Konina z Polski podbija europejskie rynki
Około kilkunastu tysięcy koni zimnokrwistych eksportuje się co roku z Polski do Włoch, gdzie konina trafia na tamtejsze stoły. Ogółem rocznie polski eksport koni wynosi 25-30 tys. tych zwierząt.
- Skala eksportu żywych koni do Włoch znacznie spadła, bo koni jest mniej - mówi Wiesław Niewiński ze Związku Hodowców Koni w Białymstoku.
Konina we Włoszech jest traktowana jako "towar luksusowy", np. w drogich restauracjach, czy jako dietetyczne mięso podawane dzieciom w przedszkolach albo osobom starszym w domach opieki. Niewiński dodaje, że 20 lat temu do Włoch trafiało rocznie ok. 100 tys. koni z Polski.
Z Polski konie trafiają też do Francji czy Belgii - można przeczytać na stronie internetowej programu promocji polskiej koniny finansowanego z utworzonego w 2009 r. Funduszu Promocji Koniny. Włosi gustują głównie w koniach zimnokrwistych, natomiast na rynek francuski czy belgijski trafiają gorącokrwiste.
- W Podlaskiem hodowane są głównie konie zimnokrwiste typu sokólskiego, a na Pomorzu czy Warmii i Mazurach typu sztumskiego. Z roku na rok koni typu sokólskiego jest coraz mniej, ale jakość gatunkowa tych zwierząt jest coraz lepsza - ocenia Wiesław Niewiński. Jest to efekt programów ochrony zasobów genetycznych i hodowli tych zwierząt.
Najlepsze ogiery hodowlane, które są przeznaczane do rozwoju gatunku można w październiku oglądać w Polsce na 12 aukcjach i wystawach, które odbywają się w różnych regionach do 20 października. Na 58. aukcji podlaskiej, która odbyła się 7 października w Janowie koło Sokółki, pokazano kilkadziesiąt ogierów. Nagrodzono najlepsze, promowana była również konina, m.in wędliny z koniny.
Wiesław Niewiński twierdzi, że obecnie w regionie hodowanych jest ok. 20 tys. koni zimnokrwistych typu sokólskiego. To zaledwie 15 proc. z liczby koni, jaka była 20 lat temu. Główny powód jest taki, że koń przestaje być potrzebny w gospodarstwach, które bardzo się zmechanizowały. Konie hodują głównie pasjonaci, którzy nie wyobrażają sobie gospodarstwa bez konia i nie patrzą na to, czy im się to będzie opłacać. - Jest zaledwie 5-6 gospodarstw w regionie, które z tej hodowli żyją - uważa Niewiński. - W największym stadzie jest ok. sto koni.
Konie wykorzystywane są natomiast w agroturystyce, np. w zaprzęgach do wożenia turystów czy w gospodarstwach ekologicznych. Coraz większą popularnością stają się też zawody końskich zaprzęgów.
Główny cel hodowli, która ma być wzmocnieniem gatunkowym, to poprawa wyglądu zwierzęcia, jego cech, ruchu. W księgach zarodowych koni typu sokólskiego funkcjonuje około dwa tysiące najlepszych klaczy i ogierów, które są podstawą hodowli. Konie te są też rezerwą genetyczną. Jak można przeczytać w programie ochrony tego gatunku, w ostatnich latach w Polsce pojawia się coraz więcej koni zachodnich ras, ochrona rodzimych jest więc konieczna.
Początki hodowli konia zimnokrwistego typu sokólskiego sięgają XIX wieku. Wtedy zaczęto sprowadzać do regionu ogiery rasy: norfolk-bretońskiej, ardeńskiej czy belgijskiej i krzyżowano je z miejscowymi końmi włościańskimi zwanymi mierzynami.
Mierzyny były drobnymi końmi, a dzięki krzyżówkom uzyskano potężniejszego konia, doskonale dostosowanego do surowego klimatu, o łagodnym usposobieniu. Pierwsze koła hodowców koni typu sokólskiego powstały na Białostocczyźnie w 1928 r. Konie sokólskie raczej nie nadają się do jazdy wierzchem, bo są masywne, ciężkie, silne, mają raczej krótkie nogi, najlepsze młode ogiery mogą ważyć nawet jedną tonę.