Kolejny problem na rynku gazu. Zabraknie tankowców?
Ze względu na rosnący popyt na skroplony gaz istnieje groźba niedoboru tankowców LNG - ostrzega dziennik belgijski “De Standard". Stawki czarterowe osiągają nawet 120 tys. dolarów dziennie.
Gazeta informuje o nowym problemie na rynku gazu. Niektóre ładunki nie mogą znaleźć statku, a ceny ich wynajmu poszybowały po rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Zastąpienie 150 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu importowanego co roku do Europy przyprawia rynek o ból głowy - czytamy w belgijskim dzienniku, który przypomina, że do końca roku UE zamierza zmniejszyć ten wolumen o dwie trzecie.
"Aby zastąpić rosyjski gaz, UE w dużej mierze pokładała swoje nadzieje w sprowadzaniu dziesiątek miliardów metrów sześciennych gazu skroplonego z USA i Kataru" - podkreśla "De Standaard".
Może to być jednak problematyczne, ze względu na deficyt tankowców. "Importerzy gazu walczą o znalezienie wystarczającej liczby tankowców LNG, aby jeszcze przed zimą sprowadzić skroplony gaz do Europy" - zauważa brytyjski dziennik "Financial Times".
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
Według badaczy z banku inwestycyjnego Clarksons Platou Securities stawki za wynajem tankowca LNG wzrosły do najwyższego poziomu od dekady. Wyczarterowanie tak ogromnego tankowca kosztuje już nawet 120 tys. dolarów dziennie. To, jak przypomina "FT", o ponad 50 procent więcej niż rok wcześniej.
"Z powodu wojny zapotrzebowanie na skroplony gaz ziemny ogromnie wzrosło" - wyjaśnia Carl-Antoine Saverys z Exmar, belgijskiej formy zajmującej się transportem morskim, cytowany przez "De Standaard".
"Szanghaj jest ponownie otwarty dla biznesu, a na wschodzie prognozowane jest ciepłe lato, co oznacza, że potrzebna będzie dodatkowa energia elektryczna do klimatyzacji w całej Azji" - twierdzi analityk. W jego ocenie w nadchodzących miesiącach zapotrzebowanie z Chin i krajów sąsiednich na tankowce LNG gwałtownie wzrośnie.
"Przypominam, że przed rosyjską agresją większość gazu LNG płynęła statkami właśnie do Azji, a nie do Europy" - tłumaczy Saverys.