Komercja a etyka funkcjonariusza publicznego
Po raz drugi w ostatnim czasie zaistniała w telewizji wiązana kampania reklamowa, w której funkcjonariusz publiczny wypowiada ważne kwestie merytoryczne, a zarazem "daje twarz" przedsięwzięciu czysto komercyjnemu.
Przodujący na rynku dziennik "Fakt" poprzednio wykorzystał dla własnej promocji wizerunek ministra finansów Andrzeja Raczki, a w ostatnich dniach prezes ZUS Aleksandry Wiktorow.
W obu przypadkach całkowite koszty produkcji i emisji spotów poniósł oczywiście Axel Springer Polska. Wstawienie treści ważnych społecznie do zwyczajnej promocji towaru jest sprytnym chwytem marketingowym, zdecydowanie podnoszącym efektywność reklam. Wątek biznesowy takiej wiązanej transakcji jest całkowicie zrozumiały, wątpliwości etyczne wzbudza natomiast postawa jej drugiej strony.
ZUS argumentuje identycznie, jak poprzednio resort finansów - że współpracuje ze wszystkimi mediami publicznymi i komercyjnymi, że dyżury telefoniczne specjalistów były urządzane wielokrotnie w najróżniejszych redakcjach, że obecna kampania informacyjna dotyczy tematu bardzo ważnego (zmian w świadczeniach przedemerytalnych, wchodzących od 1 sierpnia), że telewizyjne reklamy nie kosztowały podatników ani grosza, etc. To prawda, a jednak wszystkim funkcjonariuszom, którzy zamierzaliby sprzedawać swój wizerunek - choćby i w szczytnym celu! - polecamy przemyślenie problemu postawionego w tytule komentarza.