Koniec z biznesem futerkowym? KO chce zmian, hodowcy protestują
Zakaz hodowli zwierząt futerkowych coraz bliżej. Nowa większość rządowa może przegłosować ustawę przygotowywaną przez posłankę Zielonych jeszcze w tym roku. Projekt ustawy jest już prawie gotowy, a opinia publiczna ma go poznać w ciągu najbliższych tygodni. W rządzącej koalicji ma być również większość do jej przyjęcia. Ustawa już budzi spore kontrowersje, bo hodowcy zwierząt futerkowych zdecydowanie się jej sprzeciwiają.
Projekt ustawy zakazujący hodowli zwierząt futerkowych jest już prawie gotowy - podaje "Rzeczpospolita". Nad nowymi przepisami pracuje posłanka Zielonych Małgorzata Tracz, która jednocześnie pełni funkcję szefowej Parlamentarnego Zespołu na rzecz zakazu hodowli zwierząt na futro. Zieloni to jedno z ugrupowań wchodzących w skład Koalicji Obywatelskiej.
Uchwalenie ustawa dotyczącej zwierząt futerkowych byłoby realizacją przedwyborczych zapowiedzi rządowej koalicji. W marcu ubiegłego roku, tuż przed rozpędzającą się kampanią wyborczą, lider Platformy Obywatelskiej (PO) nazwał przemysł futerkowy "nieludzkim". Donald Tusk zapowiedział szybki zakaz, który może być wprowadzony nawet podczas 100 pierwszych dni nowego rządu.
- Na pewno będzie jednak okres przejściowy - dodawał, zaznaczając, że nie można zapominać o przedsiębiorcach utrzymujących się z futerkowego biznesu.
Projekt ustawy zakazujący hodowli zwierząt na futra już wkrótce ma zostać zaprezentowany opinii publicznej. - Podczas posiedzenia zespołu na początku lutego pokażemy projekt, by móc rzetelnie podyskutować na temat jego założeń i przekazać do konsultacji - powiedziała w rozmowie z "Rz" Małgorzata Tracz.
Jak podaje dziennik, od posłów rządowej koalicji słychać, że szanse na uchwalenie ustawy są duże, a popierać rozwiązania ma nie tylko klub KO. Zakaz hodowli zwierząt na futra opierają również m.in. posłanki i posłowie z Lewicy. Nie wiadomo jednak, jak w tej sprawie zagłosują posłowie Trzeciej Drogi. W przeszłości niektórzy politycy PSL ostro krytykowali tzw. "Piątkę dla zwierząt" Jarosława Kaczyńskiego, która m.in. zakładała zakaz hodowli zwierząt futerkowych, nazywając ją "uderzeniem w polskie rolnictwo".
Zakaz hodowli zwierząt futerkowych zdaje się popierać lider PL2050, Szymon Hołownia. - W XXI w. hodowla zwierząt na futra służy tylko zbytkowi i epatowaniu luksusem - tak obecny Marszałek Sejmu mówił w rozmowie z Onetem w 2020 roku.
Z pomysłami polityków zakazującymi hodowli zwierząt na futra nie zgadzają się hodowcy. Nie uważają oni, żeby ich branża była schyłkowa. - Wolałbym, aby oceną rentowności zajmowały się osoby prowadzące daną działalność, a nie posłowie. Na przykład w ciągu ostatnich czterech tygodni ceny futer wzrosły od 50 do 100 proc. - mówi Szczepan Wójcik, hodowca norek i jeden z organizatorów protestów wokół "piątki dla zwierząt".
- Nie ma żadnego zainteresowania ze strony hodowców, by zamykać ich miejsca pracy. A jeśli na którejś z ferm doszło do nieprawidłowości, należy wyciągnąć konsekwencje w stosunku do konkretnego hodowcy, a nie stosować odpowiedzialność zbiorową - dodaje Hodowca.