Komplet podręczników dla każdego za 50 złotych
Likwidacja gimnazjów, obniżenie cen podręczników, zmiany w kanonie lektur, klasy z mniejszą liczbą uczniów, e-podręczniki - to niektóre pomysły partii opozycyjnych na zmiany w systemie edukacji. Edukacja potrzebuje stabilizacji i ewolucji, a nie rewolucji - oceniają PO i PSL.
Przedstawiciele wszystkich partii w parlamencie deklarują, że kwestia edukacji jest bardzo ważna w ich programach; zapewniają, że mają propozycje, które wpłyną na poprawę poziomu kształcenia, kompetencje nauczycieli i dostępność do podręczników. Głównym problemem spornym jest kwestia likwidacji gimnazjów, której chcą: PiS, SLD i Ruch Palikota; przeciwko jest koalicja: Platforma, PSL, a także Solidarna Polska.
W programie, nad którym pracują posłowie PiS znajduje się m.in. likwidacja gimnazjów, przywrócenie 8-letnich szkół podstawowych i 4-letnich liceów, odejście od obowiązku szkolnego dla 6-latków i pozostawienie w tej sprawie wyboru rodzicom, zmiany programów nauczania w szkołach i zmiany na liście lektur.
Uzasadniając potrzebę likwidacji gimnazjów prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że był to eksperyment, który nie wyszedł. "Rozbijanie wspólnot klasowych w wieku około 13 lat, kiedy dzieci wchodzą w okres szybkiego rozwoju, jest bardzo niekorzystne i w gimnazjach jest teraz wiele niedobrych zjawisk. System osiem i cztery był lepszy z powodów pedagogicznych i dydaktycznych" - ocenił Kaczyński.
PiS ma też propozycję dotyczącą podręczników szkolnych. Zgodnie z nią, ministerstwo edukacji w procedurze konkursowej miałoby wybierać nie więcej niż dwa podręczniki do każdego przedmiotu, wykupywać do nich prawa autorskie i zlecać druk, pomijając wydawców. Wybrane podręczniki nie byłyby zmieniane przez co najmniej 5 lat. Wówczas - według PiS - komplet podręczników kosztowałby nie więcej niż 50 zł.
Prawo i Sprawiedliwość postuluje także zmiany w systemie egzaminacyjnym, czyli odejście od obowiązujących teraz testów maturalnych. Jednym z nadobowiązkowych przedmiotów maturalnych miałaby być religia.
Również SLD chce likwidacji gimnazjów. Sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski poinformował PAP, że SLD przygotowuje projekt ws. likwidacji gimnazjów, który będzie gotowy w październiku. Jak dodał, SLD zaproponuje także rozważenie 9-letniej szkoły podstawowej; powołał się w tym kontekście na model skandynawski, gdzie szkoła podstawowa trwa 9 lat.
"Nie ulega wątpliwości, że instytucja gimnazjum, wprowadzona za rządów Jerzego Buzka, nie sprawdziła się. Czym prędzej od tego odejdziemy, tym lepiej" - ocenił z kolei szef SLD Leszek Miller.
SLD opowiada się też za klasami z mniejszą liczbą uczniów, a także ścisłym powiązaniem szkolnictwa zawodowego z potrzebami polskiej gospodarki. Kolejnym z postulatów Sojuszu jest to, aby w klasach szkolnych było stosunkowo niewielu uczniów. "W ten sposób moglibyśmy zatrudnić tych nauczycieli, którzy odejdą z gimnazjów" - zaznaczył Miller.
SLD chce też, by szkoła pełniła wyraźniej funkcje socjalne i społeczne, by prowadzonych było więcej zajęć pozalekcyjnych, żeby rozwijano sport w szkołach i by przywrócić gabinety medyczne w szkołach.
Swój program dla szkolnictwa na kongresie 5-6 października ma przedstawić Ruch Palikota. Rzecznik RP Andrzej Rozenek powiedział PAP, że jego partia od dawna proponuje likwidację gimnazjów. "Uważamy, że model z gimnazjami się nie sprawdził" - podkreślił. Pytany czy w przypadku pojawienia się projektu wprowadzającego takie zmiany RP byłby "za", Rozenek odparł: "Mogę powiedzieć wstępnie +tak+, choć oczywiście takiej decyzji klubu jeszcze nie ma".
"Najważniejsze jest to, czego i w jaki sposób się uczy, czyli program (nauczania). A program jest ustawiony w tej chwili na wkuwanie rzeczy pamięciowych, a powinien być ustawiony na uczenie człowieka życia we współczesnym świecie i uczenie młodego człowieka współpracy i pracy w grupie" - mówił poseł RP.
Rozenek zadeklarował też, że jeśli Ruch Palikota będzie sprawował władzę, przywróci do pracy wszystkich zwalnianych obecnie nauczycieli.
Z kolei Solidarna Polska chce stworzenie ogólnopolskiej internetowej bazy podręczników szkolnych, z której dzieci mogłyby "ściągnąć" podręczniki do własnego użytku.
