Kiedy kredyt hamuje wzrost PKB? Naukowcy to policzyli

Światowa gospodarka może mieć poważny kłopot spowodowany zadłużeniem gospodarstw domowych powstałym w czasie, kiedy stopy procentowe były niskie. Wzrost nowych kredytów w okresie boomu pobudza gospodarkę. Ale wzrost obsługi zobowiązań zaciągniętych w boomie osłabia gospodarkę w kolejnych latach dużo bardziej - ustalili naukowcy.

Politycy uwielbiają, kiedy ludzie się zadłużają. Bo - dzięki pożyczonym pieniądzom - żyje im się lepiej. Rośnie konsumpcja na kredyt, szybciej rośnie PKB. A kiedy przychodzi boom kredytowy, gospodarka zachowuje się jak sprinter, który dostał zastrzyk świeżej krwi. I o to chodzi.   

Siły sprintera wyczerpują się szybko gdy boom mija, a jego organizm mocno słabnie, kiedy pożyczone pieniądze trzeba spłacać. A jeśli w dodatku stopy procentowe rosną - jak obecnie niemal wszędzie na świecie - rosną koszty kredytu, odsetki, wskaźnik zadłużenia do dochodu. Trzeba płacić coraz wyższe raty i mniej pieniędzy zostaje w kieszeni. To powoduje, że konsumpcja się kurczy, a to ma dla gospodarki niedobre konsekwencje. Naukowcy zadali sobie pytanie - jak te konsekwencje zmierzyć.  

Jak policzyć gospodarcze skutki kredytu

Mathias Drehmann z Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) w Bazylei, Mikael Juselius z Banku Finlandii i Anton Korinek, profesor na Uniwersytecie Wirginii i pracownik naukowy w National Bureau of Economic Research USA w artykule “Navigating the long shadow of high household debt" ("Długi cień długów gospodarstw domowych") opublikowanym na stronach Brookings Institutions dokonali dokładnych wyliczeń jak długoterminowe kredyty pomagają gospodarce w czasie boomu, a jak jej szkodzą, kiedy długi trzeba spłacać.

Reklama

Sprawa jest ważna, bo dotyczy także naszej gospodarki. Wszyscy pamiętamy, jak w latach 2005-2007 Polacy ochoczo zaciągali kredyty we frankach, żeby "taniej" kupić upragnione mieszkanie. Niektóre banki rozumiały, że to bardzo niebezpieczny proceder i zwracały się do Komisji Nadzoru Bankowego, żeby zabroniła udzielania takich kredytów. Nie mogła jednak tego zrobić, bo politycy rządzącego wówczas PiS mówili, że zakazanie ludziom zadłużania się we frankach ograniczyłoby ich prawa obywatelskie. Skutki tego widzimy dzisiaj.

Przez półtora roku od maja 2020 do października 2021 mieliśmy boom na kredyty hipoteczne spowodowany rekordowo niskimi stopami procentowymi. Prezes NBP Adam Glapiński obiecywał wówczas, że tak niskie stopy będą jeszcze przez lata, przynajmniej do końca jego (pierwszej) kadencji. Kredyty hipoteczne na ok. 100 mld zł wzięło w tym czasie kilkaset tysięcy Polaków. Ale kiedy inflacja wyskoczyła w górę, NBP musiał za nią próbować nadążyć z podwyżkami stóp. Raty kredytów wzrosły nawet dwukrotnie. Rząd wprowadził "wakacje kredytowe", bo bał się wybuchu podobnego niezadowolenia społecznego, jak w przypadku frankowiczów.      

Kredyt pomaga gospodarce, a potem jej szkodzi

Najsilniej na gospodarkę, konsumpcję, a potem na obniżenie konsumpcji oddziałuje zadłużenie długoterminowe. Ono też stanowi największą część długów zaciąganych przez gospodarstwa domowe. W połączeniu ze wzrostem stóp procentowych i w związku z tym wzrostem oprocentowania kredytów może prowadzić do wysokich obciążeń związanych z obsługą zadłużenia, które trwają przez lata. Autorzy artykułu wyliczyli o ile wyższe obciążenia związane z obsługą kredytu zmniejszają konsumpcję i PKB.

Dodajmy, że zadłużenie gospodarstw domowych jest w wielu rozwiniętych gospodarkach wciąż bardzo wysokie. W USA obniżyło się ze 100 proc. PKB w czasie gdy wybuchł wielki globalny kryzys finansowy do 75 proc. w ostatnich latach, ale to i tak bardzo dużo. Niskie stopy procentowe po wielkim kryzysie sprzyjały delewarowaniu. Ale np. w Kanadzie czy w Korei Południowej długoterminowe długi gospodarstw domowych wciąż przekraczają 100 proc. PKB. Badania autorów artykułu objęły 16 gospodarek w latach 1980-2019.

Na tym tle w Polsce zadłużenie w kredytach hipotecznych gospodarstw domowych jest niewielkie, bo wynosiło na koniec I kwartału niespełna 400 mld zł, czyli niecałe 13 proc. PKB. Niemniej zadłużeni podlegają tym samych mechanizmom, co wszędzie na świecie  - rosną wskaźniki spłat długu do dochodu, a wyższe stopy procentowe systematycznie obniżają aktywność konsumpcyjną na wiele lat.

Autorzy artykułu ustalili, że wzrost kredytów długoterminowych dla gospodarstw domowych o 1 proc. powoduje niemal natychmiastowe przyspieszenie wzrostu gospodarki o 12 punktów bazowych. Potem jednak następuje spłata długu. Wzrost obsługi długu o 1 proc. powoduje już osłabienie wzrostu PKB o 19 punktów bazowych. Czyli spłaty zadłużenia hamują gospodarkę ponad półtora raza bardziej niż zaciągane kredyty dodawały jej przyspieszenia.  

Ostatnie podwyżki stóp procentowych będą coraz bardziej hamować wzrost PKB, ponieważ gospodarstwa domowe będą spłacać swoje długi przez kolejne lata - twierdzą autorzy artykułu. Im dłużej będą utrzymywane wysokie stopy, tym dłużej konsumpcję zadłużonych gospodarstw domowych będzie mniejsza, a zatem będzie słabszy wzrost PKB.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gospodarstwa domowe | PKB | polska gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »