Kina otwarte. Potrzeba czasu na promocję filmów
Branża kinowa i filmowa podkreślają, że potrzebny jest czas na wypromowanie filmów przed ich wprowadzeniem do kin. W kontekście wysokich nakładów na promocję trudne do zaakceptowania jest ryzyko ponownego zamknięcia kin po dwóch tygodniach. Kina cieszą się natomiast z możliwości wypełnienia 50 proc. sali.
- Propozycja otwarcia kin w formule tymczasowej, bez gwarancji kontynuowania działalności po dwóch tygodniach, jest zupełnie nowa i nie była konsultowana ze stowarzyszeniami kin. To jest duże wyzwanie dla właścicieli kin. Branża działa w specyficzny sposób. Dystrybutorzy, producenci filmów potrzebują minimum czterech tygodni na promocję tytułów w mediach, o czym wielokrotnie mówiliśmy - mówi Interii Joanna Kotłowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.
- Każda sieć i każde kino będą podejmowały niezależne decyzje, ale sądzę, że jeśli mówimy o otwarciu warunkowym na dwa tygodnie, część przedsiębiorców może nie podjąć ryzyka uruchomienia biznesu kinowego, a to z kolei problem dla dystrybutorów. Tymczasowość otwarcia na pewno jest tutaj wyzwaniem. Ostateczne decyzje będą podejmowane po opublikowaniu rozporządzenia - dodaje.
Również Joanna Kos-Krauze, reżyserka i scenarzystka, zapewnia w rozmowie z Interią, że wypromowanie tytułu w ciągu tygodnia jest niemożliwe. - To potwierdzi każdy dystrybutor. Mamy do czynienia z potwornie trudną logistycznie układanką dla producentów i dystrybutorów - podkreśla.
Joanna Kotłowska zaznacza, że nie można wykluczyć sytuacji, w której dystrybutorzy filmowi zainwestują środki w promocję, ale zanim film się wypromuje rząd podejmie decyzję o ponownym zamknięciu kin. - Rozumiemy złożoność sytuacji, jesteśmy gotowi rozmawiać na ten temat z rządem - informuje.
Zaznacza, że aby otwarcie branży kinematograficznej osiągnęło zamierzony cel, niezbędne jest otwarcie wszystkich kin w kraju w tym samym czasie, zbudowanie atrakcyjnego kalendarza premier i intensywnej promocji filmów. - Kluczowe jest też bezpieczeństwo widzów i pracowników, dlatego właśnie być może otwarcia kin w reżimie 50 proc. mogą następować trochę później - sygnalizuje.
Pozytywnie ocenia możliwość wypełnienia 50 proc. miejsc w salach kinowych. - To bardzo dobry kierunek. Natomiast z naszego punktu widzenia ważne jest również funkcjonowanie barów kinowych i możliwość konsumpcji w salach.
Joanna Kos-Krauze informuje, że obecnie realizowanych jest niewiele produkcji filmowych, bo trudno jest domknąć budżety na nowe projekty ze względu na ryzyka i niepewność. Ale i tak wyzwaniem będzie dla branży w najbliższym czasie duża nadpodaż filmów. - Na dystrybucję czeka ponad 60 polskich filmów. One są już gotowe - informuje. Nadmiar produkcji oznacza, że część z nich nie będzie w stanie zarobić. - Nie zwrócą się zainwestowane pieniądze, będą mniejsze zwroty do budżetu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - alarmuje reżyserka.
Kos-Krauze podkreśla, że pojawiają się programy operacyjne w PISF przewidujące pomoc dla producentów, ale to dotyczy głównie tych, którzy mają filmy w produkcji. A takich jest niewielu. - Zmartwiły nas niskie alokacje na stypendia scenariuszowe, które pomogłyby przeżyć twórcom. Obecny czas jest dobry na pisanie, mogłaby to być forma skutecznej pomocy - uważa.
Pojawiło się co prawda wsparcie sektorowe w ramach tarczy rządowej, ale większość osób z branży nie spełniała wymaganych warunków. - Z pomocy mogą skorzystać duzi producenci zatrudniający na etatach większą liczbę osób, mający filmy w produkcji. Część osób jest w trudnej sytuacji. Zwolnienie z ZUS na trzy miesiące czy jednorazowa pożyczka bezzwrotna w wysokości 5 tys. to nie jest pomoc. My w większości jesteśmy bezetatowcami - 90 proc. reżyserów, bardzo wielu aktorów. Tylko nieliczni aktorzy zatrudnieni są w teatrach i mogą liczyć na minimalne wpływy. To dla nas dramatyczny czas - podkreśla reżyserka.
I zaznacza, że obecna sytuacja pokazuje, jak bardzo potrzebna jest ustawa o statusie artysty. Mają się w niej znaleźć zapisy o zapewnieniu wsparcia finansowego twórcom w trudnej sytuacji materialnej, a także o stworzeniu specjalnego funduszu ubezpieczeń finansowanego z tzw. opłaty reprograficznej uiszczanej przez producentów sprzętu komputerowego czy urządzeń mobilnych. - Cywilizacyjnie i społecznie to niezbędne - mówi.
Przed branżą kinową i filmową jest dużo wyzwań, a wkrótce może pojawić się kolejne - podatek od mediów, czyli składka z tytułu reklamy. Projekt w sprawie nowego podatku pojawił się we wtorek po południu w wykazie prac legislacyjnych rządu.
Joanna Kotłowska uważa, że zapowiedź wprowadzenia nowego podatku od reklamy w momencie gdy kina od roku są praktycznie zamknięte, wydaje się nieuzasadniona. - Nasze stowarzyszenie będzie przedstawiało stanowisko w tej sprawie. Na pewno byłby to duży wzrost obciążeń. Trzeba pamiętać, że kina od 15 lat płacą już podatek na rzecz PISF w wysokości 1,5 proc. od przychodów ze sprzedaży biletów i reklamy, wspierając produkcję filmową. Mamy nadzieję, że i na ten temat będziemy mieli okazję rozmawiać z rządem - informuje.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił w piątek, że od 12 lutego otwarte zostaną m.in. kina, teatry i filharmonie. Mają one działać w pełnym reżimie sanitarnym, przy obłożeniu 50 proc. miejsc. Premier podkreślał, że to działanie warunkowe. - Nasze decyzje będą w mocy od przyszłego piątku przez dwa tygodnie, by można było się przyzwyczaić do zmian. Ale musimy być gotowi na bardziej pesymistyczny lub bardziej optymistyczny wariant działań. Covid jest nieprzewidywalny - mówił.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zaznaczył jednocześnie, że jeśli zachorowania będą rosły, zdecyduje się na wykonanie kroku wstecz. - Dokonujemy otwarcia warunkowego. To forma umowy społecznej. Jeśli skutki nieprzestrzegania reżimu sanitarnego doprowadzą do eskalacji pandemii, nie będziemy patrzeć jak będzie się rozwijać trzecia fala pandemii - powiedział.
Monika Borkowska