Postuluje także - w związku z wysokimi kosztami podręczników szkolnych i ich dużą różnorodnością - by podstawa programowa i podręczniki w danej szkole zmieniały się nie częściej niż raz na 6-7 lat. "To sprawiłoby, że w rodzinach wielodzietnych, których nie stać na zakup tak wielu kompletów podręczników, mogłyby one być przekazywane przez starsze rodzeństwo młodszemu" - powiedział PAP rzecznik partii poseł Patryk Jaki.
Podkreślił, że Solidarna Polska nie podziela entuzjazmu w sprawie likwidacji gimnazjów. "To byłby pretekst do licznych zwolnień nauczycieli, a to obecnie bardzo zły pomysł" - ocenił Jaki.
Za likwidacją gimnazjów opowiada się natomiast PJN. Szef partii Paweł Kowal powiedział, że dziwi się SLD, iż nie złoży projektu o likwidacji gimnazjów. "Przeciwników gimnazjów można znaleźć też w PO, w Solidarnej Polsce i w innych partiach" - ocenił lider PJN Paweł Kowal.
PJN proponuje też, aby podręczniki szkolne można było pobrać ze strony internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej - za darmo lub za małą opłatą - i drukować sobie całość lub np. wybrane strony. Kolejne pomysły PJN, to swoboda w decydowaniu o tym, czy 6-latki powinny iść do szkół, obligatoryjna współpraca zawodówek z przemysłem, zmiana systemu kształcenia nauczycieli - m.in. zwiększenia liczby praktyk.
Według Kowala nauczyciele w związku z niżem demograficznym mogliby ponadto prowadzić zajęcia dodatkowe, za które rodzice dopłacają. PJN proponuje także obowiązkowe wyjazdy uczniów przed maturą na letnie lub zimowe szkoły do miejsc związanych z polską kulturą na Wschodzie i w Europie Środkowej.
Natomiast wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji, posłanka PO Urszula Augustyn powiedziała PAP, że obecnie główny nacisk powinien być położony na podniesienie jakości edukacji, wzmocnienie roli, kompetencji nauczyciela, wzmocnienie Rady Rodziców oraz polepszenie współpracy między organami nadzoru, a szkołą.
"Pomysły Platformy, to pomysły realizowane przez resort edukacji w ubiegłej i obecnej kadencji. To były fundamentalne zmiany, m.in. zmiana podstawy programowej - począwszy od pięciolatków, poprzez wszystkie klasy szkoły podstawowej, gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej. To się dzieje od 2009 roku, taka zmiana porządkuje sposób myślenia o tym, czego uczymy dzieci" - mówiła.
Jak dodała, kolejne zmiany, to obniżenie wieku szkolnego i uporządkowanie szkolnictwa zawodowego.
"Edukacja jest procesem delikatnym, wrażliwym, powinna się zmieniać, ale nie w sposób rewolucyjny, tylko ewolucyjny. Jeżeli kiedyś wymyślono gimnazja, a dzisiaj w badaniach międzynarodowych okazuje się, że uczniowie gimnazjów mają całkiem dobre osiągnięcia, jest widoczny wzrost poziomu ich umiejętności, to nie wiem, czy takie rewolucyjne działania pod tytułem +nagle wyrzucamy w powietrze gimnazja+, to dobry pomysł. Jestem absolutnie przeciwna" - mówiła posłanka PO.
Według niej "wywracanie wszystkiego w edukacji do góry, spowoduje rewolucję, która odbije się negatywnie na uczniach". "Jak już mamy ustabilizowany system, to starajmy się go doskonalić, dokładać elementy, które będą wspomagały rodzinę, nauczycieli i rodziców, np. problem z podręcznikami, powinniśmy dokończyć proces z wprowadzaniem podręczników elektronicznych, żeby każda rodzina mogła dostać podręcznik bezpłatnie" - zaznaczyła Augustyn.
E-podręczniki mają zostać umieszczone na specjalnej platformie internetowej. Program zakłada też stworzenie ponad 2,5 tys. zasobów edukacyjnych, stanowiących uzupełnienie e-podręczników. Podobnie jak e-podręczniki będą one udostępniane bezpłatnie. Projekt "E-podręczniki kształcenia ogólnego" jest finansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.
Augustyn powiedziała też, że Platforma jest za tym, aby poprawiać system edukacji, m.in. chciałaby wrócić do dyskusji o Karcie Nauczyciela (chodzi m.in. o ograniczenie nadużywanych urlopów na poratowanie zdrowia).
Również PSL nie chce rewolucji w systemie oświaty. "Edukacja nie potrzebuje rewolucji, ale stabilizacji. Nie może być tak, że każda ekipa wywraca oświatę do góry nogami" - podkreślił w rozmowie z PAP poseł Stanisław Żelichowski (PSL). Jak przekonywał, jest to tak delikatny temat, że ewentualnymi zmianami w edukacji powinni zająć się eksperci, a nie politycy.
Zdaniem Żelichowskiego nie ma w tej chwili żadnych przesłanek i realnych potrzeb do likwidacji gimnazjów. "Władowaliśmy kupę szmalu w tę reformę, samorządy zbudowały piękne obiekty na miarę nawet XXII, nie ma co burzyć tego co jest, jak nie ma się koncepcji, co będzie potem, bo to się skończy fatalnie" - podkreślił polityk PSL