Klastry energii mogą liczyć na zwolnienia z opłat

Polityka energetyczna Polski zakłada, że w 2030 roku w kraju będzie działało 300 klastrów energii. Mogłoby to odciążyć krajowy system, redukując zapotrzebowanie na energię z dużych źródeł. Nowelizowana ustawa o OZE zakłada, że klastry będą mogły liczyć na konkretne korzyści finansowe, w tym zwolnienie z części opłat. Im więcej będzie w nich odnawialnych źródeł, tym większe korzyści zostaną im zaproponowane. Ustawa miałaby wejść w życie od początku przyszłego roku.

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

- Przygotowaliśmy dużą nowelizację ustawy o OZE. Wprowadzamy tam rozwiązania ekonomicznie motywujące klastry do rozwoju. Założeniem jest, by wytwórcom opłacało się produkować tu energię, a konsumentom - kupować. Celem jest poprawa bezpieczeństwa energetycznego, szersze wykorzystanie miejscowych zasobów energetycznych i rozwój przedsiębiorczości - mówił Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. OZE, podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Gospodarki Zeroemisyjnej i Europejskiego Zielonego Ładu.

Reklama

Zachęty finansowe

W klastrze dopuszczane są nie tylko odnawialne źródła energii, ale i jednostki konwencjonalne. Działalność klastra uzupełniona byłaby o magazynowanie energii. W projekcie zaproponowano różnego rodzaju zachęty do tworzenia klastrów. Im więcej będzie OZE, tym korzystniejsze warunki zostaną zaoferowane. Mechanizm preferencji obejmuje zwolnienie z opłaty OZE, opłaty kogeneracyjnej, akcyzy z tytułu produkcji energii czy obniżenie opłat dystrybucyjnych.

Projekt przewiduje, że obligatoryjnie uczestnikiem klastra będzie gmina. - Gmina ma potencjał inwestycyjny, ma wydzielone jednostki organizacyjne, spółki komunalne, szkoły, pływalnie, przedszkola, które będą korzystać z energii wytwarzanej w klastrze. Istotna jest też budowa zaufania publicznego. A gmina takim zaufaniem się cieszy - powiedział Zyska. - Mamy szansę stworzyć autonomiczne rejony energetyczne w perspektywie tej dekady - dodał.

Obecnie na terenie kraju działa 66 klastrów energii. Polityka Energetyczna Polski zakłada, że do 2030 roku będzie ich 300. Zyska ocenia, że to realne założenie. - Gdyby w każdym powiecie działał dobrze zorganizowany klaster energii byłaby to wielka wartość i zasadnicza zmiana. Rozmowy z PSE,  przedstawicielami Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej wynika, że jeśli taką architekturę udałoby się zbudować, odciążyłoby to krajowy system w 10-20 proc. zapotrzebowania na moc bierną - powiedział wiceminister.

Duże zainteresowanie klastrami

Rozwiązania prawne dotyczące klastrów budzą duże zainteresowanie w kraju. Ostateczny kształt dokumentu zostanie przedstawiony po analizie uwag do projektu. Samorządy, przedsiębiorcy, mieli okazję zgłaszać swoje wnioski i skorzystali z tej możliwości. Do resortu wpłynęło aż tysiąc stron uwag. - Musimy je jak najszybciej przeanalizować i uwzględnić w gotowym projekcie. (...) Naszą ambicją jest, by ustawa w tym roku została przyjęta przez parlament, wówczas od 1 stycznia 2023 roku przepisy mogły być wdrożone w życie - powiedział Zyska.

Marcin Janiak z departamentu funduszy europejskich w ministerstwie klimatu poinformował, że celem jest, by tego typu inicjatywy miały uprzywilejowany dostęp do środków finansowych w nadchodzących latach. Zachęcał, by już przygotowywać projekty, to pozwoli przyspieszyć proces, gdy można już będzie aplikować o środki finansowe.

Zyska zaznaczał, że Polska w ostatnich latach dużo zrobiła, jeśli chodzi o rozwój odnawialnych źródeł energii. Obecnie to ponad 18 GW mocy zainstalowanej we wszystkich technologiach OZE. Tylko w ciągu dwóch lat, w 2020 i 2021 roku, udało się zainstalować w Polsce 7,4 GW mocy. - To ogromna moc. Dla porównania Bełchatów, największa elektrownia w Europie, dysponuje mocą ponad 5 GW - powiedział. W marcu przekroczona została też liczba miliona prosumentów.

Gminy z wizją

Niektóre samorządy już podejmują wysiłki na rzecz współpracy w regionie. Na posiedzeniu zespołu pojawili się przedstawiciele Związku Gmin Dorzecza Wisłoki. Zrzesza on 35 gminy z pogranicza województwa podkarpackiego i małopolskiego, które działają wspólnie, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne i środowiskowe.

Związek powstał w 1998 roku, początkowo obejmował dziesięć gmin. Od tej pory zrealizował wiele projektów w zakresie gospodarki wodnościekowej oraz inwestycji OZE. W efekcie dziś aż 10,2 tys. domów na tym terenie wyposażonych jest w instalacje OZE, głównie solarne. Zainstalowano 46 pomp ciepła, na końcowym etapie jest wymiana ponad 950 wysokoemisyjnych źródeł ciepła w domach.

Andrzej Czernecki, przewodniczący Związku, tłumaczył, że podejmowane wspólne działania są skuteczniejsze. Gminy działające pod wspólnym szyldem mają większą siłę przebicia. - Jednostki samorządu terytorialnego zyskują lepszy dostęp do kompetencji trudniej osiągalnych dla pojedynczych samorządów. Potencjał urzędów w niedużych miejscowościach jest mniejszy. Działając wspólnie mogą przygotować przetarg, liczyć na pomoc ekspertów, na rozkład kosztów, lepsze rozwiązania techniczne czy lepszy serwis zainstalowanych instalacji - wylicza Czernecki. - To zupełnie inna skala działania - dodaje.

Związek szerzej patrzy na zmiany klimatu, nie ogranicza się do wspierania rozwoju OZE, ale też zapobiega deficytom wody, projektując ponad tysiąc zbiorników na wodę opadową przy budynkach, czy likwidując wyspy ciepła w centrach miast. Ma też w planach budowę elektrowni szczytowo-pompowej, która będzie pełnić rolę magazynu energii.

Monika Borkowska

Czytaj także: Jakie zasoby gazu ma Polska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »