Konsorcjum Gripena zainwestuje w Rafinerię Gdańską i FSO...
Rafineria Gdańska i Daewoo FSO to dwa pewniaki w planach offsetowych Gripen International, oferującego samolot wielozadaniowy. Konsorcjum jest też gotowe powołać specjalny "offset team", który będzie działał na zasadzie funduszu ventur capital lub banku inwestycyjnego. O ile oczywiście wygra z dwoma rywalami: Lockheed Martin i Dassaultem. Zdecydowanie bardziej obawia się Amerykanów.
PBÓ: Ile będzie kosztował JAS-39 Gripen, którego zaproponujecie Polakom?
Ian McNamee, dyrektor zarządzający Gripen International: To wszystko uzależnione jest od oczekiwań polskiej strony, czyli od tego, jakie nakłady finansowe trzeba będzie ponieść na infrastrukturę czy trening pilotów. Szczegóły, od których uzależniona będzie cena, zawarte są w 600 stronicowym memorandum, które otrzymaliśmy 8 lipca. Co do ceny wydaje się jednak, że na 48 samolotów polski rząd musi wyłożyć około 3 mld USD (ponad 12 mld zł).
PB: Zna Pan zapewne oczekiwania polskiej strony. Które z warunków ocenia Pan najbardziej krytycznie?
Ian McNamee: Oczekiwania polskiej strony co do finansowania kontraktu.
PB: Czy nie podoba Wam się to, że strona polska - ponieważ nie posiada wystarczających środków - chce jednocześnie, żebyście załatwili jej finansowanie inwestycji, najlepiej w formie międzyrządowego kredytu, tańszego od komercyjnego?
Ian McNamee: Obecnie prowadzimy negocjacje w tej sprawie ze szwedzkimi i brytyjskimi instytucjami państwowymi oraz bankami. Wkrótce zapewne okaże się, czy będziemy w stanie sprostać tym oczekiwaniom. Są już prowadzone rozmowy między polskim i szwedzkim rządem.
Trudno powiedzieć, jak się zakończą. Jeśli się nie powiodą, to oczywiście zaproponujemy wsparcie przy pozyskaniu kredytu komercyjnego.
PB: Wiadomo jednak, że niemniej ważny w tym przetargu będzie offset
Ian McNamee: Prace nad offsetem prowadzimy w Polsce od pięciu lat. Poszukujemy takich inwestycji, w które moglibyśmy się zaangażować w razie zwycięstwa. Wychodzimy z założenia, że im większe spectrum branż, tym mniejsze ryzyko inwestycyjne. Nie będzie więc tak, że ewentualne inwestycje offsetowe popłyną tylko do branż nagradzanych najwyższymi mnożnikami offsetowymi. Z ostateczną ofertą jednak wstrzymujemy się do czasu, gdy te mnożniki poznamy.
PB: Zapewne trochę nie po drodze w tym kontekście są oczekiwania polskiej strony. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Ministerstwo Gospodarki, nadzorujące programy offsetowe, najchętniej widziałoby inwestycje w państwowych molochach. Nieoficjalnie wiadomo, że na tej liście życzeń znajdują się sektor zbrojeniowy, chemiczny czy farmaceutyczny...
<$>McNamee: Naszą ofertę offsetową można podzielić na dwie części. Pierwsza to oczywiście lista dużych firm, dla których przygotujemy określone propozycje. Tę listę dołączymy do naszej oferty offsetowej. Chcielibyśmy jednak, żeby druga część była bardziej otwarta. Naszą intencją jest, aby pomysły powstawały w specjalnie utworzonym na potrzeby offsetu zespole. Taki "offset team", do którego weszłoby 15-20 osób, w większości Polaków, identyfikowałby możliwości, wyszukiwał partnerów do współpracy, tworzył biznesplany i starał się, by inwestycja przyniosła wymierny efekt w postaci przyznania za nią punktów offsetowych.
PB: Czy w tej pierwszej części offsetowej znajdują się Rafineria Gdańska i Daewoo FSO, o które starają się brytyjskie Rotch Energy i MG Rover?
McNamee: Też.
PB: Kto jeszcze?
McNamee: Nie mogę powiedzieć. Konkurencja nie śpi. Poza tym lista nie jest jeszcze ukończona i mogą w niej nastąpić przetasowania.
PB: Jaką formę prawną przyjmie "offset team"?
McNamee: Niewykluczone, że będzie to spółka, która będzie funkcjonowała na zasadzie funduszu venture capital albo - jak kto woli - banku inwestycyjnego. Chcę w tym miejscu podkreślić, że offset jest dla nas zwykłym biznesem. Nie chcielibyśmy, żeby polscy przedsiębiorcy odbierali go jako źródło kolejnego taniego kredytu. Zaakceptujemy każdy ciekawy pomysł, ale po przedstawieniu dokładnego biznesplanu i po uwierzeniu, że inicjatywa przyniesie określone rezultat.
PB: Kiedy taki zespół zostanie powołany?
McNamee: Dopiero po tym, jak podpiszemy kontrakt na samolot wielozadaniowy.
PB: A co się stanie gdy przegracie konkurs? Czy ta porażka uderzy konsorcjum dotkliwie po kieszeni?
McNamee: Nie. Polski rynek jest dla nas ważny, a kontrakt jest duży, ale nie jest to jedyny konkurs, w którym bierzemy udział. Utrata tego kontraktu nie oznacza naszego końca. Obecnie rywalizujemy także o zamówienie w Brazylii.
PB: Kogo postrzegacie jako najgroźniejszego rywala w wyścigu?
McNamee: Z całym szacunkiem dla samolotów francuskich, ale naszym najgroźniejszym rywalem są Amerykanie. F-16 to bardzo dobre samoloty. Nasze są jednak lepsze.