Kolejny pakiet sankcji może zaboleć Putina. UE chce uciąć Rosji potężne źródło dochodów

Unia Europejska od stycznia może rozpocząć wprowadzanie ograniczeń dotyczących handlu diamentami z Rosji - podał rosyjski portal dzen.ru. Bruksela nie może podjąć tej decyzji wcześniej, bo musi czekać na wprowadzenie w życie mechanizmu pozwalającego na śledzenie pochodzenia kamieni. Kraj Władimira Putina jest największym na świecie dostawcą diamentów. Przed inwazją na Ukrainie wartość eksportu sięgała 4,7 mld dolarów.

W 2022 roku, już po inwazji, wpływy z handlu diamentami spadły, ale zakup kamieni szlachetnych od Rosjan wciąż jest możliwy. Dzieje się tak m.in. przez obowiązujące międzynarodowe prawo, które pozwala na szybkie zatarcie śladów dotyczących kraju pochodzenia.  

Rezolucja ONZ pozwala na śledzenie tylko nieoszlifowanych kamieni. Po obróbce zdarza się, że przechodzą z rąk do rąk nawet kilkadziesiąt razy i nie można ustalić, gdzie je wydobyto. 

Wsparciem blockchain

Bruksela wciąż nie włączyła ograniczenia handlu rosyjskimi diamentami do listy dotychczasowych sankcji nałożonych na Rosję. Wkrótce może to zrobić, bo - jak przypomina portal dzen.ru - 1 stycznia wchodzi w życie uzgodniony na czerwcowym szczycie G7 w Hiroszimie mechanizm identyfikowalności kamieni szlachetnych. 

Reklama

Pozwoli on na wskazanie kraju pochodzenia nawet po obróbce kamienia. Dokument ma opierać się na kilku mechanizmach kontroli, m.in. na systemie certyfikacji mającym na celu zapobieganie przepływowi surowca diamentowego ze stref konfliktów na rynki światowe. Mechanizm zostanie też zabezpieczony technologią blockchain. Dzięki niej będzie można zweryfikować pochodzenie nawet najmniejszego kamienia. 

Czy Belgia przeszkodzi Brukseli?

Nie można wykluczyć, że ograniczanie kupna diamentów wejdzie do przygotowywanego właśnie 12. pakietu sankcji UE przeciwko Rosji. Jego zatwierdzenie wymaga jednomyślnej zgody wszystkich krajów. Największych problemów może przysporzyć Belgia, a konkretnie Antwerpia - światowe centrum handlu diamentami. 

Przez tamtejszych handlarzy trafia do odbiorców końcowych co najmniej 80 proc. nieoszlifowanych i połowa oszlifowanych diamentów świata, z czego około 1/3 pochodzi z Rosji. Handlujący tymi kamieniami argumentują, że nie są w stanie w krótkim czasie wypełnić tak dużej luki. 

Rosyjski portal powołuje się na belgijski dziennik "Le Soir" i donosi, że w Brukseli trwają właśnie rozmowy z krajami członkowskimi na temat włączenia do sankcji handlu diamentami. 

"UE i G7 pozwolą na zakup, sprzedaż i obróbkę diamentów wyłącznie z nierosyjskimi oznaczeniami" - informuje dzen.ru. Dodaje, że zakaz nie zostanie wprowadzony od razu, ale stopniowo. Po zakończeniu konsultacji pisemną wersję unijnych sankcji mają otrzymać w przyszłym miesiącu przywódcy Grupy G7. W połowie listopada odbędzie się zwołane przez prezydenta USA Joe Bidena kryzysowe spotkanie G20 i NATO na indonezyjskiej wyspie Bali. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | diamenty | sankcje | Bruksela | handel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »