Koniec ery ropy naftowej? Kraje OPEC są innego zdania, pokazali nowe prognozy
Koniec ery paliw kopalnych może być bardziej odległy, niż nam się wydaje – i to mimo postępującego rozwoju elektromobilności i sektora paliw alternatywnych. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), zrzeszająca trzynaście państw-producentów ropy, w swoich najnowszych prognozach przewiduje wzrost zapotrzebowania na ropę do 116 mln baryłek dziennie w 2045 r., o mniej więcej 6 mln baryłek dziennie więcej w stosunku do ubiegłorocznej prognozy.
W średnim termie OPEC prognozuje, że globalne zapotrzebowanie na ropę wyniesie 110,2 mln baryłek dziennie w 2028 r.
W 2022 r. światowe zapotrzebowanie na ropę wyniosło 99,6 mln baryłek dziennie.
OPEC dodaje, że globalny popyt na ropę może wzrosnąć jeszcze bardziej w stosunku do tej prognozy - a napędzać go będzie zapotrzebowanie ze strony takich krajów, jak Indie, Chiny, inne kraje azjatyckie, a także państwa afrykańskie oraz kraje Bliskiego Wschodu.
By sprostać takiemu zapotrzebowaniu, sektor ropy naftowej wymagać będzie inwestycji rzędu 14 bln dolarów w horyzoncie prognozy, co oznacza konieczność poniesienia ok. 610 mld dolarów nakładów rocznie - prognozuje OPEC, podkreślając, że wydatki w tej skali są niezbędne zarówno z punktu widzenia producentów, jak i konsumentów.
Sekretarz generalny OPEC, Kuwejtczyk Haitam al-Gais, we wstępie do raportu podkreślił, że “nawoływania do zatrzymania inwestycji w nowe projekty naftowe są chybione i mogą doprowadzić do chaosu energetycznego i gospodarczego."
Co ciekawe, zaledwie w połowie września szef Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol powiedział, że świat stoi u progu końca epoki paliw kopalnych - i że popyt na ropę naftową, węgiel i gaz ziemny osiągnie swój szczyt jeszcze przed 2030 r., by następnie już tylko spadać. Birol przywołał w tym kontekście efekty polityki klimatycznej państw, która stawia na rozwój alternatywnych źródeł energii i elektromobilności. Kompleksowy raport MAE na ten temat ma ukazać się w październiku.
OPEC zareagowała wówczas ostro na słowa szefa MAE, określając stanowisko agencji jako “ekstremalnie ryzykowne, niepraktyczne i powodowane ideologicznymi względami".