Koronawirus: Polacy boją się kryzysu, liczą na siebie
47 proc. Polaków obawia się negatywnych skutków rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19. Najwięcej - bo połowa - wskazuje na lęk przed negatywnymi skutkami gospodarczymi epidemii. Jednocześnie prawie co piąty badany w ogóle nie martwi się koronawirusem.
Koronawirus budzi najwięcej obaw wśród obywateli krajów do tej pory najbardziej dotkniętych epidemią: w Hiszpanii (68 proc. obywateli), we Francji (67 proc.), czy we Włoszech (65 proc.) - wynika z badania nastrojów konsumentów przeprowadzonego pod koniec marca 2020 r. w dwudziestu krajach przez McCann Worldgroup. Zaniepokojenie sytuacją związaną z epidemią deklaruje 47 proc. Polaków.
Połowę badanych obywateli naszego kraju najbardziej niepokoi możliwość pogorszenia się kondycji gospodarki. 44 proc. wskazuje na lęk przed wysoką liczbą ofiar śmiertelnych COVID-19, a tylko 36 proc. jest zdania, że wyzdrowieje w przypadku zakażenia. Utraty pracy boi się 29 proc. Polaków. Bezrobocia obawiamy się dużo bardziej niż Hiszpanie (19 proc.), czy Włosi i Francuzi (17 proc.).
W zetknięciu z epidemią większość Polaków liczy głównie na siebie w kwestii dbania o bezpieczeństwo i własne zdrowie, słabo oceniając przy tym przygotowanie kraju do walki z koronawirusem. Takie nastroje panują wśród 63 proc. badanych. 18 proc. badanych jest zdania, że jesteśmy kompletnie nieprzygotowani na pandemię. Wiarę w gotowość państwa do walki z chorobą deklaruje jedynie 30 proc. Polaków. Co ciekawe, działania władz wyżej oceniają Włosi (42 proc.) i Hiszpanie (37 proc.).
Testu zaufania w badaniu nie zdali także polscy pracodawcy. Tylko 16 proc. Polaków uważa, że zatrudniający działa w ich interesie. - To co symptomatyczne dla "Polaków w czasach zarazy" to relatywnie niski - szczególnie w porównaniu do zachodnich Europejczyków np. Niemców - poziom zaufania do instytucji publicznych - komentuje Marcin Samek, dyrektor ds. strategii i mediów społecznościowych w McCann Worldgroup. Jak dodaje, nie wierzymy nie tylko w państwo, ale przede wszystkim w naszych pracodawców. W tych trudnych czasach widać nasz indywidualizm i skupienie się na aspektach ekonomicznych. - To szansa dla marek, które mogą odegrać znaczącą rolę, okazując wsparcie i realnie działając na rzecz poprawy sytuacji ludzi - np. przedsiębiorców, czy osób starszych. Niejako zastępując instytucje publiczne - wskazuje.
Epidemia zmusiła Polaków - i nie tylko - do społecznej kwarantanny. Za rzeczy najbardziej potrzebne w izolacji uznajemy żywność (47 proc.) i leki (27 proc.). Co dwudziesty badany zamiast artykułów spożywczych i medykamentów wybrał jako najistotniejszy w izolacji dostęp do mediów społecznościowych, wskazując na wysyp zabawnych "memów", które są jednym z nielicznych pozytywnych aspektów sytuacji.
- Memy są istotnym elementem mediów społecznościowych, gdyż pozwalają się oswoić z nową, trudną rzeczywistością i nabrać do niej dystansu. To jednak nie wszystko co oferują social media. Dla przykładu Facebook dostarcza informacji, prowadząc "Centrum na temat COVID-19", a influencerzy wypełniają nasz wolny czas, masowo polecając książki do przeczytania czy filmy do obejrzenia za pośrednictwem swoich Instagram Story wskazuje Natalia Żmuda, Head of Social Media w McCann Worldgroup. Jak zauważa, nad wyraz szybko rozwija się platforma, która kiedyś była zarezerwowana tylko dla młodych, czyli TikTok. Rodzice nastolatków, którzy wcześniej jedynie podglądali swoje pociechy, teraz sami odkrywają swoją kreatywność. Bawią się w playbacki, kręcą domowe wersje teledysków, odgrywają zabawne scenki domowe czy dzielą radami (od gotowania przez robótki ręczne po organizację pracy w domu).
Na listę pozostałych rzeczy potrzebnych nam w izolacji trafiły przedmioty zapewniające rozrywkę (np. książki czy gry - 11 proc.), środki higieny (7 proc.) oraz napoje alkoholowe (6 proc.).
Mimo ograniczeń i obaw związanych z epidemią Polacy starają się doszukiwać pozytywnych stron obecnej sytuacji. Najwięcej, bo 46 proc. badanych jest zdania, że będziemy bardziej skłonni do refleksji nad tym, co w życiu naprawdę ważne. 39 proc. docenia możliwość spędzania większej ilości czasu z rodziną. Co ciekawe, dla 37 proc. Polaków istotne jest, że spadła emisja dwutlenku węgla.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
- Badanie pokazało - widoczny również w kontekście epidemii - podział polskiego społeczeństwa. Z jednej strony 30 proc. z nas bardzo martwi się wybuchem epidemii, ale równocześnie co piąty Polak deklaruje, że w ogóle go to nie obchodzi - to czwarty najwyższy wynik wśród badanych krajów - wskazuje Marcin Samek. Jak dodaje, wygląda na to, że obok zatroskanej większości mamy do czynienia z całkiem spora grupą Polaków, którzy podchodzą do epidemii dość luźno. - Ciekawe, czy odsetek tych drugich nie spadnie w następnej fali naszego badania - podsumowuje.
Dominika Pietrzyk