całej gospodarce. Działamy zdecydowanie. Inflacja jest za wysoka. Inflacja zawsze się wiąże z wojną - to jest naturalny, pojawiający się skutek wojny. Rosnące wydatki i inflacja - dwa fatalne zjawiska. Wzrost PKB jest dobry, utrzyma się on, dlatego możemy zdecydowanie dusić inflację. Pomaga nam w tym rząd wydłużając działanie tarcz antyinflacyjnych - podkreślił szef NBP. - Inflacja dwucyfrowa - mówił Glapiński - utrzymująca się długo uderza we wzrost gospodarczy, utrudnia proces inwestycyjny, następuje demotywacja w każdym obszarze życia gospodarczego, chaos - dodał.

Kiedy podwyżki się zakończą?

- Tak jak dotychczas będziemy śledzili dane i dostosowali działania. Nie jestem w stanie powiedzieć, co zrobimy za miesiąc. Nie wiem, co się będzie działo z wojną, z surowcami. Nikt tego nie wie, to jest dynamiczna bardzo sytuacja. Ale sytuacja nad którą panujemy. Mamy gospodarkę w stanie równowagi - mówił Glapiński wyprzedzając pytania dziennikarzy.

Jak dodał: to nie są szczególne dylematy dla RPP. - Koń jaki jest każdy widzi. Rada miała przed sobą takie dane, które spowodowały decyzję o podwyżce o 100 pkt bazowych. Dusimy tę inflację w perspektywie, powtarzam, pięciu kwartałów - przypomniał Glapiński.

WIBOR rośnie szybciej niż stopy NBP

Sytuacja dla kredytobiorców robi się mało przyjemna. Kolejne podwyżki stóp proc. i rosnąca jeszcze mocniej stawka WIBOR powodują, że raty kredytów mieszkaniowych wzrosły przynajmniej o kilkaset złotych.

Dla przykładu rata kredytu hipotecznego na 300 tys. zł zaciągniętego na 30 lat za chwilę będzie o blisko 70 proc. wyższa niż w październiku 2021 r.

Jeśli oprocentowanie jest oparte o WIBOR 3M, to rata początkowo wynosiła 1 283 zł, po 3 miesiącach wzrosła do 1 687 zł, a po kwietniowej aktualizacji wyniesie około 2 130 zł. Jeśli taki kredyt miał oprocentowanie oparte o WIBOR 6M, to rata wzrośnie dopiero po raz pierwszy - z 1 296 zł od razu do około 2180 zł.

Zaskakująca w swej skali podwyżka stóp procentowych o 1 pkt proc., dokonana w środę przez RPP, oznacza oczywiście wzrost rat kredytowych, ale - co podkreślić należy - rynkowa stopa nie czekała na decyzję RPP i rosła dużo szybciej niż oficjalna. A to jeszcze nie koniec wzrostów. Notowania kontraktów terminowych sugerują, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy WIBOR 3M może wynieść 6,25 proc., a WIBOR 6M aż 6,5 proc. Inwestorzy wyceniają kolejne podwyżki stóp proc. przez RPP.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

RPP podwyższa stopy proc. w reakcji na rosnącą inflację i by nie dopuścić do utrwalenia się wysokich cen w gospodarce. W marcu inflacja wyniosła 10,9 proc. w ujęciu rocznym i ponad 3 proc. w ujęciu miesięcznym.

Warto przypomnieć, że cel inflacyjny NBP wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnym odchyleniem w górę lub w dół o 1 pkt proc.

- Rada oceniła, że utrzymuje się ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej - napisano w komunikacie po posiedzeniu RPP. - Podwyższenie stóp procentowych NBP będzie także oddziaływać w kierunku ograniczenia oczekiwań inflacyjnych - dodano.

Jak mocno wzrosną jeszcze stopy procentowe? - możliwe, że więcej w tym temacie będzie wiadomo po dzisiejszej konferencji prezesa NBP.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »