Koronakryzys rujnuje niemiecki rynek samochodowy
Koronakryzys mocno dał się we znaki niemieckiemu rynkowi samochodowemu. Eksperci przewidują rekordowy spadek sprzedaży.
Stowarzyszenie Międzynarodowych Producentów Samochodów (VDIK) przewiduje dla Niemiec największy spadek sprzedaży nowych aut od 30 lat. W porównaniu z sytuacją z roku 2019 może on wynieść co najmniej 20 procent. Powody do zadowolenia mają tylko producenci samochodów elektrycznych.
Niemiecki rynek samochodowy w dalszym ciągu przeżywa głęboki kryzys. W czerwcu zarejestrowano w Niemczech 220 tysięcy nowych samochodów, czyli o 40 procent mniej niż w czerwcu ubiegłego roku, poinformował przewodniczący Stowarzyszenia Międzynarodowych Producentów Samochodów Reinhard Zirpel.
Wskutek pandemii koronawirusa ten rok będzie dla producentów samochodów najgorszy od 30 lat. "Przeżywamy głębokie załamanie na rynku nowych pojazdów, o wiele głębsze niż podczas światowego kryzysu finansowego w latach 2007-2009" - powiedział Zirpel.
VDIK przewiduje, że w tym roku zostanie zarejestrowanych w Niemczech 2,8 mln nowych samochodów, co oznacza spadek o 20 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Tak mało samochodów zarejestrowano w Niemczech ostatnio w roku 1989.
Ta ponura prognoza jest mimo wszystko optymistyczna. Szef Stowarzyszenia Międzynarodowych Producentów Samochodów zwrócił bowiem uwagę, że - po dodaniu do siebie wszystkich informacji - pod koniec czerwca spadek liczby nowo zarejestrowanych pojazdów wyniósł 35 procent. Oznacza to, że "w drugim półroczu trzeba się będzie bardzo sprężyć, żeby pod koniec roku ten spadek wyniósł przewidywane przez nas 20 procent".
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Pocieszającą wiadomością jest duży wzrost popytu na samochody o napędzie elektrycznym. VDIK ocenia, że w pierwszym półroczu zostanie zarejestrowanych w Niemczech ponad 90 tys. pojazdów tego typu. Oznacza to przyrost o prawie 90 procent.
(DPA, tagesschau.de/jak), Redakcja Polska Deutsche Welle