Kopalnia Kazimierz-Juliusz może sięgnąć po złoża dawnych kopalń
Sosnowiecka kopalnia Kazimierz-Juliusz, w której złożach w 2018 r. skończy się węgiel, może sięgnąć po złoża zamkniętych już sąsiednich kopalń - samodzielnie lub we współpracy z prywatnymi podmiotami, które dostaną koncesję na eksploatację tych złóż.
O tym, że powiązany z Katowickim Holdingiem Węglowym (KHW) zakład będzie starał się o takie koncesje, poinformował w środę prezes holdingu Roman Łój. Zaznaczył, że jeżeli koncesje dostałyby inne podmioty, kopalnia mogłaby zawrzeć z nimi umowy i prowadzić wydobycie na ich rzecz, z wykorzystaniem własnej infrastruktury.
Kazimierz-Juliusz - spółka zależna KHW - ta ostatnia czynna kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim. W 2018 r. skończą się tam złoża węgla. Wcześniej przedstawiciele holdingu sygnalizowali możliwość sprzedaży kopalni inwestorowi. Zdecydowano też o rozpoznaniu sąsiedniego pola rezerwowego, by przekonać się, czy opłacalne byłoby jego udostępnienie.
W środę prezes KHW poinformował, że trzy odwierty badawcze w tym polu nie potwierdziły, aby była tam wystarczająca ilość dobrego węgla, by możliwe było jego opłacalne wydobycie. W tej sytuacji - jak mówił Łój - "pozostaje aktualna data 2018 r. jako data zakończenia eksploatacji węgla w polu macierzystym".
Nie musi to jednak oznaczać zamknięcia kopalni. Prezes potwierdził, że prowadzone są działania i rozmowy dotyczące przyszłego wykorzystania infrastruktury technicznej kopalni Kazimierz-Juliusz (podszybia, szybów wydobywczych, zakładu przeróbczego i bocznic) do wydobycia i przeróbki węgla pochodzącego z innych rejonów wydobywczych w pobliżu kopalni, np. dawnej kopalni Jan Kanty w Jaworznie.
Chodzi o pozostałości węgla w złożach zamkniętych już kopalń. Obecnie, wobec dobrej koniunktury na węgiel, wiele prywatnych firm w różnych miejscach rozpoznaje możliwości eksploatacji takich złóż. Również Kazimierz-Juliusz zamierza starać się o koncesje na pobliskie złoża. Jeżeli jednak otrzyma je kto inny, kopalnia mogłaby prowadzić wydobycie niejako w imieniu koncesjonariusza. Byłoby to tańsze, niż gdyby inny podmiot miał budować nową infrastrukturę.
"Mogłaby to być formuła, gdzie na podstawie umowy z podmiotem mającym koncesje, kopalnia prowadziłaby w jego imieniu eksploatację, wydobycie, przeróbkę i załadunek węgla, z marżą pozwalającą nie tylko na pokrycie kosztów, ale i osiągnięcie zysku z tej operacji" - wyjaśnił prezes KHW.
Kazimierz-Juliusz należy do najmniejszych kopalń w Polsce. Zatrudnia ponad tysiąc pracowników, wydobywa ok. pół mln ton węgla rocznie. Charakterystyczne dla niej są trudne warunki górniczo-geologiczne. Niektóre pokłady nachylone są pod kątem ok. 25 stopni, w wyrobiskach jest duża wilgotność. Największą zaletą kopalni jest dobry jakościowo węgiel - dlatego, mimo niewielkiego wydobycia, spółka przynosi kilkumilionowe zyski.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi